Karmienie piersią

Do karmienia piersią trzeba dojrzeć.

dsc_4301

(Fot. Danuta Goluch Fotografia)

Macierzyński debiut to błądzenie po omacku pośród cioć dobra rada (najlepsze są te, wypowiadane przez osoby bezdzietne), 'wydajemisiów’ i różnej maści mądrych artykułów, które wiedzą najlepiej. To ciągła nauka metodą prób i błędów, gdzie bilans zawsze będzie na naszą niekorzyść, to nie do końca dojrzałe podejście do różnych kwestii, to mierzenie się z przeżyciami, na które nikt nas nie przygotował, choćby z trudnym porodem. Byłam niecierpliwa, problemy skórne i ciągłe ulewanie spowodowały, że szybko zrezygnowałam z karmienia piersią doszukując się w tym powodów dolegliwości córki (w duchu myśląc o własnej wygodzie? kto wie…), chciałam żeby szybciej mijał czas, nie doceniałam tych niemowlęcych chwil, z niecierpliwością czekałam na dzień kiedy zacznie siedzieć, chodzić, mówić… a kiedy ten czas nadszedł zatęskniłam za tym, co już nie wróci. Zdałam sobie sprawę, że niewiele pamiątam z tego niemowlęcego okresu i brakuje mi tych maleńkich rączek i nóżek, zapachu oliwki pomieszanej z ulanym mlekiem. Zapachu niemowlęcia. Zapragnęłam przeżyć to jeszcze raz, tym razem inaczej. Świadomie.

Zmierzenie się z tematem po raz drugi i kolejny to już zupełnie inna bajka. I nie chodzi o to, że nagle wiem wszystko i jest pięknie, łatwo i cukierkowo. Oj nie, ta mała istotka od pierwszego dnia udowadnia mi, że jest zupełnie innym bytem niż jej siostra, ma inne potrzeby, inne nawyki, stawia mnie przed nieznanymi mi dotychczas problemami, ale chodzi o dojrzałą świadomość, tym razem to nie ona jest dla mnie, ale ja w pełni świadomie jestem dla niej. Przez ostatnie trzy lata moje macierzyństwo dojrzało. Teraz celebruję każdą wspólnie spędzoną minutę, ćpam się niemowlęcym zapachem, rozpływam się w miłości kiedy patrzę na jej maleńką buźkę z ufnością opartą o moje ramię i słodko śniącą o pięknych krainach. Z rozczuleniem patrzę jak kompletnie zależna ode mnie powoli poznaje świat, a dni mi lecą stanowczo za szybko.

2bb44b984290911d67b6e4ed5678a48c Już w czasie ciąży poczułam nieodparte pragnienie karmienia piersią, coś co przy starszej córce było nie do pomyślenia. Zapragnęłam tego tak bardzo, że sama byłam tym uczuciem zaskoczona, żałowałam, że nie zawalczyłam o laktację przy starszej. Niestety czasu cofnąć się nie da, pozostał żal i chęć przeżycia bądź co bądź nieznanego przy młodszej. Od początku łatwo nie było, zresztą nadal nie jest bo  doskwierają różne dolegliwości, stany zapalne i inne cuda. Jednym słowem pod górkę i wiatr w oczy na raz, ale co najważniejsze od samego początku nie poddaję się. I żeby była jasność, nie przekonała mnie laktacyjna propaganda, ba! ona doprowadza mnie do szału nawet teraz, głównie dlatego, że jest bardzo agresywna i narzucająca, ja po prostu do tego dojrzałam. Bez wątpienia karmienie piersią obrzydzają skutecznie osoby w postaci czy to położnych, które w każdym nerwowym płaczu dziecka upatrują się problemów z brzuszkiem i biedną mamę oskarżają o bezmyślność bo zjadła jednego banana, którego to owa pani w moczu dziecka czuje (tak tak… nie przywidziało wam się) czy (bez urazy) inne nawiedzone persony, które swoje poglądy wygłaszają w sposób godny sekty, traktując mleko modyfikowane jako zło, a matkę, która to dziecku serwuje jako tą gorszego sortu (jestem tą gorszą bo Starsza wychowana na mm, to nic że zdrowa jak rydz i bez uszczerbków emocjonalnych). Najgorsze jest to, że poza głoszonymi opiniami jakoby mleko matki nektarem bogów być miało co najmniej, nie potrafią w początkach laktacyjnych właściwie pomóc i zostawiają te matki w poczuciu winy, niewiedzy i strachu.

Przede wszystkim zacznę od tego, że początki bywają bardzo trudne, a szpitalne warunki w nich nie pomagają. Oczywiście są kobiety, które mają szczęście, maluch się rodzi, idealnie dossie, pokarm tryska po ścianach, dziecko najedzone ae17ca2813ddfc60e62ab323d502dc1bi wszyscy są szczęśliwi. Jednak są i takie (jak ja) kiedy maluch ssać nie chce bo np. wymiotuje dwie doby, pokarmu w cyckach licho, a kiedy na trzecią dobę dziecku załącza się ssanie (czyt. głód) okazuje się, że z tych nerwów nie chce/nie umie chwycić piersi, drze się w niebogłosy, ty z nerwów gryziesz paznokcie, a każde dostawienie powoduje coraz większą frustrację. Położne coś tam próbują pomóc przystawiać, ale dziecko w szale głodu wariuje coraz bardziej, więc rozkładają ręce i mówią „próbować” zostawiając cię samotnie na placu boju. Dziecko głoduje, tobie serce krwawi, ale nikt kuźwa nie wpadnie na pomysł by dać chociaż kilka łyków mieszanki by zaspokoić u dziecka pierwszy głód, by nauczyć chwytać pierś w spokojnej atmosferze. Nie, bo mleko modyfikowane to zło. Prawie wszystko zmienia się po wyjściu ze szpitala, domowe warunki to lek na prawie wszystkie bolączki. To nieprawda, że jeśli damy dziecku mleko modyfikowane nie będzie chciało ssać piersi i moja druga córka jest tego najlepszym przykładem. Mleko modyfikowane pomogło nam w początkach, wiadomo, że nie w dużych ilościach, bo to pierś była celem, ale mm było środkiem do osiągnięcia tego celu. I udało się, po 3 tygodniach laktacja ruszyła pełną parą i córka jest tylko na piersi. Bez męczenia siebie i jej. Bez wyrzutów sumienia.

mamW rozkręceniu laktacji pomogło mi kilka rzeczy, począwszy od nastawienia i determinacji oraz nie narzucającego wsparcia mojej położnej, przez produkty wspomagające takie jak Femaltiker (produkt na bazie słodu jęczmiennego) oraz laktator. W ten ostatni zaopatrzyła nas nieoceniona firma MAMBaby dorzucając jeszcze pojemniczki do właściwego przechowywania pokarmu. Laktator ma kilka fajnych funkcji:

  • Kółko do regulacji : Umożliwia łatwe ustawianie preferowanej siły ssania. Po obróceniu kółka do oporu w prawo próżnia utrzymuje się przez czas do trzech sekund. W tej pozycji można szybko i wygodnie odciągnąć większą ilość mleka.
  • Przestawny lejek z miękkimi wkładkami: Lejek jest lekko zakrzywiony i obraca się wokół własnej osi. Dzięki temu można wybrać najwygodniejszą pozycję. Miękkie wkładki we wnętrzu lejka zapewniają odpowiednią stabilność i są przyjemne w kontakcie ze skórą.
  • Łatwa obsługa:Ręczna pompka do mleka składa się tylko z czterech części. Dzięki temu montaż i czyszczenie zajmują bardzo mało czasu i są niezwykle proste.

Specjalna dieta podczas karmienia piersią to kolejne nieporozumienie. W naszym społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie i powielane są stereotypy, że kobieta karmiąca powinna jeść tylko gotowany drób i marchew (w dużym uproszczeniu) co również skutecznie odstrasza młode matki. Nie ma czegoś takiego jak specjalna dieta podczas karmienia piersią, oczywiście zdrowy sposób żywienia jest dobry dla organizmu i wpływa na naszą kondycję oraz eliminuje niedobory witamin. Warto się dowiedzieć JAK powstaje mleko kobiece. W wielkim uproszczeniu, jak wygląda proces przetwarzania pokarmów spożywanych przez mamę na mleko i dlaczego to co mama zjada nie powoduje kolek, a także dlaczego wystąpienie alergii jest problemem marginalnym.

W procesie trawienia u matki wszystkie pokarmy są rozkładane na czynniki pierwsze do:
  • aminokwasów,
  • węglowodanów (cukrów) prostych (m.in.glukoza, galaktoza, fruktoza)
  • tłuszczy i kwasów tłuszczowych,
  • wytrącane są witaminy i mikroelementy,

Wszystkie te składniki z wyjątkiem nasyconych tłuszczy zawierających długołańcuchowe kwasy tłuszczowe żyłą wrotną, łączącą jelita i wątrobę trafiają do wątroby gdzie są metabolizowane, czyli zamieniane w aktywne metabolity, łatwo wchłanialne składki odżywiające organizm cześć wraz z krwią trafia do tkanek, narządów i gruczołów mlecznych. Tłuszcze nasycone za pomocą układu limfatycznego trafiają bezpośrednio do krwi obwodowej. Nie, substancje powodujące gazy nie przenikają, bo są za duże, gazy również nie są w stanie przeniknąć do krwi, więc nie mogą być przyczyną kolek. Mitem jest więc przekonanie, że picie wody mineralnej gazowanej może mieć wpływ na kolki. Ja piję tylko gazowaną i córce nic nie było i nie jest. Krew dociera do laktocytów, które odfiltrowują z krwi składniki niezbędne do stworzenia mleka, najważniejszym jest WODA. Ponadto pobierane są aminokwasy z których w pęcherzyku mlecznym zostają stworzone białka: kazeina i alfa-laktoalbumina, do tego pobierane są tłuszcze kwasy tłuszczowe, witaminy, mikroelementy, komórki odpornościowe, oraz glukoza, która w gruczole zostaje przekształcona w laktozę, ponadto przenikają hormony i wiele innych składników.

Do naszego krwiobiegu przenikają częściowo również alergeny, dlatego zwraca się uwagę na to, by obserwować malucha i jeśli zauważymy ewidentny wpły jakiegoś alergenu dopiero wtedy zastosować dietę eliminacyjną. Dodam, że nie chodzi tu o jedną czy dwie krostki :). Silnymi alergenami są np. grzyby, cytrusy czy czekolada. Jestem jednak zdania, że jeśli w rodzinie nie występują alergie, a mama podczas ciąży nie ograniczała ich przyjmowania wątpliwe jest wystąpienie ich u dziecka. Dlatego ja od początku odżywiam się zdrowo, a silne alergeny wprowadzam w niewielkich ilościach robiąc przerwy. Od początku stosuję dietę lekkostrawną, ale urozmaiconą oraz suplementuję witaminami (o tym będzie osobny post). W wigilję oraz święta próbowałam wszystkiego, zrezygnowałam jedynie ze słodyczy, słodzonych napojów gazowanych, alkoholu oraz kofeiny. Poza tym śledź w śmietanie czy kapusta z grzybami jak najbardziej 🙂 oczywiście w rozsądnych ilościach. To by było tyle na temat żywienia :).

Kolejnymi problemami z jakimi przyjdzie wam się zmierzyć będą popękane i bolące sutki, na to polecam naturalną lanolinę, smarowanie własnym mlekiem i wietrzenie. Natomiast bywa też i tak, że dziecko za płytko chwyta, mocno ściska dziąsłami sutek, co sprawia piekący i kłujący ból, wtedy musimy nauczyć niemowlę prawidłowego chwytania. Ja zabieram pierś, staram się podawać wraz z otoczką lub małym palcem rozszerzać buźkę by maluszek zassał prawidłowo. W razie zapalenia sutków o podłożu grzybiczym może pomóc odkażanie octaniseptem po każdym karmieniu, smarowanie gencjaną oraz aftinem. Każdą dolegliwość jednak warto skonsultować z lekarzem pierwszego kontaktu, położną lub doradcą laktacyjnym.

Drogie mamy i przyszłe mamy warto być świadomym, dowiadywać się, szukać i czytać bo tak naprawdę to od waszej wiedzy i świadomości będzie zależeć to, czy mleczna droga będzie pięknym przeżyciem, czy też drogą przez mękę.

Źródła: http://www.mlecznewsparcie.pl/2016/01/jak-powstaje-mleko/

Foto: www.pinterest.com

Możesz również polubić…

6 komentarzy

  1. Gosia Blue says:

    Mi nie dane bylo karmic piersia Lenka była wczesniakiem i mimo prób nie udalo się ale karmiłam ja swoim mlekiem Dzięki Laktatorowi udalo mi się przez 9 miesiecy podawać jej swoje mleko Marzyłam by karmic piersią nie udalo się ale i tak nie mam do siebie zalu zrobiłam co mogłam tez mi brakuje takich malutkich raczek tego zapachu A najgorsze w tym wszystkim jest to że niestety nie bedzie mi dane drugi raz to przezyc zazdroszcze

  2. Małgorzata Ostrowska says:

    U mnie było podobnie, ze starszym to byłą inna bajka i skończyła się po 7 miesiącach. A młodszy synek ssał pierś do 31 miesiąca. Choć nie ukrywam mieliśmy chyb aze 3 próby odstawienia go od piersi. Dla mnie to był cudowny czas.

  3. Ja z kolei jestem dopiero mamą po raz pierwszy, ale od pierwszych dni nie miałam parcia na to, aby moje dziecko zaczęło szybko robić to czy tamto. Właśnie starałam się doceniać każdą chwilę i gdy widzę, jak czas szybko upływa, a moje dziecię robi się coraz bardziej samodzielne, to łezka wzruszenia kręci mi się w oku – tak mi smutno, że wszystkie dni tak szybko umykają…
    Karmienie piersią nie jest łatwe, ale ja podeszłam do niego ze spokojem i co najważniejsze – miałam głęboko w poważaniu głupoty, jakie wszyscy chcieli mi przekazać. Dlatego karmię ponad 10 miesięcy i mam zamiar to robić przynajmniej kolejne kilkanaście. Wszyscy łapali się za głowy, jak można przy kilkutygodniowym jedzeniu nie jeść tylko gotowanego mięsa, ryżu i marchewki. 😉

    1. Tak, czas szybko płynie 🙂 to cudownie, że doceniasz każdą chwilę. Generalnie każdy wiek dziecka ma swoje uroki, taka ruchliwa i zadziorna 3 latka to osoba z którą pogadasz, chętna do pomocy etc. Jednak jak to mówią małe dzieci mały kłopot, a duże duży i to jest święta prawda ;). Super, że udaje Ci się karmić tak długo, też bym chciała 🙂 i mam nadzieję, że się uda.

  4. jestem mamą po raz pierwszy i czuje chyba dokładnie to samo co Ty podczas pierwszej ciąży… mała ma kolki, wysypkę – ja myślę moja wina – szukam rady ale jeszcze nie poddaje się i karmię piersią… czekam lepszych dni, a czas tak szybko biegnie…

    1. Tak naprawdę nie wiadomo co jest przyczyną kolek, mogłabyś nie jeść nic a dziecko i tak by je miało. Jestem skłonna sądzić że to genetyka, moja żadna nie miała/ nie ma problemów z brzuskiem. Pati miała czasem wzdęcia, wtedy w ruch szedł espumisan, a była tylko na mleku modyfikowanym. Beti póki co nie ma nic, poza kilkoma wypryskami trądzikowymi na buzi. Wysypka zależy jaka, konsultuj z różnymi osobami, jeśli to pojedyńcze wypryski na buzi to może być trądzik niemowlęcy, alergia występuje również na klatce piersiowej i pleckach i są to zmiany zlewające się np. suche placki. Właściwym lekarzem od zmian skórnych jest dermatolog, ja nie korzystałam z usług przy Pati mimo, że też miała coś co wyglądało jak skaza białkowa. Kiedy zmieniłam mleko to tylko mi przytyła bardziej, a suche placki zeszły same kiedy miała około 7 mcy. Nie poddawaj się i karm jeśli sprawia Ci to satysfakcję 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *