Wczoraj przypomniałam moim czytelnikom na fanpage’u post na temat karmienia i pozostanę jeszcze dzisiaj w tym temacie bo coś mi się nasunęło. Tak jak wspomniałam w tamtym poście, każda Matka ma prawo wyboru sposobu karmienia i nikt nie ma prawa tego wyboru podważać, wyśmiewać czy oceniać. Napisałam też, co powtarzam, że sposób karmienia nie jest miarą miłości Matki do Dziecka, ale do czego zmierzam. Nie wiem czy zauważyłyście drogie Mamy ciekawe zjawisko jakie ma miejsce. Kiedy kobieta jest w ciąży każdy przekonuje ją, łącznie z mediami gdzie toczą się kampanie na rzecz, o tym, że powinna karmić piersią i wylicza dobrodziejstwa z tym związane (absolutnie się z dobrodziejstwami zgadzam!). Po porodzie, kiedy jeszcze leży w szpitalu zmarnowana i zmęczona, już pochyla się nad nią Pani z poradni laktacyjnej i pokazuje jak karmić łącznie z komentowaniem kształtu piersi, sutków itp.. co robi głośno i na forum wśród innych Matek. Później Mama zostaje sama z małym ktosiem, którego obsługi musi się błyskawicznie nauczyć i nie zawsze idzie po myśli, nie zawsze jest pokarm, nie zawsze dziecko umie, nie zawsze to czy tamto i niestety często gęsto pojawiają się wyrzuty sumienia. Jeśli dalej dzieje się optymistycznie, czyli po pierwszych przezwyciężonych trudach nachodzi pokarm, dziecko umie już chwytać i ssać, a i Mama również czerpie z tego przyjemność (chociaż w naszym społeczeństwie wiedzącym najlepiej ta ostatnia sprawa jest akurat najmniej istotna, wręcz nieważna) wszyscy się cieszą, gratulują, dopingują. Mijają miesiące, Mama nadal karmi piersią, dziecię już urosło, biega, a Mama nadal karmi, zaczynają się uwagi typu pokarm już bezwartościowy, takie duże dziecko i przy cycku etc… WTF?! No to zdecydujcie się, dobrze, że karmi czy nie dobrze, bo przyznam, że się gubię. Skoro dobrze, że karmi piersią to chyba ona powinna decydować o tym, ile czasu będzie to trwało. A niech sobie karmi ile chce, nikomu nic do tego na litość Boską. O tym, że dobija mnie społeczne zainteresowanie tym jak karmię, wyrażane przez zupełnie obcych mi ludzi, zarówno kobiety jak i mężczyzn, przy czym dodam, że ci ostatni wprawiają mnie w zażenowanie dopytując sposobu karmienia (przyznacie, że w ustach 70-cio letniego, zupełnie obcego Pana pytanie czy karmię piersią brzmi nieco dziwnie), nie będę mówić bo to temat na osobny post. Dodam tylko, że sama byłam w sytuacji kiedy zupełnie obca kobieta zainteresowała się moim dzieckiem i pyta „Karmi pani…” a ja na to nie dając jej dokończyć „Na głodzoną nie wygląda prawda?” 😉 Wracając do tematu, wniosek jaki mi się nasuwa to taki, że nie tylko o sposobie, ale i o długości karmienia decyduje głos społeczny. Bo społeczeństwo wie najlepiej co dla nas i dla naszych dzieci najlepsze i nie dajcie się zwieść, że Wy o czymś decydujecie, decyduje głos ludu.