Wózek parasolka Camden marki Moby-System.

Przychodzi taki czas, kiedy każdy rodzic chce bądź musi zmienić wózek na lżejszy i bardziej poręczny. Nie każdego stać na to, by na popularną „parasolkę” wydać majątek. Warto jednak zainwestować w nowy wózek, gdyż jest to zwykle ten ostatni i najbardziej eksploatowany.

Wózek spacerowy typu parasolka Camden firmy Moby System to propozycja sklepu mamabrum.eu , którą chciałabym Wam zaprezentować. Na początek trochę danych technicznych: aluminiowa rama, przednie skrętne, piankowe koła o średnicy 14,2 cm, opcja blokowania do jazdy na wprost, tylne podwójne koła o średnicy 14,8 cm z podwójnym hamulcem, blokada uniemożliwiająca przypadkowe złożenie, wymiary po rozłożeniu: 107 cm (wysokość) x 51 cm (szerokość) x 61 cm (głębokość), maksymalne obciążenie: 15 kg, waga wózka 7,5 kg. Poniżej zapraszam na mój filmowy debiut ;).

https://youtu.be/TlEaG3uJdXM

Dzięki solidnie wykonanej ramie wózek prowadzi się stabilnie, chociaż jak to w parasolkach bywa, brak amortyzatorów przenosi drgania na małego użytkownika. Wykorzystanie z przodu pojedynczych kół może i wygląda lepiej niż podwójne, jednak wpływa na płynność ruszania z miejsca. Koła blokują się i aby ruszyć trzeba wózek lekko unieść. Jest to irytujące szczególnie w sytuacji, kiedy chcemy szybko ruszyć, a nie możemy. Wózek od tańszych wersji różni się głównie tym (i jest to jego niewątpliwym atutem), że rama jest solidniejsza, przez co jest nieco cięższy. Pozostałe elementy takie jak: pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa, odpinana barierka, odpinana budka, kosz na zakupy, kilkustopniowa regulacja oparcia (aż do pozycji leżącej – plus za łatwość obsługi), niewielka budka z okienkiem, regulowany podnóżek,  są podobne.

Generalnie wózek typu parasolka w przypadku młodszych dzieci powinien służyć jedynie tam, gdzie nie możemy zabrać normalnej, pełnowymiarowej spacerówki. Przy starszych dzieciach (chodzących) i tak będzie używana tylko w razie zmęczenia malucha. Wózki tego typu kojarzyły mi się zawsze z namiotem :), pewnie domyślacie się czemu.

Tak jak wspominałam na początku, warto zainwestować w nowy wózek typu parasolka gdyż będzie to ten ostatni, aż do całkowitego zmęczenia materiału (taki wytelepany mamy jeszcze w piwnicy po starszej córce i czeka na dobicie). Zastanówmy się jakie istotne dla nas cechy powinien posiadać i jaki mamy na niego budżet. Wtedy szukajmy czegoś dla nas odpowiedniego. Unikajmy kupowania używanych, gdyż zwykle ich stan techniczny pozostawia już wiele do życzenia, nawet jeśli wizualnie się nadaje. Mam nadzieję, że moja obiektywna recenzja pomoże Wam podczas ewentualnego wyboru :). W razie pytań zapraszam do kontaktu, a po ofertę do sklepu -> www.mamabrum.eu

Nowa Dęba miejsce mojego dzieciństwa. Podróże.

Jestem poznańskim słoikiem ;). Do stolicy wielkopolski przybyłam lat temu czternaście i pozostałam do dziś. Upływem czasu sama jestem zaskoczona. Do domu mojego dzieciństwa wracam niezbyt często, raz w roku – zwykle wiosną zabieram tam moją rodzinę. Muszę przyznać, że ostatnie lata zmieniły to miejsce na plus. Nowa Dęba. Chciałabym Wam ją dziś pokazać, może będziecie przejeżdżać krajową 9-tką na trasie Warszawa-Rzeszów w stronę Bieszczad. Może Wam się spodoba to miasto w lesie i zatrzymacie się na chwilę by je obejrzeć.

Miasto jest położone w północno-zachodniej części województwa podkarpackiego, w powiecie tarnobrzeskim. Warto się tam zatrzymać, szczególnie w okresie wiosenno-letnim i skorzystać z tego, co oferuje Nowa Dęba.

Zalew

Nad nowodębskim Zalewem każdy znajdzie coś dla siebie, to doskonałe miejsce do uprawiania nordic walking, jogging’u, fitnessu czy kulturystyki. Piękne wiaty, ścieżki spacerowe, ścieżki do biegania i jazdy na rowerze czy rolkach, siłownie pod chmurką, ścieżki tematyczne, a dla najmłodszych niespotykany plac zabaw w postaci statku pirackiego. Spragnieni sportów wodnych mogą popływać kajakiem, łódką czy rowerem wodnym.
 
Wiaty i ścieżki edukacyjne
Wzdłuż ścieżek ustawione zostały tablice tematyczne nawiązujące do zagadnień związanych z Centralnym Okręgiem Przemysłowym, kulturą, przyrodą oraz historią Nowej Dęby. We wiatach zaś można zrobić grilla, zagrać w piłkarzyki, szachy, Chińczyka czy tenisa stołowego. Z dużej wiaty ogniskowej mogą korzystać także grupy zorganizowane liczące nawet ok. 70 osób. Infrastrukturę i tablice edukacyjne uzupełnia mała architektura – ławki, kosze na śmieci oraz stojaki na rowery. Wzdłuż ścieżek posadzono także krzewy ozdobne, które dopełniają całości.

Plac im. mjr Jana Gryczmana i Park Miejski

Odnowione planty miejskie stały się miejscem reprezentacyjno – kulturalnym miasta, a ich dotychczasową wypoczynkową funkcję przejął nowy, piękny Park Miejski z mnóstwem atrakcji dla najmłodszych. Dzieciom niewątpliwie spodoba się fontanna, która jest wyjątkową atrakcją. Zaś klimatyczne oświetlenie nocne nada spotkaniom romantycznego charakteru. Nasza starsza córka jest już z tym miejscem dobrze zaznajomiona, młodsza miała swój debiut :).

Muzeum Bombki Choinkowej

Zwiedzający mogą podziwiać pierwsze narzędzia służące do produkcji bombek choinkowych, które są niemal identyczne jak te z obecnych czasów. Ręczne, precyzyjne i dokładne malowanie ozdób choinkowych zachwyca zarówno dzieci, młodzież szkolną a także osoby dorosłe. Na zwiedzających czeka przewodnik, który opowiada oraz oprowadza po muzeum pokazując zgromadzone skarby. Niezapomniane wrażenia zapewnia samodzielne malowanie bombki, a corocznym hitem okazują się przygotowywane bombki z imieniem czy dedykacją dla bliskich osób.

Przyznam bez bicia, że jeszcze nas tam nie było przez zwyczajne niedopatrzenie. Ale obiecujemy sobie, że następnym razem będzie to obowiązkowy punkt na naszej liście „do zobaczenia” :).

Jedyne i pierwsze w świecie Muzeum Bombki Choinkowej; tysiące ręcznie wyprodukowanych bombek, setki niesamowitych eksponatów w galeriach; całoroczna możliwość zwiedzania muzeum. Na zwiedzających czeka przewodnik, który opowiada oraz oprowadza po muzeum pokazując zgromadzone skarby. Niezapomniane wrażenia zapewnia samodzielne malowanie bombki, a corocznym hitem okazują się przygotowywane bombki z imieniem czy dedykacją dla bliskich osób. Firma Biliński otrzymała nagrodę „Firma Roku 2011” nadaną przez kontrahenta Christophera Radko – największego potentata dyktującego bożonarodzeniową modę. Ponadto wyroby corocznie zyskują miano rękodzieła artystycznego nadanego przez Krajową Komisję Artystyczną i Etnograficzną Fundacji „Cepelia”. Pragniemy aby zwiedzanie naszego muzeum przyniosło Państwu tyle radości, ile dostarczyło nam jego tworzenie – zachęca jego twórca Janusz Biliński.W muzeum znajdują się:

– stanowiska z choinkami z różnych części świata i epok,
– setki unikatowych, niepowtarzalnych ozdób,
– sklep z kilkuset wzorami różnych wyrobów,
– wiele innych atrakcji… -> http://ozdobychoinkowe.pl/muzeumbombki/index.php 

„Willa Szypowskiego”

W latach 1937-39 w Nowej Dębie (wówczas Dęba) w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP) powstała Wytwórnia Amunicji nr 3. W związku z tym wybudowano w 1937 roku tzw. Białą Willę. Była przeznaczona dla ppłk Jana Szypowskiego, pierwszego kierownika fabryki amunicji.

Po wojnie zamieszkiwali w niej pracownicy Zakładów Metalowych. Później została przekształcona w szkołę, a dziś jest świetlicą szkolną. Już w okresie okupacji zwana była „paulusówką”, a to dlatego, że podobno gościł w niej feldmarszałek Friedrich von Paulus w związku z niemieckimi ćwiczeniami na nowodębskim poligonie przed operacją „Barbarossa” i kampanią stalingradzką. Badania historyczne nie potwierdzają tej informacji.

Z tym miejscem wiążą się moje wspomnienia ze szkoły podstawowej, to właśnie tam miały miejsce różne bale i zabawy klasowe.

Dworek myśliwski

 

Były dworek myśliwski hrabiego Tarnowskiego, zbudowany w 1906 r  który do 2007 r. był siedzibą Nadleśnictwa Nowa Dęba. W pobliżu duża wiata z paleniskiem, wspaniałe miejsce na piknik. W sąsiedztwie stoi 40-metrowa wieża przeciwpożarowa.

Militariada

W trzeci weekend czerwca północne Podkarpacie co roku zamienia się w poligon muzyczno-militarny. Dla fanów tego typu atrakcji to gratka. W tym roku już po raz dziewiąty będzie zorganizowana impreza historyczno-wojskowa o ogólnopolskim zasięgu. By poznać szczegóły śledźcie -> http://www.kultura.nowadeba.pl/

Nowa Dęba to również szlaki rowerowe i piesze. Gmina ma idealne warunki do uprawiania turystyki rowerowej i pieszej. Znakowane szlaki, ciekawe zakątki i atrakcje. Tereny leśne zachęcają do odprężających spacerów pośród pięknej przyrody.

W centrum znajdziecie również Samorządowy Ośrodek Sportu i Rekreacji (SOSiR) który oferuje następujące miejsca aktywności sportowej: boiska ORLIK, korty tenisowe, skatepark, stadion sportowy, basen (pływalnia kryta, basen letni), siłownia, ośrodek nad Zalewem.

O stronę kulturalną mieszkańców i turystów dba Samorządowy Ośrodek Kultury (SOK), który organizuje imprezy cykliczne, zaś w swoich murach ma nowoczesną salę kinową oraz bibliotekę miejską. To tam, 20 lat temu, miały miejsce moje pierwsze występy na scenie i zapoznawanie się z literaturą. Dziś dzieci mają możliwość uczestniczenia w szkole tańca, zajęciach plastycznych, fotograficznych i teatralnych. Dla Seniorów Akademia 50+ – gimnastyka, nauka tańca czy zajęcia brydżowe. Więcej informacji znajdziecie na stronie -> http://www.kultura.nowadeba.pl/

Nowa Dęba ugości turystów w kilku miejscach. Dla szukających wygody dostępne są hotele (Szypowski, Dębianka, Magnolia), zaś dla spragnionych miejsca kameralnego, bliżej natury dostępne są dwa gospodarstwa agroturystyczne (Dobre Miejsce w Alfredówce oraz Siedlisko Basiówka w Budzie Stalowskiej).

Pokazałam Wam kawałek mojej historii, chociaż niewiele w tej nowej odsłonie jest „starej” Nowej Dęby z mojego dzieciństwa i lat nastoletnich. Spacerując starymi/nowymi ścieżkami łapię się na tym, że odkrywam to miejsce na nowo. Zadziwiam się miejscami niby znanymi, a jednak ich obraz w pamięci mojej powoli się już zaciera. Jeśli będziecie w tym regionie zachęcam do odwiedzin, bo to jedno z tych miejsc, gdzie czas zwalnia swój bieg.

Źródła informacji i niektórych zdjęć:

  • www.nowadeba.pl
  • http://www.kultura.nowadeba.pl/
  • www.sportnowadeba.pl

Gadżety i dodatki:

W Elfim świecie czarów. Wyjątkowa odzież hand made.

Często fajne rzeczy dzieją się z przypadku. Pewnego dnia napisała do mnie znajoma z prośbą o wsparcie, bo pewna dziewczyna wróciła do Polski, bo pięknie szyje, bo ciężko się wybić na rynku, bo miała już fajną społeczność odbiorców na Facebooku, ale ktoś pozazdrościł i straciła wszystko. Smutne, ale bywa. Polak Polakowi wilkiem, bo za dużo i dobrze mieć nie można… Wyjątkowa odzież hand made ByElfie.

Ja jak to ja, chętnie pomogę. Wiadomo, że żadna ze mnie znana persona, ale skoro tu jakimś cudem trafiliście i czytacie te moje wypociny to jakąś małą moc sprawczą mam. Zapaliłam się, głowa zapełniła się pomysłami, a póki co pomyślałam, że poznam i dowiem się więcej o tym, kim jest ta istota. Pierwszą niespodzianką było to, że mieszka w tym samym mieście co ja, a drugą, że całkiem blisko. Przeznaczenie rzekłabym. A to zobowiązuje!

Wymiana pierwszych wiadomości pokazała, że jest chemia między nami, a jak jest chemia to będzie z tego związku coś fajnego ;). Najpierw jednak chciałam obejrzeć, dotknąć, porozmawiać i posłuchać. Spotkałyśmy się pewnego ciepłego, marcowego popołudnia i godzina zleciała nam jak minuta. Oczarowana oglądałam ciuszki dla dzieci. Piękne wzory, porządne materiały, dobrze skrojone, perfekcyjnie uszyte. I co najlepsze – ceny są naprawdę NISKIE jak na tę  jakość, a w dodatku rodzime rękodzieło.

W tym wszystkim ona – skromna i pogodna mama dwójki urwisów, która po dziesięciu latach wróciła do Polski, założyła firmę by uczciwie zarobić i już na samym starcie spotkała się z taką przykrością. Poznajcie Paulinę.

Paulina ma wyjątkowy fach w ręku – szyje. Jednak nie jakieś tam byle co, ona naprawdę szyje. Pięknie szyje. Jeszcze z sercem i pasją. Na ile jednak tego wystarczy nie wiadomo, chciałabym by wciąż i wciąż tworzyła coś nowego, odkrywała nowe horyzonty, realizowała pomysły. By ta praca sprawiała jej radość. By tak się stało ona jak każdy z nas potrzebuje wiatru w żagle. Zajrzyjcie do jej krawieckiego atelier ByElfie, a na pewno stamtąd tak szybko nie wyjdziecie.

Byście i Wy mogli poznać ją bliżej odpowiedziała na kilka krótkich pytań, zaś pod nimi możecie obejrzeć kilka jej rękodzieł, zapraszam serdecznie i niech idzie w świat :).

Kiedy wpadłaś na pomysł stworzenia marki By Elfie i skąd pomysł na nazwę?

Początkowa nazwa firmy Handmade By Elfie, ale po zablokowaniu mojego konta nazwę skróciłam do By Elfie, a wzięła się ona z tego, że miałam i mam nadal dwa swoje małe Elfy, które w sytuacjach kryzysowych pomagały pakować paczuchy naklejały adresy itd…

Wiem, że parę ładnych lat spędziłaś w Anglii, czym się różni tamten rynek w kwestii Hand made od naszego?

Hmmmm …długo nad tym myślałam, bo wcale on się jakoś tak bardzo nie różni. Tam też kasa z nieba nie leci i wbrew opiniom większość  żyje się na kredytach, kartach kredytowych lub od wypłaty do wypłaty .Też na początku było ciężko, ale pomalutku zdobywałam zaufanie klientów i tak jakoś poszło… jedynym utrudnieniem było dla mnie zamawianie materiałów bo droga przesyłka i długi czas oczekiwania, dlatego też  gromadziłam zimowe zapasy ;-). Teraz  już nie muszę to duży komfort 😉

Krawiectwo to nie jest łatwy kawałek chleba biorąc pod uwagę ceny w sieciówkach. Ty oferujesz produkt świetnej jakości, porządne materiały, dobrze skrojone, właściwie uszyte (wiem, bo kilka ich już mamy, po kilku praniach nadal wyglądają jak nowe!). Jednak produkt końcowy to nie tylko efektowny i wyjątkowy ciuszek, ale również Twoja prace i serce. Co chciałabyś przekazać osobom, które i tak uważają, że jest „drogo”?

No nie jest, ale to chyba każdy rękodzielnik może  potwierdzić. Niestety prawda jest okrutna – ponieważ dziewczyny, które zaczynają swoją przygodę z szyciem okropnie zaniżają rynek, nie dość, że jakością swoich prac, to jeszcze ceną. Nie szanują ani siebie ani swojej pracy, więc te które się cenią, mają legalne firmy niestety, ale schodzą na drugi plan bo przecież po co przepłacać ;-)). Kolejną kwestią jest to, że trzeba być znaną marką, o której głośno  w mediach i wtedy nie ma znaczenia czy to uszyte przez Chińczyka  czy Ukraińca, ważne ze Marka znana i cena tu już nie ma znaczenia bo liczy się ta naszywka wywalona na pół ciucha i to że każdy ją widzi… Nie będę  nikogo przekonywała do  tego co szyję bo szczerze mówiąc jestem zmęczona… I stwierdziłam, że przyjdzie w życiu taki czas, w którym albo  osiągnę pewien poziom, albo dam sobie z tym spokój.

Mam nadzieję, że jednak nie dasz sobie spokoju, że powalczysz jeszcze trochę. Nie musisz przecież ubierać mas, wystarczy wąskie grono wiernych klientów. Wróciłaś do kraju, polska rzeczywistość spełniła Twoje oczekiwania czy raczej rozczarowała?

Jakoś specjalnie mnie Polska nie rozczarowała. Raczej zaskoczyła. Jestem tu od  8 miesięcy i nie mogę narzekać, spotkałam mnóstwo pomocnych ludzi na swojej drodze, zarówno w życiu codziennym jak i różnego rodzaju instytucjach typu służba zdrowie banki i urzędy… także cały mój powrót tylko na plus… Zresztą jest takie słuszne powiedzenie – wszędzie dobrze ale w domu najlepiej…;-)

Masz dwoje dzieci, jak organizujesz swój dzień by połączyć pracę z obowiązkami mamy?

Łatwo niestety nie jest, na wszystko brakuje czasu, a jak już jakimś cudem czas się znajdzie to brakuje sił i tak kółko się zamyka. Dość często staje przed wyborem czy iść spać posprzątać??? Poprasować???  A może coś zjeść no bo przecież powietrzem człowiek nie żyje. Czasami mam takie dni, że chciałabym uciec, no ale gdzie ja ucieknę ??? No dobra mogę do łazienki, ale i tam pojawi się za chwilę moja szarańcza za potrzebą ;-). Także nie pozostało mi nic innego jak uzbroić się w pelerynę Super Matki i ogarniać wszystko z uśmiechem na twarzy.;-)

Jesteś Super Matką, nigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej! Rób to co kochasz i odnajduj w tym radość, tego Ci z całego serca życzę. Ja już zakochałam się w Twoich rękodziełach i masz we mnie stałą klientkę. Liczę, że coraz więcej osób pozna się na tym, jaki porządny produkt oferujesz i grono Twoich fanów wciąż będzie się powiększać!

Odkrywamy piramidę zabaw.

PZ1

Piramida zabaw zawitała do nas już jakiś czas temu i od tego momentu jest jedną z ulubionych zabaw naszej Starszej. To klocki wykonane z grubego kartonu, opatrzone ze wszystkich stron pięknymi zdjęciami zwierząt wraz z ich nazwami w języku polskim i angielskim, dodatkowo na wierzchu każdego klocka znajdziemy zmieniającą się ilość (od 1 do 10) motyli. Cyfry i ich graficzna ilustracja wspomagają naukę liczenia, zaś dwujęzyczne nazwy wspomagają rozwój słownictwa i naukę języka angielskiego od najmłodszych lat. W pudełku znajdziemy zestaw składający się z 10 klocków różnej wielkości, które postawione jeden na drugim stworzą wieżę o wysokości 80 cm.

PZ

To niezwykle fajne narzędzie do nauki poprzez zabawę, córka ćwiczy rozpoznawanie i nazywanie ponad 40 różnych gatunków zwierząt, rozwija koncentrację i uczy się precyzji w działaniu nawet o tym nie wiedząc. Sposobów układania klocków jest wiele, Córka rozwija wyobraźnię i kreatywność np. zrobiła z klocków pociąg, powkładała w klocki zabawki i bawiła się w pociąg do zoo, którym podróżowała po zagrodach zwierzątek odpowiadających tym na obrazkach.

PZ2

Zabawa piramidą to również ćwiczenie motoryki małej podczas układania klocków jeden na drugim w piramidę oraz wkładania jeden w drugi. Jak jeszcze można wykorzystać te klocki? Jak Wam się tylko podoba 🙂 możecie ćwiczyć z dziećmi kolory (np. lubiana przez nas zabawa „przynieć mi klocek w kolorze…”) czy rozróżnianie wielkości. Każdy klocek może być również schowkiem na skarby. Pomysłowość dzieci nie zna granic :).

Ładnie i porządnie wykonane mogą stać się wspaniałym prezentem z okazji urodzin czy odwiedzin u malucha już od 1 roku życia, a dzięki całej palecie możliwości wykorzystania będą z powodzeniem stymulować rozwój dziecka zarówno w sferze motorycznej jak i poznawczej. Gorąco polecam!

PZ3

PZ4

PZ5

PZ6

PZ7

Amelis MUKI Etno rozświetla ponure dni. Jedyny Taki wózek. Wyjątkowy.

amelis1

W naszej karierze bycia rodzicami, która szczęśliwie trwa od 2013 roku, mięliśmy okazję przetestować kilka wózków różnych firm, a dzięki temu nabyć doświadczenia i sprecyzować oczekiwania. Kiedy więc dostałam wiadomość o tym, że marka Amelis wybrała mnie do przetestowania ich nowego wózka bardzo się ucieszyłam, bo dużo łatwiej podchodzić do testów mając sprecyzowane oczekiwania, niż dopiero nabywać ich w trakcie użytkowania nie mając porównania z innymi modelami.

collage1

Na co my zwracamy szczególną uwagę?

Na kilka istotnych dla nas rzeczy takich jak: montaż i demontaż – jak dużo czasu trzeba na to poświęcić; na wagę – (mieszkamy na trzecim piętrze); wielkość gondoli – (by za szybko nie stała się „za krótka”); wielkość i dostępność kosza na zakupy – co jest istotne przy drugim dziecku, ruchliwym trzylatku, bo każdy dodatkowy „kłopot” taki jak walka z koszem pod wózkiem podczas pakowania zakupów jest niepożądany; prowadzenie na zróżnicowanym terenie – to dla nas ważne ponieważ dużo podróżujemy; duża buda przy spacerówce, która skutecznie osłoni malucha; wielkość torby  do wózka co przy dwójce małych dzieci jest niezwykle istotne.

To co, zaczynamy :)! Jeśli chodzi o podróżowanie, to wózek oczywiście można złożyć i wypiąć koła, wtedy zajmuje niewiele miejsca, my jednak na krótkich trasach nie musimy tego robić ;), jak widać w bagażniku naszego auta mieści się bez problemu 😉 i pasuje do naszego samochodu idealnie.

amelis4

„Ktoś, kto go projektował naprawdę się do tego przyłożył” powiedział mój mąż i zgadzam się z nim w 100%. Wózek jest intuicyjny, jego montaż nie sprawia żadnych problemów, a w jego trakcie odnosi się wrażenie, że wszystko jest dokładnie tam, gdzie powinno być, tam gdzie byśmy tego podświadomie szukali. Złożenie całości w wersji z gondolą zajęło nam dosłownie kilka minut wraz z założeniem kosza na zakupy i torby spacerowej.

Czas ruszyć w drogę.

amelis2

Na początek kilka najważniejszych informacji technicznych tytułem wstępu. Duże pompowane koła montuje się na klik i równie łatwo demontuje, sam stelaż rozkłada się szybko i lekko, gondola oraz spacerówka na uchwyty również wchodzą na klik. Wózek posiada przednie koła skrętne z możliwością blokady do jazdy na wprost. Kosz na zakupy posiada dodatkową kieszeń i jest odpowiedniej wielkości z łatwym dostępem, akurat na drobne sprawunki podczas spaceru czy na dodatkowe rzeczy podczas wycieczki z dziećmi.

collage2

Gondola z uchwytem w budce do bezpiecznego przenoszenia posiada materacyk oraz wewnętrzną wyściółkę przypinaną na zamek błyskawiczny, która sprawia, że wewnątrz jest przytulnie i ciepło. Duża buda osłania maluszka przed wiatrem, a dodatkową ochronę stanowi zwnętrzna osłonka monotowana na gondoli. Dla siadających maluchów producent przewidział podnoszone oparcie, a dno gondoli zaopatrzył w płozy dzięki którym można bujać wózkiem np. w trakcie usypiania maleństwa. Wózek Amelis MUKI to ulubione miejsce do spania w ciągu dnia naszej nowonarodzonej córci :). W zestawie znajdziecie również blendę przeciwsłoneczną oraz osłonkę przeciwdeszczową.

amelis9

Spacer z dwójką małych dzieci wymaga odpowiedniej logistyki.

I w tym wypadku Amelis MUKI również spisuje się na medal oferując nam odpowniednio dużą i praktyczną torbę spacerową w zestawie z wózkiem. Torbę, której nowoczesny design sprawia, że z powodzeniem może stać się elementem wielu fajnych stylizacji mamy. Wygodna i pojemna pomieści wszystko to, czego potrzebujemy by ogarnąć tak maluszka w wózku, jak i starsze rodzeństwo oraz drobiazgi nam potrzebne. Torba w swoim wyposażeniu posiada podróżny przewijak, osłonkę przeciwdeszczową i blendę przeciwsłoneczną, które wbrew pozorom nie zajmują dużo miejsca. Oczywiście można zrezygnować z zabierania osłonki przeciwdeszczowej w słoneczny dzień lub blendy w dzień pochmurny zyskując miejsce na inne drobiazgi. Torba jest ładna, porządnie wykonana, z możliwością noszenia na ramieniu oraz z uchwytami do ręki, modna i na czasie. Wykonana z tego samego materiału co wózek, miękka, w środku wyściełana. Posiada jedną dużą przegrodę, 4 mniejsze oraz jedną zewnętrzą boczną zapinaną na zamek.

torba

Czas leci, dziecko rośnie, przychodzi pora na zmianę. 

Przepięcie z opcji wózka głębokiego na spacerowy wraz z montażem elementów takich jak budka i rączka zajmuję parę minut. Oczywiście warto wcześniej zajrzeć do instrukcji by uniknąć pomyłek i darmo traconego czasu na powtórki czy poprawki. Dużym atutem tego wózka jest duża budka z okienkiem podglądowym, która z powodzeniem zasłoni prawie całe dziecko. Tego brakowało mi przy wózkach dla starszej córki, a kilka ich przerobiliśmy. Spacerówka posiada opcję montowania przodem i tyłem do kierunku jazdy, co jest dla mnie bardzo istotne oraz regulowany podnóżek, regulowane oparcie do pozycji leżącej, 5-punktowe pasy bezpieczeństwa, miękką wkładkę lato-zima, rączkę obszytą eko-skórą, wypinaną barierkę oraz osłonkę na nóżki.

amelis8

Na nim opiera się całość. 

Sam stelaż to lekka aluminiowa konstrukcja, dzięki regulowanej wysokości rączki wózek wygdonie prowadzi się tak osobom wysokim, jak i nieco niższym, a odpowiednia długość rączki sprawia, że wyższym osobom nie zawadzają tylne koła. Regulowany poziom amortyzacji to konfort w sytuacji kiedy potrzebujemy się szybko przemieszczać z wózkiem np. w trakcie joggingu lub szybkiego marszu. Poza tym wózek świetnie radzi sobie na różnego rodzaju gruncie oraz naszych polskich chodnikach, które wyglądają podobnie jak drogi ;). W wersji spacerowej dodatkowy podnóżek ułatwi dziecku samodzielne wchodzenie do wózka.

amelis7

Prezentowany przez nas wózek Amelis Muki wzór Etno to nowoczesny design wpisujący się w obecną modę. Oczywiście de gustibus non est disputandum jednak nam się podoba ten nieco „kanciasty” styl, a elementy kolorystyczne zwracają uwagę niebanalnym wzorem i ferią barw. Podczas spaceru łapałam wzrok mijających nas osób doszukujących się logo marki i z zainteresowaniem zerkających na wózek, który rozświetlił ten ponury i szary jesienny dzień. Wózek spełnił nasze oczekiwania w 100%, biorąc pod uwagę nasze doświadczenie naprawdę ciężko doszukać się mankamentów, na pewno fajnym rozwiązaniem byłby dodatkowy dopinany uchwyt na kubek ;), może producent pomyśli.

amelis6

Pięknie wyglądałby w zimowej scenerii, oczyma wyobraźni widzę nas na spacerze w słoneczny dzień kiedy wokół skrzy się śnieg, swoją kolorystyką i wzornictwem w taki krajobraz MUKI wpasowałby się idealnie…

Na koniec jeszcze kilka danych technicznych dotyczących wagi i wymiarów podawanych przez producenta:

Waga: podwozie 9,3 kg, gondola 5,1 kg, spacerówka 4,3 kg

Wymiary podwozia: długość 105 cm, szerokość 60 cm, wysokość 60,5 cm

Wymiary gondoli (wewnętrzne): długość 79 cm, szerokość 35 cm, wysokość 27 cm

Podwozie + gondola: długość 106 cm, szerokość 60,5 cm, wysokość 126 cm

Podwozie + spacerówka: długość 111 cm, szerokość 60,5 cm, wysokość 112 cm

Mam nadzieję, że moja prezentacja pomoże wam w wyborze odpowiedniego wózka dla waszej pociechy, dziękujemy marce Amelis za zaufanie i możliwość testowania, a was zapraszamy na ich Fanpage na Facebooku (KLIK), gdzie możecie śledzić aktualne promocje, poznać ofertę, poczytać opinie innych użytkowników oraz wziąć udział w ciekawych zabawach i konkursach. My ze swej strony całą rodziną prezentowany wózek szczerze polecamy! 

amelis5

Biorę udział w kampanii #BeMUKI #ambasadorzyMUKI #zostańambasadorem #AmelisColour

Dzieciństwo pełne barw. Eberhard Faber

Jakie są wasze kolory dzieciństwa? Ja pamiętam, że na chodniku malowało się zwykłą białą kredą tablicową lub kawałkiem czerwonej cegły :), ach to były czasy… Dziś naszym dzieciom możemy zapewnić specjalną kredę chodnikową w kolorach tęczy lub pójść o krok dalej i pokusić się o kredę z błyszczącymi drobinkami, idealną w okresie przedświątecznym do namalowania przed domem choinki czy wielkiego bałwanka tam, gdzie śnieg jeszcze nie dopisał.

collage2

SklepFC.pl to tu znajdziecie markę Eberhard Faber, której produkty chciałabym wam dzisiaj zaprezentować. Kreda chodnikowa z brokatem w 6, intensywnych kolorach o okrągłym kształciem i co ważne łatwo usuwalna za pomocą wody. A może kreda chodnikowa w 6, intensywnych kolorach. Oryginalny kształt jajek, wygodny dla rączek młodszych dzieci. Opakowanie stylizowane na wytłoczkę do jajek, również łatwo usuwalna za pomocą wody to propozycje nie tylko na wiosnę i lato, ale również na cieplejsze dni jesieni i zimy by nieco ubarwnić otaczającą nas szarość. To również świetna okazja do zabawy z dzieckiem, jak zresztą cała proponowana przez nas kolekcja, o czym za chwilę się przekonacie :).

Które dziecko nie lubi malowania buźki? Macie swoje ulubione zwierzątka? A może bajkowe postaci? Ja dopiero wprawiam się w malowaniu, a córka na szczęście nie jest zbytnio wymagająca, zawsze chce kotka ;). Malowanie buzi specjalnymi kredkami marki Eberhard Faber to komfort i wygoda. Kredki do malowania twarzy to zestaw 6 kolorów podstawowych (biały, żółty, czerwony, niebieski, zielony, czarny). Co istotne nie rozmazują się i są wygodne w użytkowaniu. Gruby, miękki grafit jest idealny do tworzenia konturów i rysowania większych motywów. Każdy zestaw zawiera instrukcje wykonania rysunków. Niezwykle wydajne i łagodne dla skóry, łatwo je zmyć za pomocą wody i mydła. Zostały przetestowane dermatologicznie, nie wywołują alergii, co potwierdzamy :).

collage

Już za kilka dni będziemy mieć gości z dzieciakami i będzie to doskonała okazja by zorganizować maluchom wspólną zabawę w malowanie ulubionych postaci z bajek lub zwierzątek. Jak zwykle najlepsza zabawa z Faber… 🙂

A może … Tatuaże? To kolejna rzecz lubiana przez dzieci co odkryłam jakiś czas temu. Zwykle tatuaże naklejkowe zdobią rączki naszych pociech od czasu do czasu, a co powiecie na zestaw do tatuażu wraz z szablonikami? 🙂 Markery do tatuażu Eberhard Faber w 4 kolorach (pomarańczowy, różowy, niebieski, czarny) do tworzenia ozdób na ciele to u nas szał ostatnich dni :). Szczególnie, że zaangażowany w to Tatuś również poddaje się dzielnie i pozwala małej artystce tworzyć na swoich rękach różne dzieła.

collage1

To kolejna ciekawa propozycja spędzenia czasu z dzieckiem :), szczególnie, że wciąga tak małych jak i dużych.

Tablica kredowa to coś, co wspominam z dzieciństwa. Bardzo lubiłam na niej rysować, bawiłam się w szkołę, pisałam zadania, ćwiczyłam szlaczki. Postanowiłam sprawić taką córce i muszę przyznać, że koszt niewielki a fajnie się przyjęła. SklepFC.pl zaopatrzył nas w pudełko kolorowej kredy tablicowej. Kolorowa kreda tablicowa od Eberhard Faber jest idealna zarówno do użytku domowego jak i przedszkolnego. Bezpyłowa co ważne przy dzieciach, odporna na łamanie i łatwa do ścierania. Każda kreda jest w papierowej obwolucie, dzięki czemu ręce pozostają czyste.

ef1

Mamy tablicę dwustronną, na białej stronie jest możliwość malowania kolorami, wtedy są wyraźniejsze. Tablica z kredą to możliwość wspólnej zabawy w malowanie-zgadywanie co autor miał na myśli czy proste kalambury w zależności od wieku dziecka.

Mamo pomalujesz mnie? 🙂 Mięliście okazję już to usłyszeć? Ja tak 🙂 dlatego bardzo się ucieszyłam z profesjonalnych farb to malowania twarzy, które znalazły się w naszej paczce od SklepFC.pl. Nie rozmazują się i szybko wysychają. Zestaw zawiera 4 kolory (czerwony, niebieski, czarny, pomarańczowy), pędzelek, gąbkę i szczegółówe instrukcje wykonania rysunków. Niezwykle wydajne i łagodne dla skóry, łatwo je zmyć za pomocą wody i mydła. Również testowane i nie wywołują alergii. Swoich sił w malowaniu córki próbował Tatuś 😉 pierwsze koty za płoty.Na Sylwestrową noc będą idealne :).

collage3

Nasz zestaw dopełniają kredki, nie byle jakie bo magiczne :). KREDKA TRI WINNER RAINBOW 4 W 1 EBERHARD FABER to wyjątkowa kredka, zawiera cztery kolory w jednym graficie i pozwala na tworzenie pięknych prac, kolor zmienia się w zależności od obrotu, nachylenia i zużycia kredki. Kredka ma trójkątny, ergonomiczny kształt, dobrze się ją trzyma i wygodnie rysuje.

ef

Dziękujemy SklepFC.pl za kolejną paczkę z cudowną zawartością, za zaufanie i pamięć 🙂 bardzo się cieszymy, że możemy testować i prezentować naszym czytelnikom Wasze produkty, które wyróżnia naprawdę wysoka jakość.

 

Przygody Tomka i przyjaciół. Złota księga bajek.

tomek1

Przyjaciół przedstawiamy wam,
Wciąż coś wożą tu i tam.
Czerwień, błękit, zieleń, brąz
Oto ich kolory są.
Poprzez pola, miasta, wsie,
Gdzieś każdy z wagonami mknie.
Kto przyjaciół takich zna?
Tomek takich ma.
Tomek – bardzo śmiały jest,
Kuba – lubi bawić się,
Piotrek – z pocztą gna przez świat,
Gabryś – szybki jest jak wiatr,
Emilka – dobrze zna swój fach,
Henio – sapie: Och i ach,
Edek – wszystkim pomóc chce,
Tobik – z nim wynudzisz się.
Przyjaciół przedstawiamy wam,
Wciąż coś wożą tu i tam.
Czerwień, błękit, zieleń, brąz
Oto ich kolory są.
Poprzez pola, miasta, wsie,
Gdzieś każdy z wagonami mknie.
Kto przyjaciół takich zna?
Tomek takich ma.

Przygody Tomka i przyjaciół. Złota księga bajek to ponad trzystu stronicowa, bogato i pięknie ilustrowana książka z zebranymi przygodami małego pociągu o imieniu Tomek oraz jego przyjaciół. Które dziecko nie zna słów popularnej piosenki, a i my dorośli często bezwiednie ją nucimy pod nosem ;). Książka zawiera 13 historii z życia wyspy Sodor, w których Tomek razem z przyjaciółmi pod czujnym okiem Grubego Zawiadowcy uczą się jak właściwie postępować, co to jest przyjaźń, kiedy należy pomóc i jakie zachowania mogą zranić bliskie nam osoby.

tomek2

W tych opowiadaniach nasze dziecko znajdzie nie tylko swoich ulubionych bohaterów na pięknych, kolorowych ilustracjach, ale również przekazaną w prostych słowach naukę o przyjaźni i wzajemnym zaufaniu. Nowe opowiadania o znanych bohaterach wzruszą, rozbawią i pobudzą wyobraźnię naszego dziecka oraz zmotywują do prób samodzielnego opowiadania różnych historii.

tomek

To kolejna perełka w naszej powiększającej się biblioteczce. Pięknie ilustrowana i elegancko oprawiona będzie dla małego fana przygód Tomka idealnym prezentem. To również inwestycja w wspólnie spędzony z dzieckiem czas, a ten nie ma przecież ceny. Zawsze jest dobry czas na czytanie bajek.

Przygody Tomka i przyjaciół. Złota księga bajek

Autor: opracowanie zbiorowe

Przekład: Aleksandra Ożarowska

Oprawa:  flexi

Objętość: 320 stron

Format: 140×190

Cena: 34,99 zł

Grupa docelowa: dzieci 3-7 lat

Premiera: 26 października 2016 r.

tomek3

Moja pierwsza Mitologia Katarzyny Marciniak tom 1 i 2 Wydawnictwo Nasza Księgarnia

mit

Pewnego razu Pan Alojzy Torcik, właściciel firmy wyrabiającej słodycze, zaprosił dzieci z pobliskiego przedszkola na wycieczkę do swojej fabryki. Kiedy dziatwa obejrzała już wszystkie cuda związane z produkcją słodkości nastąpił moment, na który wszyscy czekali – degustacja. Słodycze sypały się jak z rogu obfitości, a przedszkolaki zajadały wszystko ze smakiem, nawet kosztem późniejszego, lekkiego bólu brzucha.

Co wspólnego ma Pan Alojzy Torcik z mitologią? Otóż, jak widać ma … :), ale nie tylko. Te niezwykłe książki zawierają wiele współczesnych odnośników, dzięki którym mały czytelnik zrozumie, wytłumaczone w prosty i przystępny sposób, mitologiczne zawiłości. I to jest właśnie tych książek największy atut. 

nk1

„Moja pierwsza mitologia” Katarzyny Marciniak to dwutomowy zbiór najbardziej znanych mitów greckich i rzymskich. Piękne, kolorowe i wesołe ilustracje, twarda oprawa i zawarta w nich treść sprawiają, że te pozycje to must have dziecięcej biblioteczki. Kolejne karty prezentowanej Mitologii odkryją przed nami starożytną magię, wiele wrażeń i zwrotów, które do dziś są używane w języku polskim. To nowocześnie i ciekawie napisana książka o mitach i ich odzwierciedleniu w życiu codziennym.

Kto jak nie dzieci mają niesamowitą wyobraźnię? Nie zdziwi ich Zeus w żłobku, Hydra grająca w gry komputerowe ani Apollo z telefonem komórkowym.

Pierwszy tom Mojej pierwszej mitologii zawiera 25 mitów podzielonych na dwie grupy tematyczne: Dzieciństwo bogów i ludzi oraz Przygody Herosów. Drugi tom to zbiór kolejnych 25 mitów podzielonych na działy: Przemiany, Bestiariusz oraz W królestwie Hadesa. Każdy z nich opatrzony pięknymi i żywymi ilustracjami, które zainteresują małego czytelnika i rozbudzą jego wyobraźnię.

nk2

Jeśli chcesz wybrać się ze swoim dzieckiem w niezwykłą podróż po śladach starożytnych bogów, niezwykłych stworzeń i herosów te książki są właśnie dla ciebie. Ty przypomnisz sobie, a dziecko zapoznasz z pięknie namalowaną słowami historią poety Owidiusza i wraz z nim odkryjecie tajemnicę przemiany ludzi w rośliny. Razem poczytacie o burzliwych losach Keyksa i Alykone oraz  dowiecie się jakie dni naszego życia nazywamy dniami Alykone. 

Warto pomyśleć o zaopatrzeniu swoich pociech w te pozycje, na pewno nie będziecie żałować, a wasza domowa biblioteczka nabierze nowej wartości. My nie żałujemy, posłużą nam przez najbliższych kilka lat.

nk3

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 272
Okładka: twarda
Wiek: od 3 do 10 lat
Cena rynkowa: 49,90 zł
Cena w aros.pl: 34,93 zł
Moja ocena: 10/10

Grecka przygoda: za co kocham Grecję i dlaczego chcę tam wrócić?

gr5

Grecję pozgr6naliśmy w 2012 roku. Była naszym marzeniem od dawna, marzeniem które tamtego roku udało nam się zrealizować. Wybraliśmy się na jedną z greckich wysp – Zakynthos. To niewielka wyspa (405 km2), która podniosła się po trzęsieniu ziemi jakie nawiedziło ją w 1953 roku. Symbolem wyspy jest żółw Caretta Caretta, który na swoje miejsca lęgowe wybrał południowe plaże Zakynthos. Z racji że jest to gatunek zagrożony wyginięciem na kilku plażach wprowadzono pewne ograniczenia, które mają pomóc w ochronie tego wspaniałego gatunku żółwi morskich np. samoloty nie mogą lądować na wyspie w godzinach wieczornych i nocnych ponieważ wyklute żółwiki kierują się w stronę blasku księżyca do morza, a sztuczne światła samolotów zaburzały by ten naturalny proces.

Klimat, krajobraz, piękna turkusowa i ciepła woda, wspaniali ludzie sprawiły, że pokochaliśmy to miejsce od pierwszego wejrzenia i obiecaliśmy sobie, że jeszcze tam wrócimy. Bez względu na preferowany sposób wypoczynku wyspa odkryje przed Wami naprawdę duży wachlarz możliwości. A my jeszcze nie wszystko odkryliśmy :).

gr2

Nasz wybór padł na pięknie umiejscowiony, duży i majestatyczny Hotel Poseidon Beach, z własnym zejściem na plażę, pięknie zadbanymi ogrodami, basenem oraz placem zabaw dla dzieci. Pokój czysty, z balkonem na którym co wieczór siadaliśmy i cieszyliśmy się chwilą. Wtedy nie podejrzewaliśmy jeszcze, że kilka miesięcy później nasze życie stanie na głowie, a rok później przywitamy nowego członka rodziny :). Wciąż mam przed oczami piękno greckich krajobrazów. Do dzisiaj ogrzewamy się wspomnieniami tamtych wakacji i bardzo chcielibyśmy tam wrócić z córkami.

gr4

Jesień i zima to dobry czas na planowanie kolejnych letnich wakacji. Biura Podróży już rozpoczęły kampanię Lato 2017  teraz w first minute jest najtaniej i największy wybór, szczególnie jeśli planujemy wakacje w miesiącach lipiec-sierpień. Wakacje zagraniczne zwykle planuję wraz z biurem podróży, a nauczona doświadczeniem zawsze wybieram te stabilne, tym razem mój wybór padł na Biuro Podróży Itaka. Grecja to miejsce bezpieczne, z ludźmi z sercem na gr1dłoni, dlatego jeśli miałabym gdzieś zabrać dzieci to właśnie tam. Itaka oferuje wiele promocji dla dzieci, jest też Klub Scooby Doo w którym znajdziecie nie tylko wiele ciekawych kierunków podróży, ale również wyszczególnione hotele przyjazne dzieciom czy krótkie, ale przydatne ABC podróżowania z dzieckiem.

Cztery lata temu byliśmy sami, było więc nieco prościej, aczkolwiek nie obyło się bez wpadek. Wykupiona wycieczka do Zatoki Wraku okazała się kompletnym niewypałem, na szczęście udało nam się odzyskać część kosztów, dlateggr7o warto wcześniej zapoznać się z ofertą i dopytać o szczegóły, by później nie tracić czasu ani nerwów.Bardzo żałujemy, że nie udało nam się zejść na plażę i obejrzeć wrak z bliska, co było celem wycieczki.

Zatoka Wraku to przepiękna plaża, która stała się wizytówką wyspy, nie bez powodu uważana jest za jedną z najpiękniejszych plaż świata. Niesamowite białe skały opadające do wody, kolor której wiedzieliśmy po raz pierwszy w życiu, a którego piękna nie sposób opisać, ten widok zapada głęboko w pamięć i jak narkotyk uzależnia. Każde kolejne morze będzie porównywane z tamtą głębią, a nigdy jej nie dorówna. Zapytacie skąd tam ten wrak? Według legendy statek ten należał do przemytników papierosów, którzy w czasie jednego z rejsów w 1983 roku zostali zauważeni przez straż przybrzeżną i uciekając przed pościgiem wpadli na pobliską mieliznę. Co było dalej nie wiadomo. Prawdopodobnie ktoś chcąc pozbyć się problemu i zaoszczędzić na kosztownym holowaniu statku postanowił go wyrzucić na najbliższą plaże. Oglądałam niedawno w telewizji, że władze Grecji zdecydowały się na odrestaurowanie statku, byśmy przez kolejne lata mogli cieszyć się tą atrakcją turystyczną.

Zatoka Wraku to tylko jedna z wielu możliwości na wycieczki, na Przylądek Skinari i do Błękitnych Grot warto wybrać się łodzią ze szklanym dnem, a lubiącym obcowanie z naturą polecam nurkowanie z żółwiami :). Kolega miał szczęście i spotkał na swojej drodze takiego całkiem niemałego, nam niestety następnego dnia już szczęście nie dopisało, ale wszystko przed nami.

gr3Grecja to miejsce, gdzie znajdziecie w sklepach, obok regionalnych także znane nam z polskich półek produkty, dlatego nie ma obawy że np. maluch nie będzie miał co jeść lub pić. Soczki czy woda dla dzieci, słoiczki lub inne przekąski są dostępne i nie ma problemu by je na miejscu nabyć w podobnej jak u nas cenie. Nie trzeba więc pakować zapasów na cały pobyt.

My nie korzystaliśmy z propozycji All Inclusive, mieliśmy zapewnione jedynie śniadanie w hotelu gdyż chcieliśmy poznać regionalne smaki. Codziennie późnym popołudniem wędrowaliśmy wzdłuż plaży do pobliskiego miasteczka Laganas by zaopatrzyć się w przekąski na wieczór oraz spróbować miejscowej kuchni. Dzięki temu w ciągu 8 dni pobytu mieliśmy okazję nie tylko posmakować prawdziwej gr8Grecji, ale również zdobyć nowe znajomości. Okazało się, że kelnerka w jednej z małych tawern znała Polskę, gdyż jej siostra nauczycielka była u nas na wymianie. W ogóle owa Greczynka była niezwykle rozmowna, a ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu bardzo dobrze władała kilkoma językami. Porcje na pierwszy rzut oka małe, okazywały się bardzo syte ze względu na wszechobecną oliwę z oliwek. A smak… cóż, greckie „niebo w gębie”, które można poczuć tylko tam.

Nie sposób się Grecją nasycić, a już na pewno nie w tak krótkim czasie. Tym bardziej jeśli podróżujemy by odkrywać, smakować, doznawać, a nie smażyć się na słońcu w przyhotelowym basenie lub na plaży bo to można robić gdziekolwiek. Więc jeśli jesteście podobni do nas i chcecie przeżyć coś naprawdę fajnego polecam ten Kraj na liście kierunków „do zobaczenia” :).

upominek z okazji? DIY!

wki-1

Moda na DIY (do it yourself – zrób to sam) nie przemija. Powstaje coraz więcej blogów, tutoriali DIY czy poradników, które mają na celu zachęcić nas do samodzielnego tworzenia. Dla jednych to strata czasu, bo przecież większość tego typu rzeczy można kupić w internecie, dla innych sposób na ciekawe spędzenie czasu i stworzenie fajnych dodatków czy kompwkiozycji do domu lub na prezent. Wielka Księga Inspiracji to dzieło trzech blogerek, które od lat pokazują na swoich blogach jak upiększać rzeczywistość. Nie potrzeba wiele czasu ani drogich zakupów, by korzystać z tej książki świetnie się przy tym bawiąc. Wielka księga inspiracji Wydawnictwa Egmont to siedemdziesiąt instrukcji pokazujących krok po kroku, jak zrobić coś z niczego. Potrzebne są jednak pewne umiejętności np. szydełkowanie, gdyż wiele propozycji to szydełkowe drobiazgi, lub pomysły z wykorzystaniem elementów szydełkowych, których wykonanie nie jest pokazane od podstaw, czyli autorki zakładają, że szydełkować już potrafimy. Jak dla mnie trochę tego za dużo, ale dla kogoś kto sprawnie włada tym narzędziem i lubi to robić ta książka będzie idealna.

Dla nas stała się inspiracją do spotkania w zaprzyjaźnionym gronie, przy kawie i herbacie oraz przepysznych ciasteczkach. Po przejrzeniu propozycji pokazanych w książce zdecydowałyśmy się na filcowe chmurki, które miały stać się prezentem dla pań przedszkolanek w dniu ich święta 14 października. Tym oto sposobem udało nam się połączyć przyjemne z pożytecznym, mimo, że ostatecznie jedna na ochotnika ogarniała rozbrykaną gromadkę ;).

Faktycznie materiały kosztowały nas grosze, szczególnie przy podziale na 3 osoby. Plusem spotkań w większym grodnie przy takich ręcznych robótkach jest również niezaprzeczalny fakt, iż każda osoba ma inne zdolności. Jedna lepiej rysuje, inna sprawniej szydełkuje mimo, że ma to narzędzie w ręku pierwszy raz od 15 lat ;). Tym oto sposobem powstały nasze chmurki, a czas nam zleciał błyskawicznie i przyjemnie.

wki-3-tile

Filcowe chmurki mogą również być świetną ozdobą dziecięcego pokoju czy stanowić element jesienej dekoracji. Są naprawdę proste w wykonaniu i z powodzeniem do wspólnej pracy można zaprosić również młodsze dzieci, które mogą np. wypychać je watą lub innym wypełnieniem.

wki-7W Wielkiej Księdze Inspiracji znajdziecie propozycje różnych dodatków na święta, gadżetów na rózne okazje, domowych inspiracji czy prezentów.  Ładnie wydana, porządnie oprawiona może stać się prezentem dla kogoś, kto interesuje się tematyką DIY, lubi robótki hand made i sprawia mu to przyjemność.

My bawiłyśmy się świetnie, przede wszystkim dlatego, że miałyśmy okazję się spotkać i przy okazji poplotkować ;), a dzieciaki wspólnie podokazywać. Jedna z koleżanek nie mogła dotrzeć, ale dzielnie działała z synkiem w domu i muszę przyznać, że jej chmurka chyba jest najlepsza ze wszystkich :). Pewnie dlatego, że sama jest przedszkolanką, a w charakter tego zawodu prace ręczne są nieodłącznie wpisane.

Z książkowych pomysłów skorzystam jeszcze nie raz, bo mam już kilka upatrzonych np. kalendarz adwentowy, ozdobny wieniec z rolek po papierze toaletowym czy filcowe króliczki na wielkanocny stół. Dla bardziej zdeterminowanych polecam fajne szafki na kółkach ze skrzynek po owocach czy drewniana śnieżynka z patyczków po lodach. Zaś dla szydełkomaniaków będzie to raj, dla was pomysłów jest w niej całe mnóstwo.

wki-9Wielka księga inspiracji Ewa Rokitnicka, Anna Jakubska i Olga Woźnicka

Seria wydawnicza Hand Made

Bohater / Program wydawniczy Hand Made

Oprawa TWARDA

Liczba stron 320

Wiek młodzież od 16 lat

A poniżej więcej zdjęć z naszych wspólnych (również tych na odległość) działań 🙂

wki-10

wki-2

mo-tile

Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział we wspólnym projekcie i wspólnie spędzony czas :). P.S ciasteczka były wyśmienite!!

 

 

Moje wyprawkowe ABC – część II

wyp-11

Przyszedł czas na drugą część mojej wyprawkowej listy, którą musiałam podzielić bo pierwsza i tak zajęła sporo miejsca, a możecie ją zobaczyć TU

W tej części skupię się nad dwoma punktami, mianowicie pierwszy to:

– maluch medyczne – kilka rzeczy, które według mnie warto mieć w dziecięcej apteczce, ich posiadanie sprawia, że mam spokojną głowę i nie obawiam się nagłych wypadków:

  • – Pedicetamol z pipetką do podawania odmierzonej ilości leku, to paracetamol, który można podać już od wyp-10pierwszych dni życia.
  • – Octanisept do dezynfekcji kikuta pępowinowego (przydaje się również do odkażania szwów poporodowych)
  • Biogaia Baby – krople probiotyczne dla zapewnienia prawidłowej równowagi jelit. Przy pierwszej córce mi się przydały, mam i teraz.
  • – termometr – do ucha, czoła, bezdotykowy opinie są różne, my mamy taki do ucha i czoła. A opinie rodziców o różnych termometrach możecie poczytać TU.
  • – Espumisan Baby – w razie kolki lub wzdęć.
  • Witamina D+K

Tak wyglądała moja mini apteczka przy Starszej (oczywiście z czasem zapełniła się i teraz zajmuje specjalną szafeczkę), tak samo wygląda również dla Młodszej. Wszystko powyższe mi się przydało, nawet Pedicetamol, chociaż na szczęście nie w ciągu pierwszego roku ;). Spytasz po co, przecież można skoczyć do apteki.. Jasne, można jeśli jest dzień i masz akurat kogoś pod ręką kto skoczy i nie musisz czekać kilku godzin, lub jest np. noc. Ja wychodzę z prostego założenia – przezorny zawsze ubezpieczony :), a ty rób jak uważasz :).

Drugim punktem w dzisiejszym zestawieniu wyprawkowym będzie:

– maluch ubranka – to nie tylko śpiochy, pajace i bodziaki, ale również pieluszki tetrowe i flanelowe, pościel, oprawa łóżeczka, kocyki etc.jd

  • pościel to jedna z niewielu rzeczy, jakie mam po starszej. Kilka sztuk prześcieradeł frote i jedno bawełniane z kompletu od Jelonek Decor, który przedstawiałam wam TU. Tym razem zrezygnowałam z kołderki na rzecz ciepłego kocyka ze wspomnianego kompletu. Zresztą kilka kołderek jest również w posiadaniu starszej więc z czasem nie będzie problemu. Dodatkowym elementem pościelowego zestawu stał się kokon od Betulli. Do dekoracji łóżeczka użyłam girlandy w pasujących nam kolorach od Kolorowy Świat Katarzyny. Oprawa łóżeczka czyli ochraniacz to nasz must have, szczególnie jesienią, zimą i wiosną. Sprawdził się przy Starszej, młodsza więc nie jest gorsza, też dostała swój. Do tego kilka prześcieradełek na przewijak. Mam również poduszkę klin po Starszej, świetny wynalazek, podkładam ją pod materacyk w łóżeczku, dzięki temu główka jest nieco wyżej co przy ulewaniach jest nieocenione.
  • pieluszki tetrowe i flanelowe – tym razem nie szalałam, mam po kilka sztuk z każdego rodzaju i myślę, że to w zupełności nam wystarczy.
  • kocyki – mam jeden cieplejszy na dwór i jeden cieńszy po Starszej oraz nowy z naszego zestawu, o którym wyżej (polecam kocyki od Jelonek Decor).
  • śpiwór do wózka – na zimę to gadżet nieoceniony. Śpiworek na zewnątrz obszyty jest nieprzemakalnym, atestowanym materiałem. Od wewnątrz posiada cieplutki i miły w dotyku polar. Dodatkowo między nimi znajduje się warstwa ociepliny. Przy starszej służył nam długo, później w spacerówce, a zimą jeszcze jako zabezpieczenie na sankach, dlatego polecam! (np. Sensillo)
  • śpiochy, pajace i bodziaki – czyli ubranka, tu nie będę wypisywać ile czego, bo teoria to jedno, a życie drugie 😉 tym razem jednak zachowałam zdrowy rozsądek i zorganizowałam sobie tylko bodziaki (krótki i długi rękaw), pajacyki, półśpioszki i bawełniane spodenki, skarpetki i czapeczki oraz ciepłe wełniane paputki. Żadnych sukienek i innych równie bajeranckich co nieprzydatnych rzeczy dla niemowlaka :). Ma być wygodnie, tak dla noszącej jak i ubierającego.

Ostatnim punktem zapewne każdej wyprawki są dodatki, różnego rodzaju i przeznaczenia. U mnie jednym z takich dodatków stały się Dzienniczek Karmienia Maluszka oraz Organizer Mamy od Brioko. Przy Starszej bardzo mi się przydały, dlatego postanowiłam zaopatrzeć się w nie również i tym razem :).  Polecam tym mamom, które lubią notować różne rzeczy. Tak organizacyjnie w domu, jak i podczas pielęgnacji niemowlęcia. Ja często wracałam do notatek i przypominałam sobie kiedy córka miała np. odparzenie, kiedy wystąpiła alergia itp. bo pamięć ludzka dobra, ale krótka, a dzienniczek był dla mnie osobiście nieocenioną pomocą.

wyp-7

Kolejnym na liście dodatków jest Multi Use Bag od Motherhood, to praktyczny woreczek z mnóstwem zastosowań. Schowasz w nim wszystkie skarby, jakie tylko przyjdą ci do głowy: zdrową przekąskę, słoiczek z jedzeniem dla niemowląt, śliniak i łyżeczkę, najcenniejsze klocki, telefon i dokumenty, ekwipunek na basen, mokry ręcznik, lekarstwa , spray na komary, pieluchę i mokre chusteczki, czy zapasowe śpiochy.

collage

Nad Szumisiem zastanawiałam się długo, prawda jest taka, że nie stać mnie na taki wydatek, a zależało mi na mechanizmie. Przeglądałam oferty dwóch firm i ostatecznie zdecydowałam się na zakup główki misia z mechanizmem takim jak w dużych Szumisiach. Można ją przypiąć do łóżeczka, do nadgarstka czy położyć w gondoli. Jest niewielki, poręczny, spełnia wszystkie porządane funkcje, no i co najważniejsze cena nie rozkłada na łopatki.

mis

Z dodatkowych gadżetów mamy również projektor żabkę od Dumel’a. To zabawka 3 w 1, świeci jak lampka (podstawa), jest projektorem nocnego nieba oraz gra i szumi.  Więcej o tym wynalazku poczytacie TU 🙂

dumel

To by było na tyle :), wyprawkę Młodszej uważam za skompletowaną, pokoik gotowy na jej przyjęcie, tak samo jak i cała nasza rodzinka. Każda z Was drogie przyszłe mamy na pewno skompletuje dla swojego maleństwa dokładnie to, czego będzie potrzebowała. Temat wyprawki to temat rzeka, u każdego sprawdza się co innego tak samo jak każde dziecko jest inne, wyjątkowe. Dlatego słuchajcie i obserwujcie, uczcie się siebie nawzajem i mimo trudów oraz łez niech to będzie najpiękniejsza nauka w Waszym życiu.

Uczę się bawiąc propozycja dla dzieci w wieku 3-6 lat.

Bardzo1 lubię kiedy córka dostaje prezenty związane nie tylko z możliwością zabawy, ale również edukacji. Jest już w takim wieku, że nauka ją interesuje, chłonie wiedzę i sama szuka jej źródeł.

Kilka dni temu dostała od Chrzestnego w prezencie urodzinowym kolorowe pudło z tajemniczym napisem 10 gier w 1 (firmy Clementoni) i od momentu otwarcia nie daje nam spokoju, pudło otwierane jest kilka razy dziennie, a w zabawę angażujemy się wszyscy. Czasem uda nam się przerobić wszystkie gry, czasem tylko jedną. Ważne by to wciąż była zabawa więc jeśli widzę, że nie ma ochoty nie naciskam.

Co tam znaleźliśmy? Same skarby :), które Wam poniżej zaprezentuję.

Zacznę od kwadratowych plansz w różnych kolorach z obrazkiem wskazującym czego dana plansza dotyczy. Do tego w komplecie mam kwadraciki tematycznie i kolorystycznie związane z daną planszą. I tak z jednej strony mamy naukę o 4 porach roku – wiosna, lato, jesień, zima i charakterystyczne obrazki z nimi związane:

3

układając kwadraciki mówimy co widzimy na obrazku, próbujemy zachęcić dziecko do stworzenia krótkiego opowiadania o danej porze roku np. latem mocno świeci słońce. Nad morzem szukamy muszelek itp. im dziecko starsze tym opowiadanie może być bardziej rozbudowane, zdania bardziej złożone, czy zadanie bardziej skomplikowane.

2

Kiedy opowiemy już sobie o porach roku i poćwiczymy nazwy oraz zapamiętamy, które z nich następują po sobie wystarczy odwrócić plansze i mamy kolejne cztery propozycje, tym razem szlifujemy: warzywa, owoce, słodycze i dania:

4

w tym wypadku również stopień trudności wymyślonych przez nas zabaw dostosowujemy do wieku i umiejętności naszej pociechy. U nas było nazywanie tego co na obrazku, oswojenie się z kolorami, zabawy typu 'co można położyć na chlebek” itp.  Tak naprawdę do czego to wykorzystamy zależy od naszej wyobraźni i pomysłów :). Tym oto sposobem mamy 4 dwustronne plansze i 32 dwustronne kwadraciki. Drobnym mankamentem pudła jest brak przegródek, dlatego ja każdą grę włożyłam do osbnego woreczka, by za każdym razem nie tracić czasu na poszukiwania wśród wszystkich elementów.

Kolejną propozycją zabawy i nauki są dwuelementowe puzzle dzięki którym szlifujemy umiejętność liczenia do 10 z jednej strony:

5

Puzzle są ładne, wykonane z grubego kartonu, kolory żywe, zwierzątka urocze :), a elementy łatwo się ze sobą łączą. Córka umie już liczyć do 10 więc teraz już tylko szlifujemy tę umiejętność ucząc się przy okazji odmiany nazw zwierzątek i cyfr np. jeden, dwa .. dwie zebry itd.

6

Możemy również rozszerzyć zabawę o zwracanie uwagi dziecka na szczegóły np. zebra jest w paski, lew ma wielką grzywę, a piesek ma na oku łatkę itp. W tym wypadku również wszystko zależy od naszej pomysłowości i wieku dziecka. Starsze dziecko można na tych puzzlach uczyć prostego dodawania i odejmowania w zakresie 10.

Teraz odwracamy nasze puzzle i pojawiają się:

8

różne zawody i aktywności :). Uczymy naszego malucha nazw zawodów, uwaga może być zabawnie 😉 mnie powaliła córka wskazując na panią przy desce do prasowania i mówiąc „a tu mama prasuje mi portki” 😉 W sumie nie do końca wiem co autor miał na myśli umieszczając prasującą panią wśród lekarza, krawcowej i makijażystki, może chodziło o pralnie chemiczną czy coś 😉 w każdym razie tu znów wszystko zależy od wieku i umiejętności malucha bo na tej podstawie wymyślamy zadania o określonej trudności.
9

Poza zawodami kilka puzzli dotyczy powiązanych ze sobą obrazków np. igła i nitka, kula i kręgiel itp. Tu też możemy rozbudować zabawę o zadanie typu: ułóż krótkie opowiadanie o igle i nici.

Następny zestaw podwójnych puzzli to litery alfabetu wraz z obrazkami oraz słowami zawierającymi prezentowane litery. Dla dziecka, które jeszcze nie zna wszystkich liter ułatwieniem będą obrazki, sprawnie połączy je w całość a my czytamy na głos po kolei to co udało się złożyć np. F jak foka, B jak balon itd. dzięki temu dziecko osfaja się z wyglądem liter i ich znaczeniem.

10

11

Te puzzle również możemy wykorzystać do rozszerzenia zabawy o dodatkowe elementy jak np. pytania „do czego służy mapa” lub „kiedy potrzebujemy parasola”.

To jeszcze nie koniec 🙂 kolejne puzzle to nauka kolorów oraz ich powstawania np. kiedy połączymy czerwony z żółtym powstanie kolor pomarańczowy, autobus ma kolor pomarańczowy itd.:

12

zaś na drugiej strnonie tych puzzli znajdują się scenki z życia, tu dopiero mamy pole do popisu:

13

Ruch miejski, praca policjanta, szkoła/przedszkole, pokój, kuchnia, z życia rodziny. Szukamy szczegółów, bawimy się w opowiadania, opowiadamy co widzimy na obrazku itd.. możliwości w tym wypadku jest całe mnóstwo. Córce bardzo przypadły do gustu, bo dzięki nim poznaje i utrwala nowe słowa, uczy się prawidłowej odmiany wyrazów przez przypadki i wymyśla ciekawe historyjki. Bardzo jej to pomaga w wysławianiu się, później słucham jak opowiada bajki misiom i lalom, a każde opowiadanie jest coraz ciekawsze i coraz barwniejsze.

I ostatnia gra 🙂 pociąg kształtów, również dwustronny:

14

z jednej strony kształty dotyczą różych zwierzątek, owoców itp. zaś z drugiej figur geometrycznych:

15

ćwiczymy spostrzegawczość malucha, utrwalamy kształty geometryczne, bawimy się skojarzeniami, ćwiczymy nazwy.

I tym oto sposobem w jednym niepozornym pudełku macie całą paletę możliwości zabawy i nauki z dzieckiem. Córka bardzo polubiła tę grę, wyciąga ją kilka razy dziennie i zachęca nas do wspólnej zabawy dlatego podejrzewam, że jeśli macie maluchy w tym przedziale wiekowym będzie to fajny pomysł na prezent 🙂 lub po prostu jako zabawka edukacyjna do Waszej domowej biblioteczki. Gorąco polecamy :).

Szydełkowe cuda. Hand made dziergane z pasją.

Iwimg_0522onę poznałam dawno temu, nie osobiście, ale przez forum dla Mam. Wszystkie przygotowywałyśmy się na wrześniowe porody trzy lata temu i wspierałyśmy się codzienną rozmową oraz wymianą doświadczeń. Każda z nas oczekiwała pierwszego dziecka więc i czasu było więcej. Później po kolei następowały narodziny maluchów (moja oczywiście miała na temat terminu własne zdanie i przyszła na świat w październiku 😉 ) i tak jakoś kontakt się rozmył. Jednak mniej lub bardziej, ale zawsze gdzieś tam w pamięci był. W międzyczasie Iwona dorobiła się drugiego synka i zaczęła rozwijać swoją pasję szydełkowania. Już wtedy robiła dla nas proste bransoletki z muliny opatrzone napisami, teraz jednak widać w jej pracach niwąpliwy talent, który wciąż rozkwita.

SzydełkoweCudasie to blog, który Iwona prowadzi i prezentuje na nim swoje prace oraz wrzutki co i jak można wykonać samodzielnie, więc dla tych, którzy szydełkowaniem się parają będzie to na pewno ciekawe źródło inspiracji :).

To kolejna ciekawa sylwetka, którą chciałabym Wam przedstawić. To Mama, która mimo codziennych obowiązków w domu i przy dwójce dzieci rozwija swoją pasję, a łatwo na pewno nie ma. Jednak o tym opowie nam ona sama, więc teraz oddaję jej głos i zapraszam Was na kolejny wywiad w dziale Sylwetki:

Cześć Iwona 🙂 dziękuję, że zechciałaś podzielić się z nami swoją historią i zgodziłaś się być częścią tej strony. Na początek opowiedz nam jak powstały SzydełkoweCudasie i skąd się wziął na nie pomysł?

misio

Iwona: Tak szczerze, to sama nie wiem jak to się stało, że powstały, ale od początku. Przygodę z szydełkowaniem zaczełam kilka lat temu, zaraziła mnie tym koleżanka. Pomyślałam sobie, dlaczego by nie spróbować, przecież mój Maluszek w wyszydełkowanej przeze mnie czapeczce, będzie wyglądał jeszcze piękniej. Tak też się stało, zaczęłam od czapki dla siebie, potem czapeczki dla Synka. Wydziergałam kilka czapeczek i porzuciłam szydełko na jakiś czas. Dlaczego? Wydawało mi się, że nie mam na tyle czasu, że Mały rośnie, potrzebuje coraz więcej mojej uwagi i mojego czasu, dlatego porzuciłam szydełkowanie. Zaszłam w drugą ciążę i pomyślałam, że czas wrócić do dziergania. Zrobiłam drugiemu Synkowi czapeczkę i buciki, później dla obu, takie same czapki na jesień. Coraz bardziej, na nowo się wciągałam w świat szydełek i włóczek. Zaczęłam poznawać nowe włóczki, ich grubość i skład. Dzięki temu miałam img_3574możliwość „odcięcia” się trochę od domowych obowiązków. Nadszedł czas na ucieczkę od czapeczek i bucików (ileż można?), więc postanowiłam moim dzieciom zrobić morską karuzelę (jesteśmy z Trójmiasta, dlatego morze było tematem przewodnim). Na karuzeli zawisły ośmiornice i koniki morskie – to była moja pierwsza przygoda z Amigurumi (szydełkowymi maskotkami). Było ciężko, kilka razy chciałam się poddać, ale udało mi się ją skończyć i wisi teraz nad naszymi głowami 🙂 później nadszedł czas na kolejne maskotki – prezenty urodzinowe. Moja siostra dostała konia – starałam się, aby jak najbardziej przypominał jej ukochanego konia, którego zresztą posiada. Myślę, że mi się udało, bo od razu wiedziała „kto to?”. Koleżance na 30-ste urodziny też chciałam dać coś wyjątkowego, ona z kolei uwielbia krowy, więc dostała maskotkę krowę z łatkami w kształcie „30”. W międzyczasie oczywiście powstawało mnóstwo innych rzeczy, głównie dla dzieci: mnóstwo czapeczek, ale były też różnego rodzaju kompleciki czy buciki. Wszystkie zdjęcia swoich prac zapisywałam na komputerze. Część moich wyrobów została wysłana w formie prezentów, dla Dzieciaczków z pewnego forum. Dziewczyny pokazywały je sobie nawzajem i zaczeły spływać do mnie pierwsze zamówienia, na konkretne wzory. Dziergałam i dziergałam, dziewczyny się chwaliły i tak szydełkowanie wciągnęło mnie na dobre – radosne twarze Dzieci, w wymarzonych czapeczkach, albo udane sesje zdjęciowe, w wykonanych przeze mnie ubrankach, czy widok szczęśliwych rodziców, trzymających na rękach swoje Pociechy ubrane w „moje” wyroby – to wszystko napawało mnie dumą, optymizmem i chęcią działania. Jedna Koleżanka podsunęła mi pomysł, na pisanie bloga. Długo biłam img_0061się z myślami, a bo to Dzieci, a tu potrzeba czasu. Bałam się, że wszystkiego nie ogarnę. Ale zdecydowałam się, 26.05.2016 roku powstał pierwszy wpis. Oczywiście później mnóstwo modyfikacji, dodawania dodatków, nawet zmiany całego bloga, ale tej daty nie zapomnę. Wszystkie moje zdjęcia, zaczęłam opisywać i dołączać do bloga, później zaczęłam udostępniać moje wpisy na różnych portalach społecznościowych i tak to się zaczęło. Pomysł na nazwę przyszedł znikąd. Nie myślałam długo, jakoś sam wpadł. Później zaczęłam bardziej rozmyślać nad tą nazwą i znalazłam w niej mnóstwo ukrytych przekazów 🙂 patrzę na Szydelkowecudasie i widzę np. Szydelkowe Cuda, lub Uda Sie. Wcześniej chciałam szybko wymyślić nazwę, żeby móc założyć bloga. Teraz jestem dumna z nazwy i wierzę w siebie i w to, że naprawdę może się udać! I to napawa mnie optymizmem! Coraz więcej ludzi zaczyna doceniać rękodzieło, coraz więcej osób marzy o rzeczach oryginalnych i niepowtarzalnych i to widać podczas zamówień. A mnie cieszy każdy zadowolony i szczęśliwy posiadacz moich wyrobów i to napawa mnie chęcią na tworzenie. Dlatego gdyby nie Wy, to Szydelkowecudasie nie miały by racji bytu, gdybym nie czuła się potrzebna, to bym nie ruszała tego tematu. Mnóstwo uśmiechów, pomysłów, sugestii, rad i miłych słów – to dzięki Wam jestem tu, gdzie jestem, z szydełkiem w dłoni i kopalnią coraz to nowych pomysłów! Dziękuję.

 Szydełkowanie jest dość powszechne, co jest wyjątkowego w Twoich pracach?

img_3908

Iwona: To niezwykle trudne zadanie, aby napisać o swoich pracach. Na pewno pasja. W końcu i ja ją odnalazłam, a to niezwykle ważne. Możesz się śmiać, że to babcine, że mogłam wybrać coś innego, jednak to właśnie szydełkowanie mnie ujęło najbardziej. Kiedy biorę robótkę do rąk, przenoszę się (tak jakby) do innego świata. Każdą moją robótkę wykonuję z niezwykłą starannością i dbałością o szczegóły. Nie ma takiej mozliwości, że wyślę w świat robótkę, w której cokolwiek mi nie pasuje. Nawet niedawno miałam taką sytuację, że dziergałam maskotkę dla córeczki koleżanki i już prawie kończyłam, ale patrzałam na nią i ciągle coś mi nie pasowało, zmieniałam, przerabiałam, ale ciągle ta wątpliwość i zawachanie. Co się z nią stało? Najzwyczajniej w świecie całą sprułam i zaczęłam od nowa. Teraz jestem właśnie w trakcie jej dziergania, zmieniłam prawie cały projekt, ale myślę, że teraz będzie pięknie. Takie sytuacje, absolutnie nie zrażają mnie, ani nie demotywują, wręcz przeciwnie, dają energię i chęć do działania. Przecież musi być idealnie ;). Także wydzierganie idealnej robótki, to nie tylko machanie ręką, to godziny eksperymentów, porażek, czasem też frustracji. Jednak warto, dla kilku chwil radości, uśmiechu i dumy z ukończonej pracy. Moje robótki to nie tylko zwykłe przedmioty. Są to wyroby, w które wkładam mnóstwo pasji, serca, a przede wszystkim mnóstwo chwil mojego życia. Także każdy, kto posiada moje prace, posiada jakąś cząstkę „mnie”. Dziergania ciągle się uczę, jest mnóstwo metod, sposobów łączenia, mnóstwo schematów, także każda robótka, to dla mnie kolejna lekcja i niepowtarzalne wyzwanie. Samo powstanie mojej pracy nie jest proste. To nie jest tak, że wymyślam coś sobie i to tworzę. Muszę znaleźć odpowiedni wzór czy schemat, wiele razy zmodyfikować go na własne potrzeby. To jest, wbrew pozorom, jedna z dłuższych czynności podczas powstawania robótki. Później czapynależy wybrać włóczkę, z jakiej ma ona zostać wykonana. Są włóczki różnego rodzaju  i w zależności od potrzeb trzeba dobrać włóczkę, odpowiednie szydełko i można siadać do pracy. Przy dzierganiu niezwykle ważne jest skupienie, aby się nie pomylić, każda pomyłka skutkuje pruciem całej bądź części pracy. Mnóstwo detali, które trzeba dorobić, bądź o których muszę pamiętać podczas dziergania sprawiają, że cały proces jest nieco utrudniony, ale dzięki temu robótki są jedyne w swoim rodzaju. Ja jednak mimo wszystko, uwielbiam szydełkować. Jestem osobą niezwykle radosną i uwielbiam dzielić się moją radością z innymi. Mogę to robić właśnie dzięki szydełkowaniu i spełnianiu wielu marzeń. Jestem również otwarta na wszelkie pomysły i każdy staram się realizować. Do każdego zamówienia podchodzę indywidualnie, zawsze omawiam wszelkie szczegóły z zainteresowanymi, zdaża się, że rysuję poglądowy projekt w paincie – to w przypadkach, kiedy wymyślam coś z głowy, aby każdy mógł sobie mniej więcej wyobrazić, jak dana robótka będzie wyglądać. Wiadomo, że podczas pracy zdarzają się pewne modyfikacje. Moje prace są kierowane do każdego, od najmłodszych, do najstarszych osób. Każdy znajdzie u mnie coś dla siebie. Jeżeli nie ma danej rzeczy w gotowych już projektach, to na pewno powstanie nowy. Co ważne, przez te kilka lat, nie zrobiłam jeszcze dwóch takich samych prac. Zawsze, różnią się chociaż drobnym szczegółem, stąd ich wyjątkowość. Każda robótka jest jedyna i niepowtarzalna, tworzona na indywidualne zamówienie. Można u mnie znaleźć maskotki, ozdoby, ubranka, koszyki, karuzele, serwetki, świeczniki i wiele innych. A jeżeli czegoś nie ma, to powstanie 😉 tylko potrzebuję trochę czasu :).

Jak już wspominałam na początku jesteś dubeltową Mamą z czego jeden z chłopców to Patryk i jest pewnie równie łobuzowaty co moja Patrycja 😉 trudno jest połączyć pasję z opieką nad dwójką dzieci?

img_3437

Iwona: Bardzo trudno. Jeżeli jest ktoś, kto potrafi się tak zorganizować i twierdzi, że połączenie tego wszystkiego jest prościutkie, to chętnie nawiążę kontakt z taką osobą, bo może to ja jestem niezorganizowana… 😉 Ogólnie to należę do tej grupy rodziców, która poświęca dzieciom cały wolny czas. Dlatego szydełkuję tylko w momentach, w których obaj śpią (teraz już bardzo rzadko) i akurat nie mam nic w domu do zrobienia, albo kiedy mój Ukochany wróci z pracy, zjemy obiad, posprzątamy i zajmie się dziećmi – reasumując mam aż godzinę w ciągu dnia na pasję i to godzinka, z biegającymi przy mnie dziećmi… A to jeden chce siusiu, a to drugiemu akurat spodobał się motek włóczki i bardzo chce pomóc mi go „rozplątać”. Oj nie jest łatwo! Ponieważ mamy niewielkie mieszkanie, więc wieczorami img_1763szydełkować mogę dopiero, jak dzieci pójda spać, co w okresie letnim jest późną godziną, bo mimo rolet, nadal jest w domu jasno 🙂 trochę z tego korzystałam i po kąpieli, kiedy Maluchy buszowały, ja odsłaniałam jedno okno i działałam, teraz jest coraz ciemniej i muszę zapalać światło. W związku z tym zaczęłam zarywać noce – zamykam się w łazience, jak dzieci śpią i dziergam w spokoju. Jednak moje dzieci są dla mnie najważniejsze i przede wszystkim jestem mamą, dlatego póki chcą się ze mną bawić, do mnie przytulać i ze mną spędzać czas, to mamę będą miały tylko dla siebie. Czas szybko leci, od września Starszak pójdzie do przedszkola, także zaczynamy kolejny etap, zostanę z Młodszym, ale to i tak nic nie zmienia. Niektórzy twierdzą, że w domu wszystko samo się robi… No niestety, nic się samo nie zrobi, a każda czynność zabiera nam kilka minut. Szydełkowanie jednak jest moją odskocznią, daje mi siły na kolejne chwile, dlatego codziennie muszę cokolwiek podziergać. Pomaga mi się odstresować, niekiedy pozbyć frustracji. Jestem tylko człowiekiem i jak każdy miewam gorsze dni i może to Ci się wyda śmieszne, ale dzierganie pomaga mi w odreagowaniu wielu sytuacji. Niedawno miałam taki okres, może to stres związany z przedszkolem Młodego, może jakieś przesilenie, nie wiem, naprawdę nie wiem co mi było, ale odreagowywałam tworząc coraz to nowe szydelkowecudasie 🙂 pomogło, nawet bardzo. Długo szukałam swojej pasji, pierwszą odkryłam w liceum i okazała się nią matematyka, skończyłam studia w tym kierunku, później poszukałam pracy, najpierw jedna, potem druga. Okazało się, że zaszłam w ciążę jedną, później drugą i do pracy już nie wróciłam. Prowadziłam bardzo towarzyskie życie, do domu wracałam tylko do spania, a tu nagle pieluchy, spacerki, ale od razu wiedziałam, że zanim moje Bąbelki nie pójdą do przedszkola, to chcę być z nimi, tak też się stało. Ale okazało się, że szydełkowanie, to pasja, w której mogę się realizować. Nie zapomniałam o matematyce, o nie! Powiedzmy, że obie pasje połączyłam w jedną 🙂 Wymyślenie i wykonanie danej robótki wymagają ogromnego skupienia, logicznego myślenia oraz ciągłego liczenia i przeliczania, dlatego mam wszystko razem. A przede wszystkim mimo trudów i często zarwanych nocy jestem ogromnie szczęśliwa, że mogę się realizować jako mama i mogłam połączyć miłość i opiekę nad dziećmi z szydełkowaniem. Nie jest łatwo, ale jest to możliwe, dlatego jeżeli jeszcze ktokolwiek nie znalazł swojej pasji, to zachęcam do poszukania – uważam, że w życiu jest to niezwykle ważne, a jeżeli ktokolwiek boi się, że nie da rady połączyć pasji z obowiązkami – to jestem jednym z wielu przykładów, że jest to możliwe, zatem zachęcam wszystkich do odnalezienia tego, co będziecie uwielbiać i realizowania się w tym. Może nie jest to wszystko proste, ale możliwe i daje dużo szczęścia.

  Zaryzykuję pytanie 😉 jakie masz marzenia?

img_1321

Iwona: Oj, temat rzeka 🙂 marzeń mam bardzo dużo, od standardowych materialnych na duchowych kończąc. Wiem, że marzenia się spełniają, stąd uwielbiam marzyć i jestem niepoprawną marzycielką. O marzeniach związanych z dziećmi i rodziną (pełne zdrowie, ogromne szczęście, powodzenie w życiu) nie będę dużo pisać, bo chyba każdy w jakimś stopniu ma marzenia z tym związane. Szczerze? Marzę o dużym domu, w którym miałabym swój własny, prywatny kąt. Byłaby tam biblioteczka z książkami od podłogi, aż po sam sufit. W jednym kąciku oczywiście miałabym skrzynkę z włóczkami i szydełkami. Zamykałabym się tam sama ze sobą, czasem puściłabym muzykę i whome spokoju chciałabym się tam relaksować. Marzę o swoim sklepiku z rękodziełem. Większą część życia podobno spędzamy w pracy, zatem jeżeli praca jest naszą pasją, to można z przyjemnością do niej chodzić, a zadowolenie z pracy jest bardzo ważne. Chciałabym, aby moje dzieci odnalazły w sobie pasję, obserwuję ich uważnie i na pewno będę ich wspierać i pomogę im w osiąganiu celów. Mi niestety tego w życiu zabrakło. Miałam kilka momentów w życiu, że zabrakło mi kogoś, kto pomógłby mi pójść o krok dalej. Kiedyś grałam w tenisa – uwielbiałam ten sport, kiedy pojawiła się szansa na turniej, ja stchórzyłam, a nie było nikogo, kto „wziąłby mnie za rękę” i powiedział, „idziemy”. Po gimnazjum poszłam do liceum do klasy bilogiczno-chemicznej. Od razu czułam, że to był zły wybór. Ale brnęłam w to, co już wybrałam. Po latach okazało się, że moja wychowawczyni z gimnazjum mówiła, że mam umysł matematyczny. Wtedy też nie było nikogo, kto by mnie nakierował. Dlatego ja obserwuję moje dzieci i na pewno postaram się im pomóc i otoczę ich ogromnym wsparciem i dumą – bo jestem z nich dumna. Z bardziej przyziemnych rzeczy, to chciałabym mieć co roku możliwość wyjazdu z rodziną na wakacje, żebyśmy byli tylko my, sami i każdy mógłby odpocząć po całym roku pracy i rutyny. Mam nadzieję, że nigdy nie stracę tej radości z życia i chwil, jaką mam. Cieszę się wszystkim, staram się z każdej sytuacji znajdować powód, dla którego warto się uśmiechnąć (okazuje się, że nie jest to takie proste i wiele razy się po prostu mi nie udało). Staram się zarażać swoim optymizmem i radością rodzinę i ludzi, którymi się otaczam. Popełniam błędy, jak każdy, ale potrafię się do nich przyznać i wyciągnąć wnioski i mam nadzieję, że nigdy się to nie zmieni. 13901701_10210426411762647_1091771500_oMam też marzenie nierealne… Nie chcę się zestarzeć. Najzwyczejniej w świecie boję się sędziwego wieku, chciałabym na zawsze pozostać młodą, pełną sił, energii, cierpliwości i zdrowia kobietą. W tym przypadku jednak muszę pogodzić się z tym, że jest to niemożliwe do spełnienia i zamiast się bać, powinnam to zaakceptować, dlatego staram się cieszyć z tego, że z każdym rokiem więcej nabywam większej życiowej mądrości, ale to akurat przychodzi mi z trudem. Jak widzisz, mnóstwo marzeń i tych przyziemnych i tych ulotnych… Mam jednak nadzieję, że nigdy nie przestanę marzyć, że będę miałą na tyle sił, aby dąrzyć do ich spełniania i będę zastępować już spełnione kolejnymi. Ja potrzebuję celów w życiu, a coż jest piękniejszego, niż spełnione marzenie? 🙂

Pięknie powiedziane 🙂 życzę Ci w takim razie spełniania tych marzeń, małych i dużych, bo przecież tak wiele zależy od nas samych. Jeszcze raz dziękuję za to, że mogłam Cię gościć, byłaś i jesteś niezwykłą osobą :). 

img_1714

A Was drodzy czytelnicy zachęcam do śledzenia poczynań Iwony w szydełkowym świecie, do podziwiania jej prac i wspierania. Fanpage bloga znajdziecie tu -> SzydełkoweCudasie Serdecznie zapraszamy do polubienia :).

cudasie

P.S. Iwona nie prowadzi sprzedaży ośmiorniczek. 

Nie mamy w głowie przycisku, za pomocą którego uruchamiamy funkcję: rodzic!

1Od kiedy zostałam mamą obiecałam sobie, że będę się tej roli uczyć i ją doskonalić. Nie będę ślepo wierzyć we wszystkie rady, tylko przesiewać je przez sito rozsądku. Staram się poznawać swoje dziecko, rozumieć je, wczuwać się w rolę. Staram się zauważać swoje błędy i je poprawiać. Nie wiem wszystkiego, nie uważam, że wszystko robię najlepiej i na wszystkim się znam, ale wiem jedno, zawsze mam na uwadze dobro swojej córki. Od początku mojej rodzicielskiej przygody przeczytałam różne książki dotyczące wychowania, praktycznie z każdej z nich, poza jedną, która była tak oderwana od rzeczywistości, że zamknęłam ją po dwóch stronach, czerpię coś dla siebie, jednak nigdy nie było tak, bym zgadzała się z psychologiem w 100%. Aż do chwili, gdy przeczytałam książkę Dr Piotrowskiej, którą szanuję i bardzo lubię. Naprawdę dawno nie czytałam tak rozsądnie napisanej książki na temat wychowania dziecka. „Szczęśliwe dziecko czyli jak uniknąć najczęstszych błędów wychowawczych” bo o niej mowa, nie jest typowym poradnikiem wskazującym – tak robisz źle – tylko takie postępowanie jest właściwe. Nie, to luźna rozmowa, dialog, z którego wyłania się realny obraz naszych rozterek wychowawczych. 2Podejrzewam, że każdy z nas znajdzie tam odbicie siebie i swojego dziecka, odzwierciedlenie swoich problemów, tych aktualnych i tych dopiero przed nami. Dr Piotrowska mówi do nas w sposób luźny, nie narzucający, raczej przedstawia swoje zdanie i popiera je sensownymi argumentami, trzeba jej oddać, że ma naprawdę duże doświadczenie i bardzo zdrowe podejście do różnych aspektów wychowania. Oczywiście odnalazłam tam i siebie :), swoje błędy i potknięcia, zweryfikowałam i wdrożyłam propozycje poradzenia sobie w danej sytuacji. Zadziałało! Bez nerwów, w spokoju i komforcie dla obu stron. Bo można, naprawdę wszystko można, trzeba tylko być otwartym i umieć przyznać, że to czy tamto spieprzyłam/łem.

Książka dała mi też wiele wskazówek jak się zachowywać wobec 4różnych, prawidłowych dla rozwoju sytuacji. Ilu z Was poczuło zażenowanie i nie bardzo wiedziało jak zareagować na etap poznawania przez malucha własnej intymności czyli dotykanie się TAM? 🙂 Przypomnijcie sobie swoje reakcje, a może jesteście właśnie na tym etapie, lub dopiero przed wtedy warto przeczytać jakie są konsekwencje naszych postaw.

Każdy z nas chce dobra swoich dzieci, stara się jak może być dobrym, kochającym, wspierającym rodzicem. Często szukamy złotego środka, nie chcemy być zbyt surowi i wymagający, a z drugiej strony zbytnio nadopiekuńczy. Zewsząd płyną sprzeczne informacje, chwilami nie wiemy już czy stosowanie kar i nagród to dobry sposób wychowawczy, pilnowanie dziecka czy puszczenie samopas bo przecież musi się nauczyć samodzielności. 5Każda skrajność jest niedobra, wiemy to nie od dziś, dlatego wypracowanie tego złotego środka jest takie ważne w procesie wychowania. Warto szanować, słuchać i czytać mądrych ludzi, a taką osobą niewątpliwie jest Dr Piotrowska.  Książkę bardzo polecam, wniosła wiele w moje postrzeganie rodzicielskiej misji, dała wiele wskazówek, skorygowała niewłaściwe tory, im wcześniej tym lepiej. Wiadomo, że na tym nie spocznę, to nie koniec doskonalenia się, ale na pewno czuję się bogatsza i pewniejsza w chwili obecnej.

Nie da się stworzyć skutecznej instrukcji obsługi dziecka, ale zawsze warto się doskonalić w roli rodzica!
Aby dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo, potrzebuje nie tylko kochających, ale spokojnych, w miarę pewnych siebie rodziców. Bycia rodzicem – nie idealnym, ale wystarczająco dobrym – można się nauczyć. Jeśli zatem zastanawiasz się nad tym, jakie błędy popełniasz, będąc kochającym, pełnym dobrych intencji rodzicem, jeśli nie chcesz być rodzicem 3nadmiernie surowym, wymagającym albo – wprost przeciwnie – ochraniającym dziecko ponad miarę i chcesz rozsądnie posługiwać się nagrodami i karami w wychowaniu – ta książka jest dla Ciebie.

Autor: Aleksandra Piotrowska i Irena Stanisławska
Data wydania: 2016
EAN: 9788379839896
Format: 165×235
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 216

Wydawnictwo Zielona Sowa Zaprasza!

„Z miłości, z miłością” Milky Way Jewelry Keepsake with Love biżuteria pełna wspomnień.

13416991_1003269739722868_3701082586418595854_oLubię zatrzymywać wspomnienia. W różnych szkatułkach, zapewne nie tylko ja, trzymam skrawki wspomnień związanych z ważnymi wydarzeniami, które miały miejsce w moim życiu. Czasem takie kolekcjonowanie ma miejsce z pokolenia na pokolenie, czego szczerze zazdroszczę, bo niestety moja mama nie miała w zwyczaju zbierania pamiątek, a szkoda. Myślę, że skorzystałyby na tym również nasze dzieci. W każdym razie ja zbieram. Wiadomo, że nie da się wszystkiego zatrzymać, chociaż czy na pewno?

Wierzę, że dla większości rodziców najważniejszym wydarzeniem w życiu było przyjście na świat ich dzieci. W specjalnych miejscach pochowane są pierwsze kosmyki włosków, zaschnięty fragment pępowiny, opaska szpitalna, być może pierwsze skarpetki lub gazety informacyjne z danego dnia. Ile ludzi tyle pomysłów, dla każdego coś innego staje się ważną pamiątką pierwszych chwil życia pociechy. Czasem samo karmienie piersią chciałoby się „zatrzymać na zawsze” w pamiątce, która by przypominała przez lata te szczęśliwe chwile bliskości, a może walkę pełną łez i bólu.. Niemożliwe? Otóż nie, pewna niesamowita dziewczyna sprawiła, że stało się to możliwe… naprawdę!

13442135_1005790576137451_2762203595623453998_nO sobie mówi skromnie „Wiele z Was mnie zna, z pomocy na forach i grupach, z prywatnych rozmów, a większość klientek z po prostu ludzkich pogawędek w wiadomościach. Większość również wie, jak ważne jest dla mnie karmienie piersią. Jestem przede wszystkim mamą (karmiącą 😉 ) twórcą marki Milky Way Jewelry Keepsake With Love. Idea która przyświeca mojej pracy, to „Z miłości, z miłością”. Zaufało nam już setki mam, dla których mogłam stworzyć niepowtarzalną pamiątkę (i tych karmiących, i tych niekarmiących). Znacie mnie jako Sofi i wiecie, że #‎umiemwesprzeć‬”. I właśnie o tym niesamowicie pięknym rękodziele chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć, zaś Sofi będzie tu moim przemiłym gościem.

Wspomnienie zamknięte w koraliku, łezce, serduszku czy bransoletce. Delikatne, misternie wykonane, noszone 13439173_1008927722490403_8967516607828674903_nblisko serca przez długie lata. Niezwykła pamiątka, o której nasze mamy i babcie kiedyś mogłyby tylko pomarzyć. Dzisiaj jest to możliwe i z prawdziwą przyjemnością z tej możliwości skorzystam. Niestety przy córce brakło mi wsparcia i karmienie piersią skoczyło się bardzo szybko, może gdybym znała Sofi wcześniej… dlatego w mojej pamiątce mleka nie będzie, ale na pewno znajdę inne drobiazgi, z których Sofi wyczaruje piękny drobiazg. Co innego druga córcia, która przyjdzie na świat za kilka miesięcy. W tym przypadku będę walczyć, będę się motywować, będę się starać, a każde wsparcie będzie na wagę złota. Wtedy będzie i mleko i złoto zaklęte w… Jeszcze Wam nie zdradzę ;).

Wróćmy jednak do naszej bohaterki 🙂

Witaj Sofi, może na początek powiesz nam kilka słów o sobie.

Sofi: Hej! Hmm ciężko jest mówić o sobie, wiadomo. Jestem mamą, to przede wszystkim. Mamą, żoną, kobietą jak każda z nas ;).

Tworzysz niesamowite rzeczy, chętnie poznamy historię Milky Way Jewelry Keepsake With Love.

13087836_981875765195599_9199801909727229708_nSofi: Bardzo dziękuję! Dodam, że cały czas staram się rozwijać i iść dalej, tworzenie biżuterii to ocean cudownych możliwości i nie ukrywam, że uwielbiam współpracować, zarówno z innymi twórcami, jak i przede wszystkim z klientkami, które podsuwają mi ogrom nowych pomysłów. Ale od początku.. Uwielbiam biżuterie, zawsze uwielbiałam. Nie myślałam nigdy jednak o jej tworzeniu poważnie. Od czasu ciąży spędzałam wiele czasu na forach i grupach fb dla mam, sporo pomagając innym mamom w tematach laktacji. Wiem, że nieraz mleczna droga nie jest prosta i usłana różami. Od jakiegoś czasu ten temat przewijał się w mojej głowie aż w końcu zrodził się pomysł biżuterii pamiątkowej. Zaczęły się poszukiwania, rozeznania, kompletowanie pracowni oraz przede wszystkim próby przetwarzania mleka. Zanim powstał Milky Way, pól roku zajęły próby i eksperymenty ponieważ wiedziałam, że źle przetworzone mleko może się popsoć po dopiero paru miesiącach. Kiedy doprowadziłam metodę do perfekcji i upewniłam się, że biżuteria nie zmieni kształtu ani koloru, ruszyłam z zamówieniami. Pierwsze zamówienia zebrałam od dziewczyn z grupy na fb, jako nieznany nikomu rękodzielnik, ale dość znana wielu mamom mama-z pomocy w tematach okołolaktacyjnych. I tak to się zaczęło…

Jak oceniasz popularność takiej pamiątkowej biżuterii?

13422359_1003219906394518_1364993882926324611_oSofi: Przede wszystkim Milky Way Jewelry to nie tylko biżuteria z mleka. To biżuteria z zadaniem zatrzymania wspomnień 😉 tak więc głównym założeniem jest zatrzymanie wspomnień macierzyństwa, a nie każda mama karmiła lub nadal karmi piersią, za to ileś mam gdzieś w szkatułkach chowa pierwszy kosmyk włosków! Tak wiec tworzymy biżuterię z włoskami dziecka, z kwiatami z bukietu ślubnego, koronką z welonu czy sukni ślubnej, muszelkami z podroży, i wiele innych. Biżuteria jest personalizowana według uznania zamawiającej mamy, można dodać do niej imię, datę czy cytat. Myślę, że unikatowość biżuterii z mleka już tworzy bardzo duże zainteresowanie, ale cały ten ocean możliwości sprawia, że cieszymy się tak dużym zainteresowaniem, że musiałam sprowadzić asystentkę bo dwie ręce to za mało ;).

To cudownie, że to co robisz cieszy się takim zainteresowaniem! Wtajemniczysz nas trochę w to, jak powstaje taka biżuteria np. z mleka matki?

13092023_982288555154320_5001224849943764543_nSofi: Jasne, choć pewne kroki zostaną moją tajemnicą – w końcu to unikatowa metoda obróbki mleka sprawia, że twórców na świecie jest niewielu, a ja jestem pierwszym polskim 😉 no więc przede wszystkim, mleko przed wysyłką trzeba zapasteryzować. Mamy robią to same w domu, według instrukcji, którą dostają ode mnie po złożeniu zamówienia, jest to krótki i łatwy proces, który zapewnia bezpieczną wysyłkę-wiemy, że mleko nie zepsuje się po drodze (zmiana koloru mleka na żółć). Kiedy przesyłka dociera do mnie, jest otwierana i sprawdzana, po czym mleko ląduje w opisanej wcześniej probówce. I tu następuje tajemniczy krok obróbki mleka 😉 następnie mleko jest mieszane z żywicą jubilerską najwyższej jakości i tu zaczyna się proces kreacji, czyli dodatki i personalizacja. Po zakończeniu żywica zastyga przez 24-48h (zależnie od wielkości). Następnie gotowy produkt wyciągany jest z formy, piłowany, polerowany i sprawdzany.

Wygląda, że jest to bardzo pracochłonne, taka koronkowa robota. Jesteś Mamą, jak godzisz obowiązki rodzicielskie z pracą? 

13247843_1004695529580289_2546252141578144118_oSofi: Jestem mamą bardzo wymagającego dziecka (mówią na „ten typ” high need baby). Obecnie pracuję średnio 8h dziennie: 2h rano, kiedy mąż jest w domu, 2h (z przerwami) w czasie drzemki i 2-3h w nocy. Dziecko jest zawsze na pierwszym miejscu, więc zdarza się, że gdy potrzebuje mnie cały dzień, pracuję tylko w nocy.

Patrzę na Ciebie i widzę szczęśliwą, spełnioną kobietę. Masz jakieś niespełnione marzenia? 🙂

Sofi: Cudowne potomstwo, kochający mąż i prężnie rozwijająca się marka – marzenia spełnione ;)!

To wspaniale! Dziękuję Ci za poświęcony czas, mimo, że masz go niewiele i życzę Ci mnóstwa tego wszystkiego, czego sobie sama życzysz :).

Zaś Was zapraszam do obejrzenia realizacji Sofi, które znajdziecie w galerii jej Fanpage’a na Facebooku. Tam również dowiecie się na bieżąco jaki jest obowiązujący cennik, aktualne promocje oraz konkursy dlatego warto dodać do obserwowanych.

Zaś dla moich czytelników NIESPODZIANKA 🙂 z okazji moich urodzin, które już za dwa dni przekazujemy Wam rabat w wysokości 15 % ważny do 17 lipca br. Hasło rabatowe: milky_rodzicielnik13315386_994456193937556_1167837817634120734_n

Zapraszamy!! 🙂