Moda i wygoda Sylwetki

Projekt 'granatowa sukienka’. Bo w życiu chodzi o to, by znaleźć sposób.

Przeczytałam niedawno takie oto zdanie: Kto nie chce znajdzie powód, kto chce znajdzie sposób. Zapadło mi ono w pamięć nie tylko w kontekście historii, którą chcę Wam tu opowiedzieć. To zdanie to kwintesencja naszych działań w życiu. W każdej jego sferze. Tak w sprawach ważnych, dotyczących naszego życia czy przyszłości, jak i w błahych odbijających się na naszej codzienności.

Jakiś czas temu dostałam o poranku wiadomość – zaproszenie do polubienia strony na Facebooku. Takich zaproszeń nie dostaję zbyt wiele, pewnie dlatego, że moi znajomi mało mnie znają 😉 i nie wiedzą co może mnie zainsteresować. A ci, którzy wiedzą o mnie ciut więcej na szczęście podrzucają rzeczy wartościowe i godne uwagi. Tak było i tym razem. Zaspana jeszcze lekko zajrzałam w podany link i przepadłam bez wieści. Z każdą chwilą wzrok się wyostrzał, a ja zafascynowana oglądałam cudownie wyglądającą mamę i córki w podobnych stylizacjach. Przyciągały oko wyjątkowym fasonem. Nie były identyczne, a jednak w subtelny sposób ze sobą powiązane.  Tak poznałam Magdalenę Kędzior i jej trzecie dziecko – markę Lovemade.

Magda to kobieta niezwykła. Otwarta, skromna, a jednocześnie pewna siebie i pozytywnie zakręcona. Ma w sobie tyle pasji i pozytywnej energii, że mogłaby nią obdarować nie jedną osobę. Bije od niej siła i wielka radość, gołym okiem widać, że robi to co kocha. Znalazła swoje miejsce na ziemi i całą sobą pokazuje – WARTO! Magda doszła do bardzo ważnego wniosku w życiu: nie jest istotne, co inni o mnie powiedzą, ważne jest tylko to, jak ocenią mnie kiedyś w przyszłości moje córki.

Zaprosiłam ją tu do mnie na wywiad, prawdę mówiąc nie mogłoby jej tu nie być. Chcę tu gościć takie kobiety-matki, które całą sobą stawiają na to, by znaleźć sposób! Ona jest jedną z nich, poznajcie ją bliżej 🙂

Ja: Rzuciłaś korporacje by zawalczyć o swoje marzenia. Pomysł dojrzewał pewien czas by doczekać odpowiedniego momentu jego realizacji. Opowiedz nam o tym, co było inspiracją do powstania marki Lovemade, czy było ciężko i jaki krok był tym najtrudniejszym?

Magdalena Kędzior: Inspiracją do powstania marki była granatowa sukienka. Jej historię opisuję na moim, dopiero co reaktywowanym, blogu http://lovemade.pl/blog/. W skrócie: moja mama była krawcową – sama szyła i projektowała. Ponadto mama to jedyna osoba jaką znam, która nigdy niczego w życiu nie zmarnowała, często dawała starym rzeczom drugie życie. Tak właśnie powstała moja granatowa sukienka– wykombinowana z resztek materiału, które zostały po uszyciu spódnicy. Dla mnie, jako dziecka, była ona wyjątkowa, bo taka jak mamy spódnica. Do dziś pamiętam jak razem wychodziłyśmy w sukienkowo-spódnicowym duecie, zbierając przyjazne spojrzenia i słowa przechodniów, a mnie rozpierała duma, że jestem jak mama! To było inspiracją. Sukienkę mam do dziś, chodzą w niej moje córki i trzymam dla wnuczek. Motywacje natomiast miałam inne, ale o tym później. Co było najtrudniejsze? Z samą decyzją nosiłam się 4 lata! Gdyby firmę potraktować jak dziecko, to okazuje się, że byłam w najdłuższej ciąży świata :). Najtrudniejsze było podjęcie samej decyzji: świadomej, odpowiedzialnej, przemyślanej oraz wzięcie na siebie ryzyka, w zasadzie postawiłam wszystko na jedną kartę. O tyle trudne, że już na początku drogi miałam świadomość, że to, na co się porywam, jest dużym wyzwaniem dla jednej osoby z dwójką jeszcze małych dzieci.

Ja: Postawiłaś na lepsze materiały sprowadzane z Europy i na lokalne, niewielkie szwalnie, co rzecz jasna odbija się na cenie. Co było powodem takiej decyzji? Nie boisz się, że jednak tania chińszczyzna zalewająca nasz rynek wyprze takie firmy jak Twoja? Jak odpowiedziałabyś na głosy „piękne, ale nie na moją kieszeń”?

Magdalena Kędzior: Kiedyś wpadł mi w ręce artykuł o minimalizmie. Kobieta opisywała jak jej życie się odmieniło odkąd pozbyła się tego co niepotrzebne: z mieszkania, szafy, nawet życia. Ogromnie jej pozazdrościłam. Otworzyłam szafę i ze smutkiem stwierdziłam, że chyba dla mnie minimalizm jest dobrem luksusowym. Tak jak lubię dużo mówić, tak też uwielbiałam chomikować rzeczy. Filozofii „mniej a lepiej”, obecnie modnego nurtu slow fashion,  uczyłam się latami, ale w końcu dojrzałam do tego, by świadomie budować swoją garderobę. By nie kupować czegoś tylko dlatego ze jest w promocji, oszczędzać lepsze rzeczy na szczególne okazje, które nigdy się nie nadarzą i łudzić, że coś, czego nie założyłam przez 5 lat, założę w najbliższym czasie. Dlatego realizując „projekt granatowa sukienka” postawiłam sobie 3 cele: wysoka jakość, styl i ponadczasowość, a nie pogoń za trendami oraz uniwersalizm. Sięgam tylko po wysokogatunkowe tkaniny, bo wiem, że one posłużą nam lata. To tak jak z tą moją 30 letnią sukienką – nikt, kto ją widział nie mógł uwierzyć, że ma tyle lat. Dlaczego? To jest właśnie magia tkaniny, która się nie rozciągnie, nie spierze, nie straci fasonu jak np. tania dresówka. Dlaczego tylko naturalne? Bo zawsze bardziej podobała mi się pomięta lniana spódnica (która widać, że „żyje”) niż sztuczny, nie oddychający poliester. Sprowadzam tkaniny głównie z Włoch, Anglii, Niemiec, szyję w kameralnych zakładach krawieckich, szwalniach, która realizuje projekty dla znanego na świecie domu mody. Chcę by jakość była moim znakiem rozpoznawczym, by te ubrania służyły latami.

”Piękne, ale nie na moją kieszeń” – nasze produkty na pewno nie są produktem pierwszej potrzeby, dlatego mam świadomość, że nie każdy po nie sięgnie i nie każdy może sobie na to pozwolić. Bardzo, ale to bardzo bym chciała dotrzeć do wszystkich mam, uszczęśliwić je tą wspólną stylizacją, ale wiem, że niestety to nie jest możliwe, chcąc realizować moje 3 główne cele. Nie mam szans konkurować z tanią chińszczyzną i tego nawet nie robię. Postawiłam na to, by moje klientki otrzymały coś, co posłuży im długo. Moje projekty są głęboko przemyślane pod kątem mamy i córki. Większość projektów dla mamy utrzymana jest w stylu bezpiecznej elegancji, kobiety mogą je wykorzystać do wspólnej stylizacji z córką, na ważną uroczystość i mniej zobowiązujące wyjście. Dla córek natomiast projektujemy sukienki na kilka sezonów, a jeśli już wyrosną dajemy im drugie życie – np. Królewską Perełkę można wykorzystać jako tunikę. Poza tym, co jest godne podkreślenia, nasze projekty to często propozycje całoroczne, dzięki tkaninie i fasonowi można je nosić zarówno zimą, jak i latem.

Ja: Jak sama mówisz wolisz projektować niż szyć. Wraz z córkami mamy przyjemność posiadać jeden z Twoich projektów – zestaw Lovemade. Widać, że materiał jest wysokiej jakości, szycie dokładne, a projekt przemyślany. Tak pod kątem kobiety-mamy jak i córki. Opowiedz nam jak wygląda taki proces tworzenia projektu sukienki? 🙂

Magdalena Kędzior: Bardzo mnie cieszy, to co mówisz i rzeczywiście muszę przyznać, że klienci doceniają nasze walory. Wracając do procesu tworzenia… Nie ma tutaj zasady. Część projektów powstała w mojej głowie dawno. Sukienki kochałam od zawsze, za to że są kobiece i dlatego że lubię dobrze wyglądać, jak każda kobieta, ale nie lubię temu poświęcać zbyt dużo czasu. Wkładasz sukienkę i nie martwisz się ani o górę, ani o dół. Masz całą stylizację z głowy. Część projektów rodzi się pod wpływem impulsu, np. widzę materiał, dotykam go i wiem co z niego powstanie. Właśnie tak było w przypadku Królewskiej Perły. Czasem jest tak, że mam koncepcję, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego materiału, który będzie korelować ze stylem. Tak było w przypadku sukienki Retro. Wiedziałam ze do jej uszycia potrzebuje wyjątkowej tkaniny, która nawiąże do całości i w końcu ją znalazłam. Potem następuje etap konstrukcji czyli robienia formy i odszycia prototypu. Wtedy okazuje się czy rzeczywiście wszystko co wymyśliłam jest możliwe do zrealizowania, czy dana tkanina na pewno nadaje się do danego fasonu. Następnie testujemy te ubrania, pierzemy i podejmujemy decyzję. Wiesz ile pomysłów, projektów i moich koncepcji poległo na tym etapie? Ale gdy już ten krok mamy za sobą, możemy śmiało powiedzieć; „Mamy to!

Ja: Jesteś mamą dwóch uroczych i rezolutnych dziewczynek, opowiedz jak wygląda Twój dzień?

Magdalena Kędzior: Dzień wygląda pracowicie. Ostatni rok był dla mnie maratonem nieprzespanych nocy, bo projekt Lovemade to takie nocne dziecko. W dzień starałam się poświęcać maksimum czasu moim córeczkom, a nocą pracowałam, nawet do 3 nad ranem. Poza tym moje córeczki nie należą do dzieci, które umieją się czymś dłużej zająć, usiąść spokojnie. Gabi potrafi zagadać człowieka na śmierć, zadaje tysiące pytań i zdawkowe odpowiedzi albo pomrukiwanie: „mhm”, nie wchodzi w ogóle w grę (i chwała jej za to!). Zuźka z kolei jest bardzo dynamiczna, wszędzie jej pełno, ciągle w ruchu, łatwo ją stracić z pola widzenia. Niestety, nie da się prowadzić takiego biznesu tylko nocą i coraz więcej czasu poświęcam na pracę w ciągu dnia, dlatego większość projektów tworzymy razem, wiele spotkań biznesowych odbywam w gronie poszerzonym o moje dwie urocze córki. Mój dzień ostatnio nie ma stałego grafiku. Są dni, że razem z Zuzią pakujemy się w samochód i jeździmy po hurtowniach w poszukiwaniu perełek. Tam Zuzia buszuje wśród belek materiałów, a ja staram się nie stracić jej z oczu i jednocześnie wyszukać rarytasy do nowej kolekcji. Wracając robię zakupy, później obiad, sprzątam, lecę po Gabi do przedszkola, potem spacer, plac zabaw, czasem lekarz. Są dni, że dzwoni telefon za telefonem, przychodzi mail za mailem, lista rzeczy „do zrobienia” tylko się wydłuża, a jak wyskoczę z piżamy w dres to jest to duże osiągnięcie. Bardzo ciężko jest pracować w domu, bo dziecko nie rozumie, że mama jest teraz w pracy. Lovemade nauczyło nas robić wiele rzeczy razem i czerpać z tego radość. Np. idąc na spacer rozdajemy ulotki – no dobrze, robi to Gabi. Podchodzi do ludzi i opowiada o moich sukienkach z tym błyskiem w oku i dumą w głosie, a ja wtedy wiem, że warto…

Ja: Czy z postawieniem wszystkiego na realizację swoich planów czekałaś, bo chciałaś żeby dzieci podrosły (łatwiej zorganizować sobie pracę kiedy dzieci są w przedszkolu niż pod nogami 😉 ) czy raczej nie miało to związku?

Magdalena Kędzior: Nie, nie miało to związku, bo Zuzia (najmłodsza córeczka) wciąż wisi u mojej nogi i póki co, z różnych względów, do przedszkola jej nie chcę oddać. Wiesz… to chyba nawet nie jest tak, że ja czekałam. Wydaje mi się, że człowiek do pewnych rzeczy w życiu musi dojrzeć, dla każdego to jest jego indywidualny czas. W życiu wszystko ma swoją kolej rzeczy. Kiedy urodziłam Gabi wiele osób radziło mi, bym nie wracała na etat. Słyszałam, że jestem przedsiębiorcza, kreatywna i powinnam pomyśleć o własnym biznesie. Dla mnie to było science fiction i chociaż już coś tam w głowie się tliło, nie byłam na to absolutnie gotowa. Przerastała mnie już sama myśl, że miałabym coś stworzyć i zbudować zupełnie sama, od zera. A po urodzeniu Zuzi to ja powiedziałam na głos: „zrealizuję projekt granatowa sukienka”.

Ja: Jest wiele kobiet – matek, które przytłoczone rutyną codzienności, być może nudnej pracy na etacie, nie mają odwagi nawet marzyć. Co byś im powiedziała? (może Tobie też ktoś „dał kopa” motywacyjnego? 🙂 )

Magdalena Kędzior: Tak, ja dostałam kopa motywacyjnego od życia. Gdy Gabi miała niespełna 2 lata wróciłam do pracy. Godzina drogi w jedna stronę, godzina drogi  na powrót do domu, przy założeniu, że nie było większych korków na mieście, praca po 8-10 godzin, ciągła gotowość pod telefonem, wyjazdy służbowe. Jak miałam szczęście to widziałam Gabi przed snem, w nocy stałam i gotowałam jej obiad na drugi dzień i często siadałam jeszcze do pracy. To był ciężki rok. Gdy urodziłam Zuzię wiedziałam, że trzeba przemodelować naszą rodzinę, że jedno z nas musi porzucić korpo. Co mogę powiedzieć innym mamom… Moja siostra dała mi piękny prezent na ten rok – kalendarz z wizerunkiem mojej ikony stylu – Audrey Hepburn. Na każdej ze stron napisała mi motywacyjne cytaty, motta. Kiedy dopada mnie zwątpienie i bezsilność otwieram kalendarz i czytam. Często wracam do jednego cytatu: „Żeby sięgnąć po to, czego chcesz od życia, musisz uciszyć swoich krytyków, zaczynając od tego największego – samego siebie”

Ja: Teraz nadszedł moment na chwalenie się :), a jest czym bo wykonałaś kawał dobrej roboty! Zaprezentuj nam, co u Ciebie znajdziemy i może zdradź czego możemy się spodziewać w kolejnych miesiącach?

Magdalena Kędzior: Na www.lovemade.pl znajdziecie wyjątkowe stylizacje dla małych dam i ich mam, które są naszym sztandarowym produktem oraz stylizacje dla całej rodziny. Dlaczego wyjątkowe? Bo propozycje Lovemade to oryginalne komplety dla mamy i córki, które różnią się od siebie, posiadają jednak wspólne elementy pokazujące, że MAMA Z CÓRKĄ tworzą zgrany i dopasowany duet. IDEALNĄ CAŁOŚĆ. Wyznajemy filozofię, że nie musicie być takie same, abyście były piękne. https://lovemade.pl/pl/14-sukienki-dla-mamy-i-corki

W ofercie mamy stylizacje dla całej rodziny, dając Wam w ten sposób piękną oprawę do zbierania wspomnień z wyjątkowych chwil w Waszym życiu. Ubieramy już naszych klientów na takie okazje jak wesele, chrzest, i wiele innych uroczystości. https://lovemade.pl/pl/content/2-lookbook

Co w przyszłości… Niebawem, w ramach akcji „back to school”, pojawią się przepiękne spódnice, których inspiracją była moja granatowa sukienka. Długo szukałam odpowiedniego materiału – ale się udało! Będzie naprawdę pięknie, kobieco i dziewczęco, sama nie mogę się doczekać efektu końcowego. Oferta będzie ewoluować wraz z rozwojem marki. Już mam kilka fajnych pomysłów, które czekają na realizację, ale nie chcę zdradzić wszystkiego. Praca w sprzedaży nauczyła mnie słuchać, słuchać po to, by wiedzieć czego chce klient. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielicie się w komentarzach Waszymi oczekiwaniami.

Na koniec chciałam Ci Agnieszko podziękować za zaproszenie do Twojego cudownego miejsca w sieci, a Wam drodzy czytelnicy, za to ze dobrnęliście do końca lektury. Dla tych wytrwałych mam upominek od Lovemade – 10% rabatu na cały asortyment. Wystarczy podczas zakupów wpisać w koszyku kod: zaczarowane lato. Kod ważny do końca lipca.

Ja: Również dziękuję Ci, że chciałaś stać się częścią mojego bloga i życia. Cieszę się, że wraz z córkami będziemy się cieszyć Twoimi sukienkami jeszcze kilka sezonów i mam nadzieję na kolejne perełki w naszych szafach :). Życzę Ci niegasnącej energii i wiary w to co robisz oraz uznania w oczach córek, teraz i za naście lat :).

Proszę o niekopiowanie treści ani zdjęć bez mojej pisemnej zgody. Agnieszka Królak

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *