Czy istnieje coś takiego jak autorytet rodzicielski? W mojej opinii nie, z prostego względu – nie ma jednej recepty na dobre wychowanie, nie ma jednego idealnego sposobu na udane rodzicielstwo bo każdy z nas jest inny i każde dziecko jest inne. Na wielu polach Rodzice ścierają się, toczą wojny na argumenty, uprawiają szermierkę słowną próbując się na opinie. Można doradzić w takiej czy innej sprawie, uczyć się na błędach innych, próbować zaproponowane tu i ówdzie sposoby, ale i tak wszystko zweryfikuje życie i charakter nasz i naszej pociechy. Bawi mnie zapraszanie do telewizji śniadaniowej Matek-celebrytek, które mentorskim tonem opowiadają o swoim idealnym rodzicielstwie, o prawdach objawionych, o prawidłowym wychowaniu, czy o wychowaniu w ogóle i o tym jak im to cudownie wychodzi, o tym jakie to zło nas otacza i jak one z tym wszechobecnym złem walczą, oczywiście wychodząc zwycięsko z każdej potyczki. Kiedy w programie o pielęgnowaniu indywidualności w dzieciach oglądam w roli „eksperta” (??) młodą żonę znanego aktora, która opowiada o tym, że (tu zacytuję bo nie chciałabym nic przekręcić 😉 ) „Moja córka bardzo lubi sukienki, spódniczki, jak to dziewczynka i mówię: słuchaj, nie możesz codziennie chodzić w spódnicach. I umawiamy się tak – raz spodnie, raz spódnica. I ona: Okej mama, może być. Dlaczego nie może chodzić cały czas w spódnicach, skoro chce? Dlatego że ona musi wiedzieć, że ostatecznie to ja mam zdanie na ten temat. Ja jestem jej mamą i to nie jest kwestia, że ja jej tego bronię. Ona jednak musi znać granice.” to zaczynam się zastanawiać czy to naprawdę na poważnie, czy robią ze mnie debilkę. Jednak kiedy niedawno, kolejny raz, owa młoda kobieta znów „błysnęła” tekstem w temacie poświęcania kariery rodzicielstwu (mimo, że tego pierwszego już nic raczej nie pobije…), że „Spełniam się w rodzinie. Nie ma dla mnie problemu, jestem w domu, gotuję obiad, pilnuję dzieci – mówiła. Lubię patrzeć, kiedy moje dzieci się rozwijają. Poszłabym w grupę pań domu. Odnajduję się w tej roli, nie chcę być tam jednak na siłę, stąd też kolejne studia.” zdałam sobie sprawę, że to dzieje się naprawdę. Na autorytety w dziedzinie rodzicielstwa promowani są ludzie, których dzieci nigdy nie zobaczymy w normalnych, domowych warunkach. Nie będziemy wiedzieć jak naprawdę są wychowywane, jak się zachowują w stosunku do rodziców, opiekunów czy rówieśników. Czy te „objawione prawdy wychowawcze” mają w ogóle przełożenie w rzeczywistości, czy są tylko fantazją tychże rodziców. Oni są na lepszej pozycyji bo mogą nam wciskać kity, których my, zwykli zjadacze chleba, nie będziemy w stanie zweryfikować, a jeśli wpadniemy na pomysł wcielić w życie jakąś „poradę śniadaniową” w naszym własnym domu okaże się, że jesteśmy generalnie do kitu, bo nasz maluch ma to głęboko… w poważaniu i udowodni nam, że do telewizyjnego idealizmu nam daleko. Bardzo łatwo opowiadać o rodzicielskich cudach na kiju z pozycji ładnej kanapy, w pięknym makijażu i fryzurze jak z żurnala, bez konieczności udowaniania efektywności swoich porad, ot choćby we własnym życiu. Bardzo łatwo mówić, że tak trzeba, czy tak się powinno kiedy ma się sztab opiekunek, doradców, środki i pełne wsparcie również firm, które już dawno zwietrzyły interes w Matkach-celebrytkach i wykorzystują ten wizerunek z premedytacją. Przestało mnie to bawić, a zaczęło irytować dlatego od pewnego czasu zmieniam kanał. Bo owszem, chętnie posłuchałabym co ma do powiedzenia specjalista w takiej czy innej dziedzinie, co ma do powiedzenia realna Matka o pielęgnowaniu indywidualności w swoim dziecku co byłoby poparte rzeczywistym indywidualizmem owego dziecka (w tym odcinku była jedna takowa, bo ktoś miał głowę na karku i pomyślał na szczęście), a o poświęceniu kariery niech mówią Matki, które faktycznie przed urodzeniem takową karierę robiły. Niech nie mówią, że nasze dzieci powinny zachowywać się tak czy inaczej, że taka powinna być kara, a taka nagroda, jaki jest standard ładności czy grubości. Bo to wszystko nic nie znaczy, nie ma żadnej realnej wartości gdyż nie ma przełożenia na rzeczywistość moją czy Twoją. Dlatego zaczęłam zmieniać kanał, wolę pooglądać na Discovery tygrysy czy inne kociaki, niż słuchać bełkotu tych „rodzicielskich autorytetów” ;).