Wiele razy czytałam opinie o parentingach (blogach rodzicielskich po naszemu) wyrażane w sposób ironiczny czy pogardliwy. Jakby ta część blogosfery była o niczym ciekawym, niczym konkretnym, o rzyganiu tęczą, kupach, pieluchach i kolkach. Wiele blogerek opuściło parenting na rzecz szeroko pojętego lajfstajlu, bo może tak modniej, bardziej trendy, no i większy fejm (czyt. sława, tudzież …