Na rynku pojawiły się koła garncarskie dla dzieci, a samą glinę w małych paczkach można również kupić w większości sklepów z artykułami plastycznymi, a ponieważ nam Św. Mikołaj również przyniósł takie cacko postanowiłyśmy przed podjęciem działań ze starszą córką, zasięgnąć rad Asi z woodandclay.pl, która ostatnio też testowała koło garncarskie 🙂 Poczytajcie :)!
Joasia Szczucka, nowa „opiekunka” działu DIY
Zabawy z dziećmi mogą być różne, bardziej kreatywne lub mniej, „brudne” lub zupełnie czyste, jak klocki, lalki czy autka. Wszystkie zabawy dziecka z rodzicem są wspaniałe, ponieważ tworzą niesamowitą więź, ale terapeutyczne znaczenie mają właśnie te z grupy „chwila zabawy i dużo sprzątania” 😉 No niestety :).
Spośród zabaw kreatywnych i niosących za sobą odrobinę bałaganu do ogarnięcia jest właśnie glina. Jej wyjątkowość polega na naturalności (w końcu pochodzi z ziemi), a także lekko chłodnym, wilgotnym i miękkim odczuciu na dłoniach podczas pracy z nią. W czasach boom’u zaburzeń integracji sensorycznej u małych dzieci, zabawa z tzw. błotkiem okazuje się świetnym pomysłem. Dodatkowym atutem zabaw z gliną jest nauka cierpliwości (w końcu na efekt końcowy trzeba trochę poczekać, zwłaszcza jeśli będziemy wyroby wypalać w piecu ceramicznym), ale i koncentracji podczas samego tworzenia. Ponadto obcowanie z nią pomaga się zrelaksować i rozładować emocje, których dzieci często nie potrafią jeszcze nazwać. Praca w glinie ma swoje określone zasady, dzieci będąc na warsztatach ceramicznych muszą nauczyć się ich oraz stosować je w odpowiedniej kolejności, co na pewno zaprocentuje podczas nauki dyscypliny. Oraz najważniejsze wg mnie to fakt, że glinę można naprawić 🙂 Na przykład, gdy odpadnie jakiś element lub się zniekształci, istnieje możliwość jego naprawy 🙂 Świadomość dziecka, że może coś zmienić, poprawić dodaje mu pewności siebie, rozwija w nim ciekawość i chęć eksperymentowania, a także pobudza wrodzoną kreatywność dziecka!
O czym warto wiedzieć przed rozpoczęciem przygody z gliną?
– do pracy z gliną nie są potrzebne żadne specjalistyczne narzędzia
– dodawanie wody zmienia konsystencję gliny, staje się bardziej płynna, a tym samym ciężka w obróbce, dlatego należy być ostrożnym i nawilżać kawałek, nad którym pracujemy stopniowo
– zamiana wysuszonego wyrobu z gliny w trwałą ceramikę następuje podczas wypalenia czerepu (czyli wytworu z gliny) w piecu. Nie próbujcie jednak tego z domowym piekarnikiem 🙂 Temperatura w piecu ceramicznym musi mieć około 750 stopni, ale na pewno w każdym regionie Polski znajdują się ceramicy amatorzy lub profesjonaliści, którzy użyczą pieca do utrwalenia dzieł z gliny
Koło garncarskie – od czego zacząć?
Na pewno widzieliście niejeden obraz podczas tworzenia naczyń na kole, gdzie garnki i miseczki wydają się rosnąć w dłoniach profesjonalisty. Otóż praca z kołem garncarskim nie jest TAKA prosta, jak mogłoby się wydawać, więc ja zacznę od słów uznania dla prawdziwych ceramików:).
Po drugie należy przygotować odpowiednio samą glinę, powinna być ubita, dobrze wyrobiona – tak by była jednorodna. Podczas pracy na kole powinna się lekko ślizgać pod palcami, więc dłonie powinny być lekko zwilżone, ale za duża ilość wody spowoduje, że glina będzie zbyt miękka, a wyrób niestabilny.
Zagnieciona kula gliny musi zostać umieszczona w środku koła, tak by podczas obrotów wokół własnej osi siła odśrodkowa nie spowodowała jej przesunięcia. Samo miejsce jej położenia również powinno być przetarte wilgotną gąbką. W centralne miejsce na kole glinę się rzuca :).
W końcu można uruchomić mechanizm i wprawić koło w ruch. Dłonie ustawiamy po przeciwnych stronach bryły, po chwili można je zacząć unosić do góry formując wyrób. Gdy uda się stworzyć stożek, można zacząć naciskać na glinę kciukiem, kiedy kopczyk będzie nieco grubszy, do środkowej części wkładamy palce i tworzymy dołek.
Można naszej pracy dodać nieco oryginalności i używając np widelca, który trzymamy stabilnie, dotykać stroną z ząbkami brzegu bryły. Spowoduje to stworzenie żłobień na ściankach.
Przy pierwszym spotkaniu z kołem garncarskim radziłabym podejść na spokojnie i po prostu popróbować, poeksperymentować 🙂 Glinę należy poczuć, a zabawa z dziećmi w doświadczanie jest najlepsza.
Jeśli jesteście ciekawi co jeszcze można zrobić z gliny, dajcie znać 🙂 Ciąg dalszy nastąpi ;)!
Zdjęcia wykonane zostały w Gabinecie Osobliwości Pana Mirosława Kozakowskiego, Geostanowisko Ostrowąs koło Połczyna Zdroju.
Jeżeli chcielibyście pooglądać kamienie sprzed wielu milionów lat czy pokazać Waszym pociechom prawdziwe meteoryty, polecam odwiedzić to magiczne miejsce podczas wyjazdu np. nad morze :). Na miejscu z pewnością dowiecie się więcej na temat gliny, usłyszycie wiele ciekawostek o zlodowaceniu na terenie Pomorza Zachodniego. A jeżeli, tak jak mnie, zauroczą Was wyroby ceramiczne z rodzimego surowca, można je tam również nabyć :).
Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam o zabawie gliną. Jakoś tak nie lubię się brudzić, choć mój synek wręcz przeciwnie. Wygląda to na bardzo rozwojowe zajęcie, więc kto wie, czy się nie przełamię
Zachęcam, w następnym wpisie pokażemy jak wygląda koło, które dostaliśmy pod choinkę 🙂
Świetny sposób na odprężenie.
A wiesz, że nie pomyślałam o tym w ten sposób, coś w tym jest 🙂
Chodziłam z dziećmi na zajęcia lepienia przedmiotów z gliny organizowane przy muzeum włókiennictwa, bardzo się im podobało, świetna zabawa, ale też ćwiczenie zręczności manualnych. 🙂
Ooo zazdroszczę, że mieliście taką możliwość, też bym się chętnie pobawiła 🙂
Oj mojemu synowi taka zabawa na pewno by się spodobała 😉
Zdecydowanie, dzieci lubią takie zabawy 🙂
Coś wspaniałego 🙂 Jako dziecko uwielbiałam prace manualne,ale głównie lepiłam z plasteliny i rysowałam. Ten zestaw jest świetny i poszukam czegoś dla mojej chrześniaczki.
W następnej odsłonie pokażemy jak wygląda ten, który dostałyśmy pod choinkę 🙂
Chcialabym kiedyś spróbować zrobić coś z gliny, napewno to świetna zabawa
Ja też liczę, że uda mi się odwiedzić to miejsce jak będziemy w drodze nad morze 🙂 i spróbować
mam już nastoletnie córki, ale mimo to wybieram się w takie miejsce i wspólne lepienie z gliny:)
No proszę, fajna tradycja i kreatywnie spędzony razem czas 🙂 a wiek myślę, że nie gra tu roli 😉
Wydaje mi się, że miałybyśmy z córką niezły ubaw w takiej „zabawie”
Na pewno 🙂
Byłam dwa razy na zajęciach z lepienia aniołów. Różnymi technikami, a zawsze sprawiało mi to niesamowitą przyjemność.
Bardzo fajna sprawa takie zajęcia z gilną
taaaaak! ja chciałam dla siebie znaleźć takie zajęcia, ale są tylko dla dzieci :/ a ja chcę sobie zrobić wielką paterę
W takim razie musisz koniecznie zajrzeć do Gabinetu Osobliwości 😉
Moi synowie pierwsze spotkanie z gliną mieli w wieku 3,5 lat. Zrobili wtedy samodzielnie świąteczne aniołki, które wiszą w domu.
Byłam na podobnych warsztatach 3 razy i powiem szczerze mam ochotę na więcej. Uwielbiam takie zajęcia. Szukam teraz coś dla mojego Jasia w Łodzi.
Takie lepienie z gliny to super sprawa. Samo już przyglądanie się jest ekstra.
miło się czyta
pobawiłabym się
Zainspirowałam się