Kiedy Krystyna zorientowała się, że jest w ciąży jak każda matka zapragnęła przygotować swojego pięcioletniego synka Michałka na przyjście na świat rodzeństwa. Wkrótce okazało się, że będzie to dziewczynka. Odtąd każdego dnia Michałek śpiewał dla swej małej siostrzyczki, która rosła w brzuszku mamy. W ten sposób nauczył się kochać swą siostrzyczkę na długo zanim mógł ją zobaczyć. Ciąża rozwiajłą się prawidłowo, a Krystyna mogła aktywnie uczestniczyć w codziennym życiu. Wreszcie nadszedł dzień rozwiązania. W czasie porodu pojawiły się pierwsze poważne komplikacie i lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. Po wielu godzinach siostra Michałka – Marlenka – przyszła na świat. Jej stan zdrowia był jednak niepokojący i z uwagi na zagrożenie życia umieszczono ją na oddziale intensywnej terapii. Mijały dni, a stan dziewczynki tak bardzo się pogarszał, że lekarze zdecydowali delikatnie przygotowywać rodziców na śmierć córki. Jeszcze parę tygodni wcześniej Krystyna wraz z mężem umeblowali specjalny pokoik dla swej córki, a teraz zaczynali się zastanawiać nad przygotowaniem do pogrzebu. Nie mogli w to uwierzyć. Na dodatek Michał nieustannie domagał się aby pozwolono mu zobaczyć Marlenkę. „Chcę jej zaśpiewać!” – powtarzał. Widząc, że jej synek nie zamierza dać za wygraną Krystyna zdecydowała się w końcu zabrać go do szpitala, choć nie była pewna, że pozwolą mu wejść do siostry. Postanowiła jednak zaryzykować, bo wiedziała, że jeśli synek nie zobaczy siostry teraz, może nie zobaczyć jej już nigdy. Faktycznie siostra oddziałowa zdecydowanie zabroniła mu wstępu pokazując Krystynie napis: Dzieciom wstęp wzbroniony. Krystyna, zazwyczaj delikatna w manierach, popatrzyła tym razem prosto w oczy pielęgniarki i powiedziała chłodno: „On nie wyjdzie stąd dopóki nie zaśpiewa swojej siostrze”! Po stoczeniu batali z kolejnymi pielęgniarkami i lekarzem Krystyna w końcu zaprowadziła synka do łóżeczka umierającej Marlenki. Michał przez chwilę patrzył na maleństwo walczące o życie, a potem zaśpiewał. Pięcioletni chłopczyk śpiewał swoim dziecięcym głosem piosenkę „Jesteś moim słońcem, jesteś moją radością”. Dziewczynka prawie natychmiast zareagowała, a jej puls wyraźnie się ustabilizował. „Śpiewaj Michał, śpiewaj!” zachęcała Krystyna nie mogąc powstrzymać łez. „Ty nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham, nie odbierajcie mi mojego słoneczka” – kontynuował Michał. W trakcie śpiewu chrapliwy oddech dziewczynki uspokoił się. „Dzisiaj kiedy zasypiałem zdawało mi się, że trzymam cię w mych ramionach” płynęły słowa piosenki. Marlenka wyraźnie uspokoiła się i widać było, że z każdą chwilą czuje się lepiej. Michał zaśpiewał wszystkie zwrotki kończąc słowami „Jesteś słoneczkiem, moim jedynym słoneczkiem, nie zabierajcie mi mego słoneczka”. Wszystkim trudno było w to uwierzyć, ale stan dziewczynki w kolejnych dniach stopniowo się poprawiał. Marlenka zaczęła samodzielnie oddychać i nabierać sił, a Michał dalej przychodził by dla niej śpiewać. Jeden z kobiecych magazynów opisując niedawno tę historię określił całe zdarzenie mianem „sensacji w medycynie”. Jednak najpiękniejszą lekcję dał wszystkim mały Michał, który ku zaskoczeniu nawet swoich rodziców nazwał wydarzenie „zwykłym cudem miłości”. Zapytany o swój czyn powiedział: „To nic takiego. Jeśli kogoś kochasz po prostu się nie poddawaj. Miłość potrafi wyleczyć wszystko!”
Źródło: Apostolstwo Chorych nr 3/2017
Fotografie: www.pinterest.com
Piękne. Miłość wyleczy wszystko