W okresie letnim narażeni jesteśmy na przykre ukąszenia komarów, meszek i innych owadów. Nasza skóra wystawiona jest na intensywne działanie promieni słonecznych. Większość z nas częściej uprawia sporty na świeżym powietrzu, gdzie nie trudno o otarcia i skaleczenia. Dlatego, aby sprostać wszystkim aktywnym wyzwaniom, firma Heel wprowadziła na polski rynek nową jakość – markę CALENDEEL. …
Krem do rąk od OsmozaCare na ratunek suchym i popękanym dłoniom.
Okres około świąteczny to był czas, kiedy moje dłonie były mocno eksploatowane podczas porządków, mycia naczyń, gotowania. Nigdy specjalnie nie lubiłam prac domowych w rękawiczkach, niestety przez to często moje dłonie są wysuszone, a ostatnio nawet popękane i poranione od środków chemicznych. Sięgnęłam więc po Antybakteryjny Krem do rąk z mojej kosmetyczki od OsmozaCare, poza …
Antybakteryjna pianka musująca od OsmozaCare.
W naszej kosmetyczce, bądź co bądź bardzo ładnej ;), została nam jeszcze pianka antybakteryjna, nie byle jaka – bo musująca. Specjalnie jej testowanie i opiniowanie zostawiłam na koniec, bo czułam, że będzie przy tym niezły ubaw. Nie myliłam się. Do testowania zaangażowałam wszystkich domowników, a główną testerką była oczywiście Córcia (15 miesięcy), której pianka sprawiła bardzo wiele radości. Najpierw kilka słów o produkcie, pianka dezynfekuje i pozostawia ładny zapach, nawilża i odżywia dłonie oraz paznokcie dzięki zawartości d-pantenolu i prowitaminy B5. Co ważne szybko się wchłania i pięknie pachnie (co stwierdziliśmy wszyscy zgodnie – również Córcia, która chodziła i wąchała rączki 😉 ).
Zacznijmy jednak od początku 😉 z takim maluszkiem, który ma własne zdanie generalnie różne od naszego ot tak dla zasady 😉 bardzo ciężko jest przeprowadzić jakąkolwiek akcję przy całkowitej współpracy. Dlatego nie obeszło się bez czytania ulubionej bajki o „Bobu” 😉 i ukradkiem robione zdjęcia. Co było później to jeszcze dłuuuuga historia, aż wreszcie po dwóch godzinach przyszedł Tatuś i dopiero można było coś zdziałać 😉 bo co cztery ręce to nie dwie!
Najpierw razem przetestowaliśmy produkt na własnych dłoniach i nie ukrywam spodobało nam się to musowanie 😉 jak dzieci zaczęliśmy się bawić i „pstrykać” pianką, aż wreszcie Córcia zainteresowała się i zaczęła nas naśladować podstawiając łapkę.
Później całkiem już profesjonalnie 😉 zaczęła rozcierać piankę śmiejąc się przy tym i piszcząc radośnie bo i jej spodobało się to delikatne łaskotanie i „pstrykanie” .
Po wszystkim nadal jeszcze pocierała dłonie i wąchała na przemian, a na koniec rozpłakała się, że już nie ma pianki i chciała jeszcze i jeszcze 😉 musiałam obiecać, że pianka będzie jutro. Jeszcze przed snem pocierała dłonie i pokazywała, że tym chciałaby się pobawić :).
Tak więc testowanie uważam za zakończone pełnym sukcesem :). Pianka świetnie sprawdza się w sytuacjach, kiedy potrzebujemy szybko i sprawnie zdezynfekować małe rączki by podać przekąskę lub dla samej higieny, a nie mamy dostępu do wody i mydła. Opakowanie jest małe i poręczne, z powodzeniem zmieści się w torebce czy kieszonce przy wózku, a sama aplikacja i użycie jest dla malucha świetną zabawą, a nie „karą” ;).
Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się bliżej z produktami od OsmozaCare, za co bardzo serdecznie dziękuję. Na pewno będę do nich wracać bo bezapelacyjnie zdobyły moje serce i cieszę się, że swoimi opiniami mogę się z Wami tu podzielić.
Instytut urody Casolla w Poznaniu.
„Jesteś piękna gdy jesteś piękna dla siebie. To jak inni Cię postrzegają, powinno być tylko odbiciem tego, kim jesteś dla siebie, a nie podstawą, na której budujesz swoją wartość.”
Lubię o siebie dbać. Nie miałam takiego nawyku od zawsze, kiedy byłam dziesięć lat młodsza traktowałam te sprawy po macoszemu w myśl zasady, że młodość obroni się sama, czy też nie potrzebuje dodatkowej oprawy. Ta potrzeba przyszła z wiekiem i rosnącym bagażem doświadczeń. Teraz, by czuć się dobrze we własnej skórze, dbam o regularne wizyty tak u fryzjera, jak i u kosmetyczki ponieważ lubię mieć zadbane dłonie i paznokcie oraz podkreśloną oprawę oczu. Po prostu lubię wyglądać dobrze. Sama dla siebie, dla dobrego samopoczucia, a że przy okazji mojemu Mężczyźnie przyjemnie się na mnie patrzy to taki bonus, dopełnienie całości. Kiedy zadzwoniła do mnie Kasia z Instytutu Urody Casolla z propozycją zapoznania się z jej gabinetem kosmetycznym i ofertą nie wahałam się ani chwili. No dobra, chwilę się wahałam bo Kasia koniecznie chciała, żebym przetestowała depilację laserową, o której to nasłuchałam się jakiś drastycznych historii o bólu, którego nawet okłady chłodzące nie uśmierzają, o maściach znieczulających i w ogóle, że te lasery to jakaś okrutna tortura. Powiewało masochizmem ;). Jednak Kasia była nieugięta przekonując, że u niej TO NIE BOLI. Nic to, pomyślałam, powiedziałam „a” trzeba powiedzieć „b”, zabrałam więc rodzinkę (w razie czego 😉 ) i stawiłam się w umówionym miejscu i czasie.
Umiejscowienie gabinetu jest fantastyczne, tuż za Centrum Handlowym Poznań Plaza, gdzie można wysłać rodzinkę na zakupy, lub samemu wybrać się na kawę po zabiegach upiększających.
A w środku miło, czysto i elegancko. Jest kameralna poczekalnia z kącikiem zabaw dla dziecka, co czyni to miejsce idealnym dla Mam, które nie mają co zrobić z maluchem, więc by nie rezygnować z tej chwili dla siebie mogą zabrać go ze sobą. Spotka Was tam fantastycznie miła i profesjonalna obsługa oraz przyjemna atmosfera, która sprawia, że nie chce się stamtąd wychodzić :).
Jednak do rzeczy 😉 przybyłam na miejsce, gdzie czekały pyszne eklerki i inne ciasteczka ;). Chociaż nie, to chyba jakaś okazja była ;). W każdym razie zostałam zaproszona do gabinetu by obgadać szczegóły czekającej mnie tortury ;). Kasia tłumaczyła co i jak, zadawała pytania odnośnie stosowanych leków, opalania itp. czyli wszystko to, co przy takich zabiegach istotne. No i oczywiście zapewniała kolejny raz, że nie boli. Tłumaczyła co to za laser (jeden z najlepszych!, jak działa, ile takich zabiegów trzeba wykonać etc. Po zebraniu wszelkich informacji zostałam zaproszona na łóżko, dostałam okulary i czekałam co to będzie… Tak wygląda laser:
Jakież było moje zdziwienie kiedy po dosłownie 60 sekundach było po wszystkim, no i nie bolało. W sumie to nie wiem co mnie bardziej zdziwiło 🙂 czy czas trwania zabiegu, czy brak bólu, na który byłam gotowa. Od Kasi powędrowałam do gabinetu obok, gdzie czekała na mnie druga Kasia ;), w której to ręce powierzyłam mą oprawę oczu. Zabawiając rozmową Druga Kasia poradziła sobie świetnie co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że będę tu wracać na moje co miesięczne kosmetyczne popołudnia, bo nie dość, że profesjonalnie, w przystępnych cenach to jeszcze w bardzo sympatycznej atmosferze.
Ja ze swej strony już teraz zapraszam do zapoznania się z ofertą Casolli na stronie www.casolla.pl oraz do śledzenia Fanpage’a Rodzicielnik gdzie będę Was informować o specjalnych prmocjach jakie będą przygotowywane specjalnie dla Czytelniczek Bloga :).
Z pozdrowieniami
Agnieszka
Mydło niebieska laguna loofah od ZdrowaPielucha.pl
Kilka dni temu dotarła do mnie pięknie pachnąca paczka od ZdrowaPielucha.pl, jednak tym razem jej zawartość przeznaczona była wyłącznie dla mnie :). Otrzymałam do wypróbowania zestaw mydełek, jakie firma oferuje na swojej stronie w dziale „Dla Mam”. Poza tym, że pięknie pachną i można je wąchać bez opamiętania, to jeszcze obłędnie wyglądają. Na początku żal było rozpakowywać 😉 jednak ciekawość zwyciężyła i tym sposobem rozpoczęłam testowanie pierwszego mydełka.
Mydło niebieska laguna loofah
Firma podaje, że jest to mydełko z gąbką rośliny tropikalnej Lufa. Ma działanie peelingujące, pobudza regenerację komórek skóry, zmiękcza, ujędrnia i nawilża skórę. Poprawia jej ukrwienie dając uczucie odprężenia i relaksu. Redukuje powstający cellulit. Świeży i przyjemny zapach utrzymuje się na skórze przez kilka godzin. Stosować można dla każdego typu cery. Mydło posiada certyfikat jakości „NAJLEPSZE W POLSCE”. Zachęcona opisem postanowiłam użyć mydełka zamiast standardowego peelingu do twarzy. Mydełko w dotyku jest fajnie szorstkie i dobrze się pieni, wystarczy delikatne zwilżenie twarzy i mydełka. Najpierw demakijaż, po czym przystąpiłam do działania. Delikatnymi ruchami masowałam policzki i czoło, a przy okazji wdychałam ten cudowny zapach. Po umyciu twarzy czułam, że skóra jest miękka i nawilżona, zaś rano wyglądała dużo dużo lepiej niż zwykle.
Po takim peelingu skóra faktycznie była bardziej ukrwiona i na pewno dużo lepiej oczyszczona niż po zwykłym peelingu bez użycia szczoteczki. I to jest kolejny plus tego mydełka, dzięki zawartym w nim włóknom gąbki Lufa, które są szorstkie uzyskujemy efekt „szczoteczki”, która poza masażem również pozwala na głębsze oczyszczenie skóry. Mydełko z marszu przypadło mi do gustu i na pewno jeszcze nie raz pojawi się w mojej łazience, tym bardziej, że jego cena nie jest specjalnie wygórowana. Może też być świetnym prezentem ponieważ ZdrowaPielucha.pl dba o każdy szczegół i mydełko otrzymacie pięknie zapakowane.
Mydełko jest w regularnej sprzedaży i znajdziecie je TU a wszyscy czytelnicy, który zrobią zakupy za minimum 25 zł, a w śród zakupów będzie w/w mydełko to na hasło „MjakMama” – otrzymają rabat 10% na całe zakupy! Zachęcam do skorzystania tym bardziej, że już za chwilę święta i warto pomyśleć o drobnych upominkach dla bliskich.
Zachęcam do odwiedzenia strony www.zdrowapielucha.pl , a już niedługo odsłony kolejnych mydełek dostępnych w ofercie.