Do tej roli nie przygotowuje żadna szkoła, nie da się przejść szkolenia z ojcostwa i macierzyństwa. A szkoda, bo życie już nie szkoli – ono egzaminuje. Zaś wyniku końcowego nie da się poprawić, trzeba z nim żyć. Czasem są wzorce, czasem ich nie ma, a nawet jak są to takie, że może lepiej jakby ich nie było. Kiedy dwoje ludzi chce ze sobą żyć i decydują się na dziecko, lub kiedy życie samo za nich zdecyduje, są zobligowani do tego, by odpowiedzialnie podjąć się ról do jakich wzywa ich los. I tak jak zazwyczaj kobieta – matka z marszu wstępuje w swoją i powoli przez 9 miesięcy się z nią oswaja i odkrywa, tak z ojcem bywa już różnie. Wspólne wizyty u lekarza, wsparcie i opieka w czasie ciąży, wspólne przejście przez poród, opieka po porodzie to nie moda czy fanaberia współczesnej kobiety, ale odpowiedzialna postawa mężczyzny wobec faktu przyjęcia roli ojca nie tylko w nazwie, ale przede wszystkim w czynie. Niestety, nie wszyscy „to” mają. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że z tym poczuciem odpowiedzialności trzeba się urodzić, a właściwie z predyspozycją, która właściwie ukształtowana da w przyszłości owoce w postaci odpowiedzialnego mężczyzny, który będzie miał właściwie poustawiane priorytety. Przykro się czyta o niedzielnych ojcach, którzy od poniedziałku do soboty są gośćmi w domu, na których kobieta nie może liczyć w żadnej sytuacji, poza ewentualnie kryzysową i wybłaganą. Nie wyobrażam sobie jak można nie mieć po pracy czasu dla dziecka, nie wyobrażam sobie jak można nie chcieć spędzać wspólnie chwil całą rodziną, jak można nie mieć czasu zawieźć własnego dziecka do lekarza, żałować chwili na wspólne układanie kloców, puszczanie baniek czy spacer lub zwykłą rozmowę z maluchem, o tym jak minął dzień. Warto zdać sobie sprawę, że dzieciństwo jest jednorazowe, nie da się przewinąć taśmy i wrócić do tych chwil z powrotem. Każdy kolejny potomek nigdy nie będzie tym poprzednim, ktoś zawsze będzie pokrzywdzony. Utracone emocje, zagubione uczucia przepadną w otchłani niepamięci dziecka, które ojca uświadczy tylko na okoliczność sztucznych, niedzielnych obiadów.
Dziecko ma prawo do odpowiedzialnych rodziców, świadomie pełniących swoje role, z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem dla ukształtowania charakteru młodego człowieka i wskazania mu właściwych wzorców. Nie idealnych rodziców, odpowiedzialnych! Uczestniczenie w życiu swojego dziecka od samego początku to jeden z najistotniejszych elementów kształtowania tak macierzyństwa, jak i ojcostwa. Poznawanie swojego dziecka, uczenie się jego języka, potrzeb, odbieranie emocji to początek budowania nierozerwalnej więzi opartej na bezwarunkowej miłości rodzica do dziecka i odwrotnie. Jakiekolwiek zaniedbania na tym obszarze skutkować będą coraz większym oddaleniem, brakiem zrozumienia, nerwowością. Tylko prawdziwa znajomość swojego dziecka pozwoli później na przejście przez różne etapy rozwoju, w tym i buntów, z większą cierpliwością i zrozumieniem tego trudnego niejednokrotnie czasu.
Warto zaangażować się od samego początku w kształtowanie swojego ojcostwa, tym bardziej, że macie na to wpływ. Decydujecie przecież sami o sobie, dobrowolnie dokonujecie wyborów i jeśli uciekniecie od życia rodzinnego twierdząc, że to niemęskie czy babskie zajęcie nie miejcie do nikogo, poza sobą pretensji, że za kilka lat nie będziecie znać własnego dziecka, próby zwrócenia uwagi będziecie traktować jako krnąbrność i objawy buntu, czy może wymierzonego w przypływie bezsilności „klapsa” tłumaczyć jedyną skutkującą metodą wychowawczą.
Zgadzam się z każdym zdaniem, ojcostwo to zadanie, które wymaga skupienia i uwagi 24/7. Trzeba do tego podchodzić jak do misji – pełne zaangażowanie i bez wymówek. Nikt tego nie zrobi za nas, a straconego czasu nie da się odzyskać.
Macierzyństwo też dla wielu kobiet bywa trudne. Dokładnie tak jak opisane powyżej i chyba trudniej to dziecku zrozumieć. Coraz to więcej matek bez instynktu macierzyńskiego, bez odpowiedzialności za dziecko i związek, rodzinę 🙁
Zgadzam się, że coraz więcej kobiet ma ten problem. Czy trudniej dziecku? Nie jestem przekonana, nie ma lepszego czy gorszego rodzica, dziecko kocha tak samo bezwarunkowo obje i trudnym jest każda sytuacja odstępująca od normy do jakiej przywykło. A to, że kobieta rodzi wbrew pozorom nie daje żadnego przywileju. Przecież matki umierają przy porodach i wtedy dla dziecka to ojciec jest tym najważniejszym, z którym więź jest najsilniejsza.
Nieodpowiedzialność to konsekwencja wychowania, a właściwie jego braku niestety i jak słusznie zauważyłeś zdarza się coraz częściej. Przeczytałam kilka Twoich postów – nie znam jednak całej sytuacji, nigdy nie oceniam nikogo, daleka jestem od tego, ze swej strony życzę Ci wytrwałości i dużo siły potrzebnej do odpowiedzialnego wychowania córeczki, a patrząc z boku poradziłabym jednak poukładać sobie własne życie, odpuścić byłej partnerce i ewentualnie w przyszłości stworzyć nowy, zdrowy, odpowiedzialny i szczęśliwy już związek. Tego ostatniego Ci z całego serca życzę :).