Po porodzie, kiedy dopiero zaczynamy poznawać małego człowieka, początki bywają trudne. Nowa sytuacja plus nieprzyjemności połogu wpływają na nasze samopoczucie, dlatego ważne jest wsparcie bliskich osób i pomoc, nawet w zwykłych, codziennych czynnościach. Dzięki temu możemy się skupić na poznawaniu maluszka i na jego potrzebach, a także spokojnie stawić czoło problemom. Nasza czytelniczka, świeżo upieczona Mamusia poprosiła o radę w kwestii niechęci ssania oraz problemu ze ściąganiem pokarmu i nawałem. Jak zwykle czytelniczki nie zawiodły i pojawiło się kilka rad Mam, które przeszły podobne problemy na początku swojego macierzyństwa.
Paulina – Ja miałam problem z tym ze mleko się nie pojawiło. Synek jest wcześniakiem i pierwsze dni był na butli. Początek udało mi się przestawić, chwilę possał, ale nic nie leciało i zrezygnował. Laktatorem ściągałam maksymalnie 40 ml na dobę. Piłam różne herbatki nic nie pomagało. Nawet nie musiałam wkładek nosić. Pierwszy miesiąc był straszny-nie daje dziecku tego co najlepsze, jestem złą matką…. Dziewczyny jeśli się nie udaje trudno! Dziecko na mm też będzie szczęśliwe! Z tego co wiem wiele mam wcześniaków które rodziły cc też nie dostawały pokarmu przy drugim będę mądrzejsza bo przy Kubie straciłam miesiąc walcząc o pierś zamiast cieszyć się, że jest zdrowy.
Marta -A mi bardzo na poranione piersi pomogło własne mleko. Wyciskałam niewiele i smarowałam sutki i dałam trochę odpocząć piersiom. Moja córcia też nie chciała pić, była bardzo zachłanna, ale z czasem małymi kroczkami się udało. Na nabrzmiałe piersi w moim przypadku pomogło ściąganie częste żeby właśnie nie dopuścić do takiego stanu. Przyjaciółka mi pomagała bo ja już się poddałam bo każde odciągnięcie kończyło się moim płaczem, ale jakoś dawałam radę, a potem piersi się przyzwyczaiły. Wszytko małymi kroczkami.
Anna – Mój też nie chciał ssać z piersi(długo by pisać dlaczego), ale na szczęście u nas pomogły kapturki nakładane na pierś, a z maści polecam purelan 100 i na obrzmiałe piersi kapusta(wcześniej potłuczona aby puściła sok).
Mon Ski – Pytanie podstawowe, czy wędzidełko było obejrzane przez specjalistę? Znajomej synek miał problem z piciem z piersi, z butelki było mu łatwiej. Okazało się, że miał skrócone wędzidełko podjęzykowe. Po nacięciu zaczął chętniej pić z piersi. A co na poranione sutki? Przede wszystkim CIERPLIWOŚĆ i WYTRWAŁOŚĆ, bez tego lekko nie jest. Sutki muszą się zahartować. Jedne dwa tygodnie, inne trzy. Zwykle do końca połogu powinno być już dobrze, pod warunkiem, że stosuje się maści. Ja polecam Bepanthen. Warto ją zastosować już po pierwszym karmieniu. Jedna tubka powinna się znaleźć w torbie do szpitala. Ważne jest, by jej NIE zmywać WODĄ! Zwykle między karmieniami zdoła się wchłonąć. Nakłada się grubą warstwę, jeżeli nie zdąży się wchłonąć, to można ten nadmiar zebrać delikatnie pieluchą tetrową (kolejne zastosowanie „niezbędnika” młodej mamy ) lub watą. Nigdy wodą. Woda powoduje większe tarcie, a co za tym idzie większy ból. Przechodziłam to przy pierwszym dziecku. Zanim mnie oświecono… Dziecku ta maść/krem nie szkodzi. Przy drugim dziecku nie było pęknięć, ani krwawień. Tylko naturalny ból, jak pojawia się coś nowego. Czyli,jak wspomniałam, sutki musiały się zahartować. Po 2-3 tygodniach karmienie stało się przyjemnością. Jak już niestety dojdzie do poranień, które wręcz krwawią, to niektóre położne polecają gencjanę na wysuszenie rany. Cóż, jest fioletowo i wesoło (choć matce mniej :p). Podczas tej „kuracji” (dziecko przystawiamy do piersi po nałożenia kapturka. U nas najlepiej były przyjęte aventowskie), wiem, że wyglądają niewiarygodnie. Matce przychodzi do głowy myśl, jak niby ma to zadziałać, ojciec przestaje myśleć, albo się z tym nie zdradza, bo z zainteresowaniem przez moment się przygląda Ale dziecko ma taką siłę ssania, że daje radę. Mleko płynie Liście kapusty, o których ktoś wspomniał wyżej pomagają, gdy pojawia sie uczucie, jakby łapała grypa. Liście kapusty ściągają gorączkę z piersi. Takie liście, najlepiej gdy są wcześniej schłodzone w lodówce, a przed obłożeniem piersi obtłuczone tłuczkiem (oczywiście liście, nie piersi ;)). (Dodam tylko, że bepanthen może być również stosowany do pupci niemowlęcej na odparzenia, które się pojawią lub zapobiegając nim, pomaga też przy spierzchniętych ustach, warto go mieć ). Powodzenia!
Natalia – Jakbym czytała o sobie! Niunia w szpitalu kompletnie nie kumała, że można najeść się z piersi. Przeżywałam bardzo, zwłaszcza, że położne zbytnio nie pomagały. Bo i jak przystawianie maleństwa na siłe do piersi (aż płakało!) miałoby pomóc.. Ale wszyscy doradzali by się nie poddawać i tak też robiłam. Muszę też przyznać, że mm w szpitalu gdzie rodziłam było złem koniecznym. W drugiej dobie, o 3 w nocy prosząc jedną z Pań od laktacji o butelke mleka (oczywiście wydzielone 20ml co 3h i nie ma szans na więcej, mimo że dziecko sie domaga!) usłyszałam: „A MOŻE TAK CYCA WYCIĄGNĄĆ?!” Tak bardzo mnie to dotknęło, że obiecałam sobie, że jeśli uda się małą kiedykolwiek karmić naturalnie będę to robiła tak długo, jak będę mogła. Po wyjściu ze szpitala, w domu.. przy pierwszej wizycie położnej środowiskowej powiedziałam o tym, że ściągam laktatorem bo nawał pokarmu, a mała nie kuma. Położna się uśmiechnęła, usiadła obok, wytłumaczyła, przystawiła niunie jak trzeba i udało się! :)) Od tamtej pory, a minęło już 10-mcy karmie małą i nie zamierzam przestawać! także w naszym przypadku zależało wszystko od prawidłowego przystawienia. Krem, który mi się nie przydał bo poranionych sutków nie miałam, ale który będąc jeszcze w szpitalu uratował dziewczyny z sali to Maltan. Bardzo chwaliły.
Ps. Kapturki sie nie sprawdzały ani Aventowskie, ani inne bo mała nie umiała chwycić – smoczka też nie chciała. Panie położne były na tyle pomocne, że gdy dziecko płakało z głodu próbowały, nie pytając mnie nawet o zgodę „zapchać ” je smokiem. Ale mądra córeczka (po mamusi oczywiście! ;)) nie dawała za wygraną hihi.
Ilona – Rodziłam przez CC. Po porodzie na dwie sekundy mogłam dotknąć tylko rączkę syna. Potem zobaczyłam go po 26 godzinach. W międzyczasie prosiłam położną o możliwość choćby odciągnięcia pokarmu czy też samego karmienia. Wyśmiano mnie. Położna stwierdziła, że głodny nie jest. Tylko, że nikt mnie nie spytał czy dziecko może dostać butelkę, nikt nie pytał czy chcę karmić. Jak już doczekałam się obecności dziecka przy mnie postanowiłam go nakarmić. Nie chciał piersi. Wypluwał. Nie potrafił dobrze chwycić. Nie chciał jeść. Po wyjściu do domu nadal nie chciał piersi. Z butli tak. Położna próbowała pomóc ale marnie to szło. W końcu skończyło się na tym, że przez 24 godziny odciągałam góra 20ml mleka. Każdy ml był na wagę złota. Co do sutków to miałam bardzo poranione.Świetnie się spisywał Maltan ( o ile dobrze pamiętam nazwę) .
Daria – Początki Naszej przygody z karmieniem nie były łatwe.
Synek to wcześniak – od razu po porodzie dostał butelkę, leżał dobę i był dogrzewany w inkubatorze.
Szanowne Panie nawet nie wołały mnie na karmienie, jak przychodziłam, mówiły, że już nakarmiony (leżałam dwie sale obok i nikt nie zamierzał mnie zawołać). Przez co jeszcze większy problem był z nauczeniem go jedzenia z piersi. W szpitalu, aż RAZ pokazano mi jak karmić. Po powrocie do domu nie było łatwiej, nakładki nie pomagały, naciski otoczenia – karm, bo to zdrowiej, wygodniej, powodowały presję, która była nie do zniesienia po krótkich godzinnych drzemkach. Aby rozkręcić laktację odciągałam pokarm, dawałam go w butelce. Początkowo używałam ręcznego laktatora AVENT-a, który okazał się klapą – ściąganie 40ml pokarmu trwało ok. 30min. Zdecydowaliśmy się na elektryczny Medela Swing z Calmą. Cudny wynalazek! Ściąganie pokarmu skróciło się do max. 10 min. Sam laktator działa bezboleśnie, szybko, cicho! Dodatkowo ta Calma – ułatwiła zmianę butelki na pierś. Minusem jest cena- ale naprawdę WARTO! Gorąco polecam. Najlepsze na zastoje mleczne wg mnie to odciąganie i liście kapusty. Na brodawki – najlepsza dla mnie okazała się maść z czystą lanoliną, czyli linomag. Bepanthen (też używaliśmy), ma ją w swoim składzie, ale jednak nie w 100%, a to ona właśnie odbudowuje i regeneruje najlepiej. No i tak… piękna chwila kiedy mój synek pije z piersi i zza niej się uśmiecha trwa nadal … cieszymy się nadal tą bliskością, zamazując trudne początki.
Gosia – Ja tak troszkę po czasie, ale z braku czasu. Przypomniałaś mi piękne momenty, dlatego piszę. Już w czasie ciąży wiedziałam, że będę chciała karmić moją Kruszynkę. Zadawałam sobie pytanie czy będę mieć pokarm i czy będę potrafiła, i najważniejsze czy dzidziuś będzie potrafił ssać pierś. W 8 miesiącu ciąży, zaczęła mi lecieć tzw. siara. Nie nadążałam zmieniać wkładek laktacyjnych. No i oczywiście wszystkie koleżanki już mamusie zgodnie twierdziły, że nie będę miała problemu z pokarmem. Kiedy już nadszedł ten dzień, ta piękna chwila, na którą tak długo czekałam… karmienie córci; pani położona mnie zawiodła. Pierwsza, która do mnie przyszła spytała czy będę karmiła naturalnie czy nie. Poznała moje zdanie przyłożyła mi córunie do piersi, ona nie bardzo umiała złapać, ja nie wiedziałam jak jej pomóc, więc mi ją wzięła. Oznajmiła, że dziecko jest głodne i nie ma czasu na nauki. Byłam zła…. i zmęczona zarazem więc nie dyskutowałam. Kiedy koleżanki z sali (już mamy) podpowiedziały mi, że malutka jest chyba głodna i żebym sama spróbowała nie wołając nikogo, tak też zrobiłam. Córunia pięknie chwyciła pierś, a tam… jakby nic nie leciało. Ucieszyła mnie zmiana położnych, druga z nich mi pomogła. Pokazała, że mleka mam na prawdę sporo i jak mam trzymać malutką. Pocieszyła nas również, że z każdym następnym dniem będzie lepiej. Było było cudownie, córeczka wtulała się do mnie w pierś z taką miłością- bardzo tęsknie za tym. Tego uczucia, które mi towarzyszyło nie potrafię opisać. Po powrocie do domu zaczęło się to czego się spodziewałam- obrzmiałe, bolące piersi. Łzy mi leciały z bólu. W szpitalu dostałam maść Bepanthen, a więc sięgnęłam po nią. Pomogło, przyniosło ulgę. Smarowała, przed karmieniem myłam i tak w kółko, trwało to nie cały tydzień. A potem znów musiałam sięgnąć po moje zapasy, czyli wkładki laktacyjne. Mleko lało mi się z piersi non stop. W nocy wszyscy spali, nawet mój dzidziuś, a ja się przebierałam. Podwójne wkładki laktacyjne pomagały na krotko, a wiadome, że dziecko nie będzie piło cały czas. A więc ściągałam i ….wylewałam Nikt mi nie podpowiedział, że można zamrozić. Nie wiedziałam tak ważnej rzeczy… Po trzech pięknych miesiącach, praktycznie z dnia na dzień mleczka nie było Mocno to przeżyłam. Brakowało mi tego, ale sztuczne karmienie też było przepełnione miłością.