Uparta, raczej skromna i nieco szalona – tak mówi o sobie. Mąż mówi o niej – punktualna, sumienna i radosna, ale nade wszystko kochana, seksowna i jedyna w swoim rodzaju. Witamy dziś kolejną Mamę z Pasją – Marzena tworzy Krainę Pierników, gdzie znajdujemy wyroby, których zdecydowanie żal zjeść. Opowiada nam dziś o swojej pasji, marzeniach i początkach tej słodkiej przygody!
Wypiekane przez Ciebie pierniki to nie tylko forma, ale również przepiękne, kunsztownie wykonane obrazki. Jesteś cukiernikiem? A może malarką? Opowiedz nam o sobie..
Czy jestem malarką ? ABSOLUTNIE NIE! Malarka raczej ze mnie kiepska, a w zasadzie BEZNADZIEJNA! W ogóle nie umiem malować. Czasami moje projekty rozrysowuję na kartce, żeby widzieć jak to mniej więcej wyjdzie na pierniku… efektem nie tylko ja jestem przerażona, ale myślę, że klienci również. Aczkolwiek nie najgorzej wychodzi mi przerysowywanie obrazków poprzez patrzenie na nie i malowanie na piernikach, a trudniejsze, bardziej szczegółowe wzory przenoszę używając do tego papieru do pieczenia- taka mała sztuczka.
Jeśli chodzi o cukiernika – nim raczej też nie jestem . Jak pewnie większość kobiet lubię piec ciasta, ciasteczka. Torty też zrobię, ale to wszystko raczej dla rodziny, ewentualnie na kiermasze.
Lubię natomiast wiele innych ręcznych prac, wszelkie dekorowania, prace plastyczne w 3d, stroiki, ozdoby. To bardziej mnie kręci niż malowanie, aczkolwiek też różnie wychodzi.
Kiedy wpadłaś na pomysł stworzenia Krainy Pierników – innymi słowy jak to wszystko się zaczęło?
Kraina pierników istnieje od około 10 lat jeśli wliczymy w to początki, które były próbami, zabawą i formą zajęcia wolnego czasu, kiedy byłam w ciąży i już nie pracowałam.
Pomysł powstał na pewnym Ranczu podczas rozmowy z rodziną. Wiedzieli, że od dziecka lubiłam wszelkie ręczne prace. Ręcznie dekorowane rameczki, pudełeczka, decoupage, wyszywanie itd… Stąd też przyszedł pomysł, żebym spróbowała swoich sił w dekorowaniu ciastek.
Początki były komiczne, ponieważ zaczęłam od krótkiego przeglądnięcia internetu jak zrobić lukier i już wzięłam się do pracy. Ciastka kruche (bo zaczynałam od takich, a dopiero po paru latach przerzuciłam się na pierniki) były grubości centymetra, a lukier nakładałam ŁYŻECZKĄ! No sami rozumiecie, że wyglądało to komicznie [śmiech]. Generalnie śmiech na sali, ale rodzina zjadała nie narzekając i nawet komplementując. Dopiero po jakimś czasie doszperałam się w internecie informacji, że lepiej jednak użyć rękawów cukierniczych zamiast łyżeczki i świat stał się piękniejszy!
Początkowo było to dekorowanie dla rodziny i znajomych. Około 5 lat temu mając już wtedy dwójkę dzieci postanowiłam, że może to być jakiś pomysł na pracę w domu. Jestem uparta w dążeniu do celu, więc nie trzeba mi było wiele, żeby przysiąść podszkolić się i zacząć sprzedawać pierniczki. Raz odbyłam też szkolenie z ozdabiania, które wiele ułatwiło. Głównie jednak uczę się wszystkiego sama na zasadzie prób i błędów.
KTO NIE RYZYKUJE SZAMPANA NIE PIJE!
Dla mnie KRAINA PIERNIKÓW to takie trzecie dziecko. Jestem samoukiem i wszystko od początku stworzyłam sama i jestem z tego choler*** dumna. Jestem dumna z tego co osiągnęłam i z tego w jakim miejscu się teraz znajduję . Każde miłe słowo, każdy uśmiech, radość, każdy komplement na temat wykonanego zamówienia dodaje mi skrzydeł i aż chce się znów przysiąść do stołu i coś poozdabiać. I tu muszę podziękować mojemu Mężowi oraz dzieciom za wsparcie we wszystkim, za wytrwałe znoszenie mojego braku czasu i bałaganu jak jestem w szale produkcji.
Co było najtrudniejsze w drodze jaką pokonałaś do miejsca, w którym jesteś obecnie?
Najtrudniejszym było chyba wygospodarowanie czasu . Cała reszta to pikuś. Moja przygoda z piernikami nie była zbyt trudna, uwielbiam ozdabiać choć nie ukrywam, że najlepszy do tego jest spokój, cisza i po prostu CZAS, który Cię nie goni. Przy dwójce małych dzieci jest to wyczyn ale staram się ogarniać jak mogę. Na szczęście zawsze mogłam liczyć na Mężusia, który od zawsze mnie w tym wspierał (głównie nie przeszkadzając), ale też po prostu zajmując się dziećmi, żebym mogła usiąść do stołu i zatracić się w pracy.
Jak wygląda proces powstawania takiego piernika, aż do efektu końcowego?
Proces tworzenia zaczyna się jak chyba u każdego od ZAKUPÓW :). Potem to już z górki…przyjęcie zamówienia, projekt, pieczenie, suszenie , zalewanie stopniowe, suszenie, dekorowanie detali, suszenie i wreszcie pakowanie pierniczków i GOTOWE lub jeszcze kolejne pakowanie do wysyłki.
A tak na poważnie jeśli chodzi o samo dekorowanie to niektóre pierniczki są na prawdę proste, wystarczy je zalać lukrem, potem odbić szablon, udekorować detale i już można pakować 🙂 Inne natomiast są bardzo wymagające i na kilka ( kilkanaście ) razy trzeba zalewać, suszyć itd do momentu skończenia, chodzi o to żeby piernik nie był jedną wielką zlaną plamą, ale każda część była odznaczona,następnie znów detale i czasem również malowanie pisakiem spożywczym wybranych elementów. Wbrew pozorom cierpliwość jest raczej konieczna :).
Masz dwoje dzieci, jak organizujesz swój dzień, by połączyć pracę z obowiązkami mamy?
Na ten moment jest już łatwiej, ponieważ mam dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym , więc jak tylko są zdrowe to staram się pracować właśnie wtedy kiedy ich nie ma. Wiadomo – życie to weryfikuje, bo trzeba dziecko zawieść do szkoły i przy okazji zrobić zakupy, obiad itd… dlatego też często zdarza mi się siedzieć przy stole całymi dniami co jakiś czas robiąc przerwy na inne obowiązki lub żeby spędzić trochę czasu z rodziną. Są jednak ( niestety ) przyzwyczajeni do widoku „MAMY PRZY STOLE „. Może się wydawać, że to TYLKO pomalowanie pierników, 5 minut i po sprawie , ale TYLKO moje dzieci i mój Mąż wiedzą ile to wymaga czasu. Bo to nie jedynie ozdabianie ale i cała otoczka, o której wcześniej wspominałam pisząc, że zaczyna się od zakupów… Przykre jest jak ludzie oceniają Cię poprzez to, iż pracujesz W DOMU twierdząc, że w takim razie nic nie robisz i masz kupę wolnego czasu… Mylne pojecie niestety, a kto nie doświadczył ten guzik wie. Ludzie którzy mają firmę w domu myślę, że niejednokrotnie mają trudniej, ale szkoda czasu na przejmowanie się takimi opiniami :).
Ogólnie uważam, że wszystko da się zorganizować jeśli się tylko CHCE ! A jeśli to w dodatku jest Twoją prawdziwą pasją to należy w to iść choćby było grubo pod wiatr :).
Masz jakieś niespełnione marzenia, cele na przyszłość?
Moim marzeniem zawsze było otworzyć lokal, w którym będą na sprzedaż moje rękodzieła oraz rękodzieła innych. Możliwość wypicia kawy, poczytania książki jak i możliwość robienia warsztatów z ozdabiania pierniczków, które swoją drogą również prowadzę, ale i inne ciekawe warsztaty. Kto wie… może przyjdzie mój czas na spełnienie tego marzenia … Jeśli mi to pisane to na pewno tak właśnie będzie. Głęboko w to wierzę, ale jeszcze troszkę poczekam, aż dzieci podrosną, ponieważ nie chciałabym ominąć ich dzieciństwa poświęcając się całkowicie pracy.
Niełatwo jest dziś aktywnej kobiecie znaleźć czas tylko dla siebie… czy Tobie się to udaje?
Czas w dzisiejszych czasach jest na wagę złota, tak jak już wcześniej o tym wspominałam. Jednak uważam, że zdrowo jest chociaż odrobinkę tego czasu w ciągu dnia, lub chociaż tygodnia poświęcić
tylko dla siebie. Ja na szczęście znajduję mimo wielu obowiązków. Polecam każdemu taki mini resecik !
JAK SIĘ CHCE TO SIĘ DA ! Należy pamiętać… szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż, a szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci !
Będę o to pytać wszystkie mamy w naszym cyklu Mamy z pasją – Co byś poradziła innym Mamom, które szukają własnej drogi?
Nie bać się próbować! Obrać odpowiedni kierunek i do dzieła. Jeśli nie wyjdzie to mówi się trudno i żyje się dalej ale kto wie… może to zaowocować czymś pięknym ! Może akurat po kilku miesiącach czy latach stwierdzisz WARTO BYŁO, JESTEM Z SIEBIE DUMNA !
Kliknij i zamów – zakończenie roku szkolnego i przedszkolnego tuż tuż…
Każdemu życzę powodzenia. To najpiękniejsza rzecz na świecie mieć pracę, którą uwielbia się wykonywać. MIEĆ PASJĘ, KTÓRA MOŻE STAĆ SIĘ TWOJA PRACĄ.
Dziękujemy za rozmowę, mamy nadzieję, że kolejna historia mamy z pasją zainspiruje i doda wiatru w skrzydła!