Kiedy wokół nas piękna wiosna w pełni i przyroda cieszy nasze oczy soczystą zielenią, my spędzamy wspólne popołudnie rozpoczynając wielką przygodę z Fenkiem. Fenek to mały, sympatyczny lisek, którego przyjacielem jest kotek Maks. Razem przeżywają przygody i uczą się nowych rzeczy pod okiem rodziców. Dzisiaj, by przypomnieć sobie zimowy czas i utrwalić związane z nim słowa, wybrałyśmy książeczkę o zabawach na śniegu. Poza opowiadaniem o codziennych czynnościach autor zaprasza nas do czynnego uczestniczenia w Fenkowej rzeczywistości, przenosimy się zatem do świata małego liska i razem z nim uczymy się nowych słów, bawimy się i przeżywamy przygody. Co ważne, książeczka napisana jest językiem prostym, a jednocześnie bogatym w wyrazy czy połączenia typu „delikatnie łaskoczą” lub „posapuje” – co można z powodzeniem wykorzystać we wspólnej zabawie. Na końcu każdej strony znajdujemy pytania, które nawiązują do przeczytanego wcześniej tekstu, dzięki czemu przygotowujemy i uczymy malucha czytania ze zrozumieniem. Dzięki tej części przygód Fenka nasz maluch dowie się skąd bierze się śnieg, jak również o tym, że płatki śniegu mają różne kształty, pozna części garderoby potrzebne w zimie czy utrwali kolory: czerwony, zielony, żółty, niebieski i pomarańczowy. Książeczka zachęca również do ciekawego spędzania czasu z dzieckiem np. chowamy zimową garderobę, wspólnie nazywamy jej części i próbujemy określić ich kolory. Możemy pomieszać letnie ubrania z zimowymi i poprosić dziecko by poszukało tych odpowiednich na zimne dni. Jak zawsze ćwiczenia czynią mistrza, dlatego pozwólmy dziecku na samodzielne założenie czapki i rękawiczek czy zapięcie zamka od kurtki. Niech to będzie Wasz wspólny czas, bez pośpiechu, bez telefonu, bez „ważnych spraw”. Ta godzina wspólnej, intensywnej zabawy połączonej z nauką będzie bardziej wartościowa niż cały dzień spędzony obok dziecka. Co ciekawe w serii Przygód Fenka wyróżnione są wyrazy do globalnego czytania. Co to takiego i jak to działa? Otóż „Rodzice często pytają jak to możliwe, że można nauczyć czytać malucha nie ucząc go liter. Naturalnie, czytanie bez znajomości alfabetu jest niemożliwe. Istnieją jednak dwa sposoby czytania. Jeden to czytanie globalne, drugi jest czytaniem analityczno-syntetycznym, dla ułatwienia nazywać go będę „zwykłym”.
Podczas czytania globalnego dziecko rozpoznaje i nazywa cały wyraz, nie wnikając w jego strukturę i nie znając liter. W rzeczywistości czytanie globalne stosują Wasze maluchy od wczesnego dzieciństwa. Dzieci „odczytują” nazwy na reklamach, pudełku z jogurtem, tytuł na ulubionej książeczce. I wcale nie przeszkadza im w tym nieznajomość liter.
Postrzegają bowiem zapis graficzny wyrazu jako całości, tak jakby patrzyły na budowlę z klocków lego bez uświadamiania sobie – póki co – ze składa się ona z poszczególnych klocków. My, dorośli, także odczytujemy w ten sposób znaczenie piktogramów, czyli obrazków symbolizujących różne treści.
Demonstrując dziecku plansze z wyrazami sprawiamy, że zapamiętuje ono ich wygląd, kojarzy z nazwą, a że potencjał intelektualny maluchów jest olbrzymi, szybko przyswaja sobie treść wielu plansz.
Niestety, nie można poprzestać na takim czytaniu. W naszym języku funkcjonują tysiące wyrazów, z których każdy podlega jakimś odmianom. Tak czy owak dziecko musi nauczyć się czytania „zwykłego”.
I teraz objawia się fenomen czytania globalnego. W którymś momencie prowadzony tą metodą malec uświadamia sobie złożoną strukturę wyrazu. Dostrzega owe pojedyncze klocki. Dzieje się to po kilku tygodniach lub miesiącach zabaw, w zależności od wieku dziecka i atmosfery towarzyszącej tym zabawom. Nazywam ten moment chwilą, w której rusza lawina. Dziecko poczyna dopytywać się o nazwy liter. Wiele z nich poznało już wcześniej, przy okazji demonstrowania jak pisze się jego imię, imiona najbliższych czy ulubionego zwierzaczka. Od tego momentu dziecko próbuje łączyć ze sobą litery (dokonywać ich syntezy). To najtrudniejszy etap w nauce czytania. Można bowiem znać cały alfabet, nazywać wszystkie literki, ale łączyć je ze sobą to w nauce czytania najbardziej skomplikowane zadanie. Na lawinę nie ma jednak sposobu. Kiedy malec pojmie jak połączyć ze sobą litery tak by tworzyły fonetyczną całość, cała reszta to tylko kwestia czasu.
Przypomnijcie sobie swoje długie i żmudne ćwiczenia, którymi okupiona była nauka czytania. Trwała ona z reguły cały rok, a i potem należało jeszcze doszlifować technikę, by czytać płynnie. Zabawa w czytanie globalne pozwala znacznie skrócić okres ćwiczeń a samo „wejście w czytanie” odbywa się bezboleśnie, z radością i nie wiadomo kiedy.” Więcej o tej metodzie dowiecie się TU, zaś całą serię Przygód Fenka możecie wygrać w naszym konkursie jubileuszowym, oraz w konkursie organizowanym na Fanpage’u Wydawnictwa.