Ze swojego dzieciństwa zapamiętałam drewnianego konika na biegunach. Był zmęczony życiem, po więcej niż jednym dziecku, dostałam go w rodzinnym spadku i bardzo lubiłam się na nim bujać. Nie wiem co się z nim później stało, pewnie powędrował dalej dawać jakiemuś dziecku radość lub skończył samotny na śmietniku. Więcej zabawek nie pamiętam, zresztą z dzieciństwa żadnych pamiątek w postaci zabawek nie mam, ale czy to znaczy, że miałam smutne dzieciństwo?
Bynajmniej, to były czasy gdzie bardziej popularne od zabawek było spędzanie czasu na podwórku z rówieśnikami, wspólne zabawy w piasku, gonitwy w berka, gra w gumę, dwa ognie czy wspólna jazda na rowerze. Telewizor jedynie na dobranockę. Rodzice byli w stanie przeżyć bez telefonu komórkowego, darzyli nas ogromnym zaufaniem puszczając samopas z zaskakującą pewnością, że kiedy wychylą się przez okno by zawołać nas na obiad my tam pod tym blokiem będziemy cali i zdrowi, no może nieco poobijani. Ktoś wlazł na drzewo, ktoś złamał rękę, ktoś zwichnął kostkę, ktoś otarł kolano i świat się nie skończył, a kiedy wracało się do domu ubłoconym i przemoczonym mama nie lamentowała nad ubraniem, bo to ostatnie zwykle było po kimś i specjalnego żalu nie było, ale ze śmiechem zaganiała do wanny i wysłuchiwała opowieści o przygodach z przyjaciółmi.
Dzisiaj dzieciństwo wygląda zupełnie inaczej, pytanie czy gorzej? Idąc z duchem czasów obserwujemy zmiany na każdym polu naszego życia. Rozwój technologii, która opanowała naszą codzienność i nie wyborażamy sobie bez niej życia spowodował, że z rodziną kontaktujemy się via Facebook, a życzenia świąteczne wysyłamy sms’em. Zamiast spędzać czas z dzieckiem na zabawie siedzimy w pracy bo żyjemy w takich czasach, w których sam ojciec nie utrzyma tradycyjnej 4 osobowej rodziny klasy średniej, a nawet jeśli utrzyma to dzieci widzą go rzadko.
Nastały trudne dla wychowywania dzieci czasy, czasy wydzielonych placów zabaw, społecznych zakazów i nakazów (często absurdalnych), czasy pełne strachu przed czyhającymi na dzieci niebezpieczeństwami tak w domu, jak i poza nim.
Dziś producenci prześcigają się w propozycjach zabawek, które będą dziecku przyjacielem, zastąpią obecność rodziców zajętych gonitwą za mamoną, a rodziców sumienie uspokoją, dadzą możliwość kontroli tego co dzieje się z ich pociechą, jak również trochę to rodzicielstwo XXI wieku ułatwią. Kiedy otrzymałam propozycję przetestowania iHippo nie wahałam się ani chwili. Już wcześniej słyszałam o tej mądrej przytulance, która poza miłą aparycją kryje w sobie wiele ciekawych funkcji, byłam ciekawa jak to działa no i czy działa w ogóle.
To bardzo pomysłowy gadżet, którego sercem jest smartfon z dedykowaną aplikacją, to dzięki niemu zwykła przytulanka staje się elektroniczną nianią, odtwarzaczem kołysanek, białych szumów czy wiadomości głosowych od nas rodziców, audiobookiem, aparatem fotograficznym, komunikatorem i lokalizatorem. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych ułatwiających życie i codzienność z dziećmi elektronicznych gadżetów oferowanych rodzicom gdyż wszystkie powyższe funkcje łączy w jednym pluszowym zwierzaku.
Kilka słów na temat obsługi i możliwości Hipka. Do uruchomienia iHippo potrzebna jest karta SIM z aktywnym numerem telefonu i niewielkiem pakietem internetu (lub stałym dotępem do Wi-Fi) oraz telefon rodzica, na który ściągamy aplikację iHippo-Rodzic. Aplikacja jest intuicyjna i prosta w obsłudze
Z poziomu swojego smartfona możemy monitorować moc sygnału i stanu baterii w iHippo, a dzięki opcji wgrywania własnych plików audio i odtwarzania plików mp3 w smartfonie, nasz maluch może słuchać ulubionych bajek czy piosenek. Kolejna funkcja to możliwość wysyłania wiadomości głosowych do dziecka. A gdy chcemy podsłuchać co się u naszego malucha dzieje wystarczy zadzwonić na iHippo, połączenie jest odbierane automatycznie :). Jako, że zabawkę otrzymała nasza młodsza córka póki co wykorzystujemy funkcję zdalnego włączania białego szumu oraz przyjemnych melodii, a wraz z jej dorastaniem będziemy odrywać kolejne możliwości Hipka takie jak np. lokalizacja dziecka za pomocą GPS lub ustawianie bezpiecznej odległości w jakiej dziecko może się poruszać. Z dodatkowych gadżetów Hipcio posiada budzik z opcją ustawienia godziny i ulubionej bajki/piosenki lub głosu rodzica co można wykorzystać przy budzeniu do żłobka lub przedszkola. Jest też możliwość zdalnego robienia zdjęć jednak wtedy smartfon musi być wyjęty z maskotki.
Hippophone można używać oddzielnie lub wraz z maskotką dlatego zabawka rośnie wraz z dzieckiem. W początkowym okresie może być elektroniczną nianią z funkcją emisji szumów i kołysanek zaś z czasem stać się narzędziem do nauki i poznawania świata. To rodzic decyduje kiedy włączyć i wyłączyć aplikację (niestety nie całego urządzenia), jednak jak każdy gadżet elektroniczny może uzależnić dlatego ważna jest kontrola tego, ile czasu starsze dziecko z nią spędza np. oglądając bajki. Dokładnie jak to działa możecie podejrzeć na stronie iHippo (KLIK) Jeśli chodzi o minusy jakich się dopatrzyłam to słaba bateria, trzeba kontrolować jej naładowanie, najlepiej każdego dnia.
Teraz to co najmniej przyjemne czyli cena. iHippo zestaw (maskotka + smartfon + kolorowe obudowy + ładowarka) kosztuje 299,00 zł plus starter (ja kupiłam Plush za 5 zł). Czy to dużo? Hmm biorąc pod uwagę, że jest to zabawka na kilka lat z opcją dziedziczenia przez młodsze rodzeństwo to nie. Na pewno jest świetnym pomysłem na prezent z okazji narodzin lub urodzin, chrzcin, świąt czy bez okazji. Dla tych z was, którzy poszukują niani elektronicznej, ale są głodni technologicznych nowości iHippo będzie świetnym wyborem! Design pluszaka nie powoduje dylematu jakoby miał być odpowiedni tylko dla chłopca czy dziewczynki. Gwarantuję, że zainteresuje każdą ze stron :). Zaś dla nas rodziców to gwarancja, że naszemu dziecku nie dzieje się krzywda kiedy jest z dala od nas.
My z mężem lubimy takie technologiczne ciekawostki i przy obsłudze Hipka świetnie się bawimy ;), myślę że jak córka będzie starsza będzie jeszcze ciekawiej ;). Polecamy spróbować ;).
Wpis powstał przy współpracy z iHippo.eu, dziękujemy firmie za możliwość testowania tego urządzenia.
May i lubimy pluszaka. Obserwował nawet dom jak bylismy w Gdyni. Dał radę 🙂
O proszę 🙂 na to nie wpadłam 😉
Jak ja lubię takie gadżety ułatwiające życie 😀
Ja też 😀
Też go mamy i gorąco polecam każdej mamie maluszka bo to jedna inwestycja a tyle możliwości 🙂
Ale super zabawka niania w jednym wyglada uroczo poprostu sama bym poprzytulała cena troszke dla mnie duża ale wart jest takich pieniędzy
Rewelacyjny gadżet 🙂 myślę, że zawitałby w nasze progi, gdyby dzieci były mniejsze.
Ciekawa zabawka, ma rozmaite zastosowania, zwłaszcza gdy dzieciatko ma już osobna sypialnie.
Czytałam już kiedyś o tym. To sprytny i bardzo wielofunkcyjny wynalazek 🙂
Cena faktycznie dosc duza. Ale super wyglada