• Strona główna
  • Strefa Mamy
    • Ciąża
    • Poród
    • Karmienie piersią
    • Porady
    • Zdrowie i Uroda
    • Moda i wygoda
    • Dodatki ułatwiąjące życie
    • Moje przemyślenia
    • Literatura
    • Mamy z pasją
  • Strefa Taty
  • Strefa dziecka
    • Pielęgnacja dziecka
    • Zdrowie dziecka
    • Rozwój
    • Biblioteczka malucha
      • Gry planszowe – recenzje
      • Książki
    • Zabawki
    • Przydatne gadżety
    • Aranżacja pokoju
    • Przygoda z kulturą
    • Imiennik
  • Strefa samotnego rodzica
    • Usługi
    • Literatura
  • Domowe inspiracje
  • DIY
  • PODRÓŻE
  • Okiem specjalisty
    • Dietetyk
    • Fizjoterapeuta
    • Logopeda
    • Pediatra
    • Położna
    • Prawnik
    • Psycholog
  • Blogerski Świat
  • Współpraca/Kontakt
  • Regulamin konkursów
  • Polityka prywatności
Rodzicielnik
  • Strona główna
  • Strefa Mamy
    • Ciąża
    • Poród
    • Karmienie piersią
    • Porady
    • Zdrowie i Uroda
    • Moda i wygoda
    • Dodatki ułatwiąjące życie
    • Moje przemyślenia
    • Literatura
    • Mamy z pasją
  • Strefa Taty
  • Strefa dziecka
    • Pielęgnacja dziecka
    • Zdrowie dziecka
    • Rozwój
    • Biblioteczka malucha
      • Gry planszowe – recenzje
      • Książki
    • Zabawki
    • Przydatne gadżety
    • Aranżacja pokoju
    • Przygoda z kulturą
    • Imiennik
  • Strefa samotnego rodzica
    • Usługi
    • Literatura
  • Domowe inspiracje
  • DIY
  • PODRÓŻE
  • Okiem specjalisty
    • Dietetyk
    • Fizjoterapeuta
    • Logopeda
    • Pediatra
    • Położna
    • Prawnik
    • Psycholog
  • Blogerski Świat
  • Współpraca/Kontakt
  • Regulamin konkursów
  • Polityka prywatności
Strona główna  /  Mój głos w sprawie • Poród  /  Ja się do dzieci nie nadaję… Szpitalna przygoda, drugi poród pełen spokoju i lekki nerw na poporodowym.
19 listopad 2016

Ja się do dzieci nie nadaję… Szpitalna przygoda, drugi poród pełen spokoju i lekki nerw na poporodowym.

Opublikowane przez Redakcja
Mój głos w sprawie, Poród poród 1 Komentarz

15032742_1786861958231246_2404760142257295508_nTaka myśl przychodziła mi do głowy, kiedy leżałam na oddziale patologii ciąży Szpitala im. Św. Rodziny w Poznaniu i tęskniłam za córką tak bardzo, że sama byłam zaskoczona siłą tego uczucia. Tak właściwie to była pierwsza nasza rozłąka. Niby krótko, a jednak każda wizyta czy rozmowa telefoniczna powodowały potok łez, nad którym ciężko było zapanować. Zwalmy to hormony. Tak, wszystko można w sumie na nie zrzucić ;), więc trzymajmy się tej wersji. Niby niedługo, bo w sumie 6 dni, a ja miałam wrażenie, że trwa to całą wieczność. 3 dni na patologii dało mi możliwość obserwacji ludzi tam pracujących. Poszłam tam jednak w jednym celu – urodzić. W możliwie jak najmniej traumatyczny sposób, czyli nie zaliczyć powtórki z rozrywki, o której możecie poczytać TU. I w sumie niewiele więcej mnie obchodziło, bo prawda jest taka, że zdecydowałam się na drugie dziecko z nadzieją, że naprawdę można urodzić po ludzku w naszej polskiej rzeczywistości. I nie chodzi o to, że za pierwszym razem bolało, że próżnociąg, że kleszcze bo poród boli i da się go przeżyć nawet w takiej wersji, a o bólu zapomnieć. Mnie chodziło o dziecko. Bo sto razy się nic nie stanie, a sto pierwszy może. Mam pośród znajomych wielu lekarzy różnych specjalizacji i się dziwią, że w XXI wieku wciąż używa się tego typu narzędzi. Widać nie wymyślono nic innego, mniej niebezpiecznego, by je zastąpić.

Po trzech dniach leżenia na patologii ciąży, w sobotni poranek z lekkimi skurczami trafiłam wreszcie na oddział przedporodowy gdzie zamieniłam kilka słów z lekarzem i dowiedziałam się, że w razie braku postępu porodu będzie cc „bo nie o to chodzi by się męczyć nie wiadomo ile czasu…” i naprawdę chciałabym wierzyć, że to standard mimo, iż cesarka nigdy nie była moim marzeniem. Chwilę później powędrowałam na porodówkę, gdzie podłączona do oxytocyny czekałam na męża.

Za oknem piękne słoneczko, pogoda idealna na spacer, a ja omawiałam z mężem aktualne wiadomości i nowinki.  W międzyczasie przyszedł do nas doktor aktualnie pełniący dyżur przywitać się i zamienić kilka słów (tak na marginesie bardzo sympatyczny), a położna Pani Ewa (anioł w ludzkiej skórze) instruowała krok po kroku co mam robić i mówiła jakie będzie poejmować działania, jakie podawać leki i co się z nimi wiąże. Dzięki temu, że wiedziałam co się dzieje czułam się spokojna, bezpieczna i zaopiekowana. Cały poród trwał niespełna 6 godzin, w ciszy i spokoju, rodziłam aktywnie wykorzystując pozycje wertykalne.  To dzięki nim i lekom rozkurczowym mała mogła zejść maksymalnie nisko , z czym był problem przy pierwszym porodzie. Czy bolało? Okrutnie. Bóle krzyżowe są najtrudniejsze do zniesienia, jednak kiedy już masz wrażenie, że więcej nie zniesiesz przychodzi ta chwila, na którą wszyscy czekają, a kiedy już maleństwo jest na świecie i tulisz je do siebie zapominasz  o wszystkim. To jest właśnie magia narodzin.

Po dwóch godzinach kontaktu skóra do skóry zostałam przewieziona na oddział poporodowy, a mała na noworodkowy. Ja mogłam odpocząć i chociaż chwilę się zdrzemnąć, a ona została na obserwacji. Następnego dnia okazało się, że wymiotuje wodami, co spowodowało niechęć do ssania i jedzenia. Oczyszczanie z wód wiąże się z tym, że dziecko powinno leżeć z lekko uniesionymi nóżkami i nie powinno się go pionizować przez ten czas. Nie wiedziałam o tym, miałam prawo nie wiedzieć i nieistotne czy to moje pierwsze czy piąte dziecko. Profesjonalizm cechuje udzielanie wartościowych porad, a nie serwowanie ironicznych i nieprzyjemnych komentarzy, szczególnie w towarzystwie osób postronnych. O powyższych praktykach kładzenia dziecka napisały mi koleżanki blogerki. O ile mniej nerwowo byłoby gdybym została poinstruowana, a tak przekonałam się tylko, że w każdym, nawet najfajniejszym stadzie znajdzie się jakaś czarna owca. Dalej było już tylko coraz bardziej nerwowo, bo mimo, że wymioty minęły mała nadal nie chciała chwytać piersi, z pokarmem było licho, ona coraz bardziej głodna, a ja sfrustrowana. Udało się uzyskać chwilę względnego spokoju kiedy dostałam trochę mleka modyfikowanego, niestety konieczność każdorazowego tłumaczenia się była coraz bardziej irytująca.

Czasem trzeba zrobić coś po swojemu. W trzeciej dobie padł na nas cień żółtaczki. Nie byłam specjalnie zaskoczona, kiedy okazało się, że wynik pomiaru bilirubiny (15,3) jest powyżej normy (12,6). Mała przecież prawie nic nie jadła ani nie piła więc nie było szans na wypłukanie. Na szczęście pozostałe wyniki min. crp wyszły dobrze. Czułam co się święci, kolejne dni w szpitalu, dalszy stres i nerwy. Jeden telefon do naszej położnej Agnieszki z Heget z pytaniem, czy ma dostępne łóżeczko do domowej fototerapii  i kiedy pani doktor przyszła rozmawiać, że musimy zostać i będzie zlecona fototerapia powiedziałam, że mam dostęp do domowej foterapii, a z wysokim poziomem bilirubiny miałam styczność również u pierwszej córki i wychodzę na żądanie. Precedens? Być może, ale miałam wewnętrzne przekonanie, że postępuję właściwie. A intuicja matki nie zawodzi. Tak było  i tym razem. Wróciłyśmy do domu, usiadłam na łóżku, przystawiłam małą do piersi, a ona pięknie chwyciła i zaczęła aktywnie ssać. Agnieszka zaleciła nam również przepajanie glukozą i chwilowe dokarmianie mm, które również dobrze wypłukuje bilirubinę. Kiedy odwiedziła nas w czwartej dobie z miernikiem okazało się, że poziom bilirubiny spadł na 10,5, a po kolejnych dwóch dniach 9,9. Obecnie mała jest już coraz bardziej zaróżowiona i powoli wychodzimy z żółtaczkowej przygody. Obyło się bez fototerapii i kolejnych pełnych stresu dni.

15107284_1790166377900804_3678062625021583171_nJesteśmy w domu, uczymy się siebie, a spokój sprawił, że i u mnie ruszyła laktacja. Jestem dużo bardziej cierpliwa niż przy Pati, która ostatecznie wolała butelkę, ale też Beti jest inna, woli pierś niż lateks, co mnie bardzo motywuje. Tak naprawdę dopiero rozpoczynam przygodę z karmieniem piersią i mimo zmęczenia i deficytu snu obiecałam sobie, że tak łatwo się nie poddam. Nadmienię, że połóg dużo bardziej bolesny niż przy pierwszym dziecku, ale daję radę, a mąż się nami dzielnie opiekuje.

Pisałam dla was ten post z Beti przy piersi 😉 bo to jedyny czas kiedy przez kilka godzin mogę spokojnie posiedzieć, zebrać myśli i coś wyprodukować :).

Całujemy i do następnego razu.

Udostępnij
Redakcja

 Poprzedni Wielka księga to wielka przygoda, przeżyj ją ze swoim dzieckiem.
Następny   Modna mama – propozycje stylizacji z BonPrix.

Related Posts

  • Co to jest skala Apgar i do czego służy?

    22 sierpnia 2022
  • Choroby leczone komórkami macierzystymi z krwi pępowinowej

    29 października 2020
  • Baby Shower niespodzianka – zrób przyjemność przyszłej mamie!

    3 października 2018
  • Skóra po ciąży?? Zadbaj o jędrność przed latem.

    8 maja 2017

1 Komentarz

  1. Małgorzata Odpowiedz na: Małgorzataużytkownikowi Małgorzata" aria-label=' Odpowiedz na: Małgorzataużytkownikowi Małgorzata'> Odpowiedz na: Małgorzata
    19 listopada 2016 at 21:55

    Jesteś kochana dzielna widzę że nie obyło się bez przygód, ale na szczęście nie na taką skalę zawsze wiedziałam że powrót z maleństwem do domku czyni cuda; wszystko toczy się swoim rytmem i wtedy pojawia się tak oczekiwany pokarmniech Wam malutka zdrowo rośnie ❤❤❤buziaki mocne
    P.S Uwielbiam czytać to co piszesz

Skomentuj

Anuluj pisanie odpowiedzi

Współprace medialne

Rodzicielnik.pl w TVP

Zaparcia nawykowe u małych dzieci – Pytanie na śniadanie

Znajdź na blogu

Ostatnie artykuły

  • Jak znaleźć równowagę między życiem rodzinnym a pracą? Zacznij od planowania! 25 maja 2023
  • Prezent dla 2-latka – jaki warto wybrać? 8 maja 2023
  • Wyjazd na wakacje z rodziną – jak się przygotować? 6 kwietnia 2023
  • Jak wybrać wygodne spodnie dla dziecka? 3 kwietnia 2023

Popularne artykuły

  • Jak znaleźć równowagę między życiem rodzinnym a pracą? Zacznij od planowania!

Rodzicielnik na Twitterze!

Twitter
rodzicielnik.pl
rodzicielnik.pl
@rodzicielnikpl

Jak znaleźć równowagę między życiem rodzinnym a pracą? Zacznij od planowania! rodzicielnik.pl/jak-znalezc-r…

reply retweet favorite
16:41 · 25 maja 2023
Twitter
rodzicielnik.pl
rodzicielnik.pl
@rodzicielnikpl

Pamiętasz, od kiedy korzystasz z Twittera? Ja tak! #MojeTwitteroweUrodziny pic.twitter.com/1pqstAuAc7

reply retweet favorite
08:19 · 8 maja 2023
Twitter
rodzicielnik.pl
rodzicielnik.pl
@rodzicielnikpl

Prezent dla 2-latka – jaki warto wybrać? rodzicielnik.pl/prezent-dla-2…

reply retweet favorite
08:19 · 8 maja 2023
Twitter
rodzicielnik.pl
rodzicielnik.pl
@rodzicielnikpl

Wyjazd na wakacje z rodziną – jak się przygotować? rodzicielnik.pl/wyjazd-na-wak…

reply retweet favorite
15:01 · 6 kwietnia 2023
Twitter
rodzicielnik.pl
rodzicielnik.pl
@rodzicielnikpl

Jak wybrać wygodne spodnie dla dziecka? rodzicielnik.pl/jak-wybrac-wy…

reply retweet favorite
15:34 · 3 kwietnia 2023
Follow @rodzicielnikpl

Myśl przewodnia

„Wychowanie bez błędów nie istnieje. nic takiego nie istnieje. I nie tylko nie istnieje, lecz wręcz nie powinno istnieć. Rodzice są ludźmi. popełniają więc błędy i nie wiedzą wszystkiego. Natomiast odpowiedzialni rodzice nie są mitem. Przeciwnie. Dzieci mają prawo do odpowiedzialnych rodziców. Przyznawanie się do błędów albo niewiedzy jest prawidłowym zachowaniem ze strony rodziców. Powinno ono zarazem być uzupełnione przez dążenie do naprawiania błędów oraz poszukiwania odpowiedzialności”

J. G. Woititz

Kontakt ze mną:

agnieszka@rodzicielnik.pl

Zapisz się do naszego newslettera

Zamów nasz newsletter i otrzymuj najciekawsze informacje z naszego bloga!

Pozycjonowanie stron: liftnet.pl Copyright © 2018 rodzicielnik.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone