Wpadają mi czasami w ręce różne artykuły, dotyczące zdrowia, rozwoju czy wychowania dziecka, które czytam z ciekawością, a czasem zdumieniem. Ostatnio w czeluściach wszechwiedzącego internetu znalazłam krótki artykuł dotyczący kilku najczęściej popełnianych błędów wychowawczych i pomyślałam, że poddam go tutaj subiektywnej analizie, abyście i Wy mogli spojrzeć na siebie i przeanalizować jak to u Was wygląda.
1. Brak pochwał
Dużo łatwiej przychodzi nam krytyka i zwracanie uwagi na to, co dziecko zrobiło źle. Starajmy się chwalić i podkreślać, że coś zrobiło świetnie. W każdej sytuacji można dostrzec tę dobrą stronę i uczynić z niej motywację do poprawy zachowania, które u dziecku nie do końca akceptujemy.
Od początku przyjęłam prostą zasadę, że traktuję moje dziecko tak, jak sama chciałabym być traktowana. Nikt z nas nie lubi kiedy ktoś tylko wytyka jego błędy, a nie docenia tego co robi dobrze, czy że w ogóle się stara. To samo jest z dzieckiem, które do tego jest dużo bardziej wrażliwe niż my dorośli. My wytłumaczymy sobie, że ktoś miał gorszy dzień, że nie chciał nam zrobić przykrości, że nie taki był kontekst czy zamierzenie. Dziecko tak nie funkcjonuje. Przyjmuje rzeczywistość dokładnie taką jaka jest i kiedy jest non stop krytykowanie bardzo szybko będzie wzrastać w poczuciu krzywdy, porażki, niskim poczuciu własnej wartości. Pamiętajmy, że to, jak traktujemy własne dziecko od pierwszych chwil będzie owocowało w jego przyszłości tym, jakim będzie człowiekiem i jak sobie w życiu poradzi oraz jak nas rodziców potraktuje.
2.Brak wyraźnych granic i brak konsekwencji w działaniu
Chcemy, by życie było dla naszych pociech łatwe i przyjemne. Uznajemy, że skoro kochamy, to nie powinniśmy zabraniać. Jesteśmy w stanie wiele znieść, tymczasem młody człowiek traci szansę, by nauczyć się szacunku dla innych. Jeśli nie postawimy granic, dziecko będzie miało kłopoty w wielu innych społecznych sytuacjach. Gdy zabraniamy dziecku pewnych zachowań –wyznaczamy granicę, jednak, gdy po chwili z tego rezygnujemy, dajemy sobą manipulować. Ustalając zasady działania konsekwentnie je egzekwuj. Jeśli wiesz, że masz trudność z ich utrzymaniem, nie przedstawiaj dziecku reguł.
Wytyczanie granic i konsekwencja to podstawa. Kochamy nasze pociechy i nie chcemy żeby zrobiły sobie krzywdę, nie tylko fizyczną, ale i psychiczną, emocjonalną, dlatego musimy wytyczać granice tego co wolno dziecku, a czego nie. Ważne by wszyscy domownicy „grali do jednej bramki”. Sytuacje kiedy Mama na coś pozwala, a Tata tego zabrania nie są dla dziecka zrozumiałe ani dobre. Nie pozwalasz dziecku bawić się ogniem bo wiesz, że może zrobić sobie krzywdę i się poparzyć? Świetnie, nie pozwalaj również na bezsensowne oglądanie telewizji, podnoszenie głosu na innych, bicie innych dzieci lub domowników czy znęcanie się nad zwierzętami. Ja np. uczę Córkę od najmłodszego, że kwiatów w domu nie wolno obrywać, może dotknąć, pogłaskać, ale obrywać listków nie wolno, bo to kwiatuszka boli. Teraz ma rok i wie, że tego się nie robi. Czasem oglądamy filmiki jak maluch ciągnie kotka za ogon, czy nim rzuca w kontekście humoru… Wybaczcie, ale dla mnie to porażka! Zwierzę czuje! Odczuwa ból i strach tak jak my. Jaki człowiek wyrośnie z tego dziecka, któremu pozwala się robić krzywdę zwierzęciu? Kochani, zwracajmy uwagę na to co robi nasza pociecha i wyznaczajmy granice, bo czas leci i za chwilę może być już za późno. Warto nauczyć nasze pociechy, że wspólnie ustalone zasady są stałe i nie można ich dowolnie zmieniać. Wtedy i my zyskamy w oczach naszego malucha szacunek.
3. Niewłaściwa krytyka
Krytyka jest potrzebna każdemu człowiekowi, lecz musi być natychmiastowa i konkretna, nie zaś uogólniona i w żadnym razie krzywdząca. Powinna zawierać informacje o tym, co rzeczywiście jest jej przedmiotem i co należy uczynić, aby naprawić lub zmienić zachowanie budzące zastrzeżenia. Krytyka musi być informacją i wskazówką.
Pamiętajmy, że jeśli wyrażamy krytykę zachowania dziecka nie powinniśmy robić tego po czasie, gdyż wtedy dziecko nie wie za co jest krytykowane i może być to dla niego krzywdzące. Starajmy się też nie robić z tego wielkiej sceny z mimowolnymi widzami, aby nie powodować w dziecku poczucia poniżenia w oczach innych. Postawmy się zawsze w sytuacji malucha, to tak jakby nas szef krytykował przy współpracownikach, czy po jakimś czasie. Mimo, że jesteśmy dorośli i wiele rzeczy rozumiemy, nie jest to przyjemne i wzbudza bunt i poczucie krzywdy. Jestem zdania, że dziecko odbiera to dużo mocniej, gdyż czuje się krzywdzone przez osoby, które kocha, i z którymi jest emocjonalnie związane.
4. Zbyt rzadkie wyrażanie emocji i uczuć w stosunku do dziecka
Nie udawajmy, że nie odczuwamy emocji, bo maluch łatwo się tego nauczy. Wiemy, że nie jest korzystne, gdy wzbraniamy się przed wyrażaniem uczuć. Warto uczciwie ujawniać dziecku, co czujemy: trzeba mówić, że jest kochane, że jest dla nas najważniejsze na świecie. Ono tego nie wie a priori. Tym samym fundujesz maluchom lekcję, że można wyrażać własne uczucia i dzielić się nimi z innymi.
Nie wiem jak Wy, ale ja codziennie mówię córce, że ją kocham. Rano kiedy się budzi, kiedy wychodzę do pracy, kiedy z niej wracam, kiedy się bawimy, czy kiedy tulę ją do snu. Uwielbiam ją tulić. Od urodzenia. Dlatego ona też nie ma z tym problemu. Kiedy się uderzę i mnie boli też o tym mówię, wtedy ona mnie przytula i klepie pocieszająco po ramieniu. Kiedy w złości próbuje uderzyć rączką chwytam ją delikatnie, aczkolwiek stanowczo i mówię jej „oj! nieładnie, tak nie robimy, Mama (Tata, Babcia itd…) jest cacy, trzeba ładnie pogłaskać i nie ma powodu się denerwować.” Powtarzam to jak mantrę i teraz kiedy wzbiera w niej złość to jednak cofa rączkę, widzę w jej oczach, że się waha, czyli pamiętam co jej mówię, a jak jej przejdzie złość to pogłaszcze czy przytuli się. KONSEKWENCJA to podstawa. Nie trzeba na dziecko krzyczeć, przede wszystkim trzeba zachować spokój. Dziecko ma prawo do wyrażania emocji. Jeśli się złości ma prawo się wykrzyczeć, warto jednak zatrzymać się, spojrzeć na malucha twarzą w twarz, spytać czemu się złości, spróbować wyciszyć, zainteresować czymś innym. Wierzę, że po kilku „bitwach”, przegranych lub wygranych, spokojne podejście i tłumaczenie przyniesie pożądany skutek. Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i mamy gorsze dni, co jednak nie zwalnia nas z pracy nas sobą i panowania nad nerwami.
5. Nie słuchamy
Dzieje się to z różnych przyczyn: bo jesteśmy zajęci, bo „dziecko jest tylko dzieckiem”, bo mamy problemy… Tymczasem jest to niezwykle ważne, by pokazywać młodemu człowiekowi, że interesuje nas, co ma do powiedzenia. Jeśli nie słuchasz swojego dziecka pozwalasz, by kiełkowało w nim przekonanie, że nie jest dla ciebie zbyt ważne.
Prawda, że nie lubimy gdy ktoś nas nie słucha? O, mąż/żona chociażby ;). Buntujemy się wtedy, wkurzamy. Czujemy się zlekceważeni. Maluch potrzebuje naszej uwagi by czuć się dla nas – Rodziców ważnym, kochanym. W dzisiejszym zabieganiu istotne jest, by znaleźć czas dla rodziny i nie o to chodzi, by siedzieć bezczynnie i patrzeć na siebie, ale wspólnie działać. Wybrać się na spacer, razem gotować, sprzątać czy spożywać posiłki. Ja myślę o tym w ten sposób, że te chwile już nie wrócą i na to co robimy i jak robimy mamy jedyną szansę tu i teraz.
6.Podważanie autorytetu drugiego rodzica
Konieczne jest, aby opiekunowie dziecka ustalili wspólny punkt widzenia w jego wychowaniu. Jeśli rodzice rywalizują ze sobą, istnieje niebezpieczeństwo, że zapracują sobie na brak szacunku ze strony dziecka. Gdy skłonni jesteśmy podważać autorytet innych dorosłych (nauczycieli, sąsiada, dziadków) młody człowiek uznając nasze postawy za wzorzec zacznie niewłaściwie oceniać innych.
Myślę, że tu jest sytuacja jasna. Jesteśmy dorośli i rozumni, a to, że czasem dajemy się ponieść emocjom nie zwalnia nas z myślenia! Normalny Rodzic – Ojciec, Matka kocha swoje dziecko i sytuacja między dwojgiem Rodziców tego nie zmienia. Barbarzyństwem jest nastawianie dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi, okrucieństwem jest wciąganie małego człowieka w dorosłe rozgrywki. Powiedzmy sobie szczerze – jeśli tak robisz krzywdzisz swoje dziecko psychicznie! Jeśli nie podoba nam się czyjeś zachowanie, członka rodziny czy sąsiada, nie komentujmy tego przy dziecku. Zasada jest prosta – chcę żeby moje dziecko mnie szanowało, to ja szanuję je i innych ludzi.
7.Ograniczenie wspólnego spędzania czasu
Wspólne przeżywanie buduje więzi między dzieckiem a rodzicem. Jeśli nie miałeś czasu w ciągu dnia na wspólne zajęcia z własnym dzieckiem, obejrzyj z nim jakiś program, bajkę, poczytaj książkę, opowiedz historyjkę – wszystko ma swoje znaczenie.
Na jednym z blogów, które czytuję, znalazłam bardzo ciekawy wpis odnośnie sprzątania. Autorka nie mogła zrozumieć, jak można zasłaniać bałagan w domu argumentem posiadania dzieci. Raczej lenistwem, do którego pasowałoby się przyznać samemu przed sobą. Bo, jak słusznie zauważyła, sprzątać też można z maluchem, dać w rączkę szmatkę, pokazać, zrobić z tego mile spędzony wspólnie czas, a do tego wykonać z dzieckiem jakąś wartościową pracę, a przy okazji nauczyć różnych rzeczy. Tak samo z gotowaniem, czy innymi obowiązkami lub aktywnościami. Znamy swoje dzieci, wiemy co im się podoba, co je zainteresuje, a co nudzi. Warto ruszyć więc głową i połączyć przyjemne z pożytecznym i nie mówię, że będzie to łatwe zadanie, oj nie! Jednak do wykonania. A myślę, że dzięki temu będziemy budować w dziecku poczucie dumy z własnej pracy, jaka by ona na początku nie była.
8. Brak wsparcia i wstawiania się za dzieckiem
Dziecko musi wiedzieć, że może na ciebie liczyć, gdy spotyka się z niesprawiedliwością lub dzieje mu się krzywda (nawet, jeśli wydaje ci się, że problem przed jakim stanęło jest mało znaczący). Musisz je chronić i pokazać innym, że nie pozwolisz na to, by ktokolwiek źle traktował twoją latorośl.
Musimy sobie uzmysłowić, że problemy dziecka, mimo, że w naszych oczach mogą wydawać się śmieszne i mało znaczące, dla naszej pociechy są duże i poważne. Jeśli dziecko przychodzi do nas ze swoim problemem obdarza nas zaufaniem i wierzy, że pomożemy. Pochylmy się wtedy nad nim, dowiedzmy się jaki jest problem, zróbmy rozeznanie i zareagujmy. Nawet jeśli czasem okaże się, że faktycznie to nasza pociecha była winna zaistniałej sytuacji warto to również zakomunikować, aby wiedziała jakie zachowania przynoszą konsekwencje, jakie są niewłaściwe, na jakie w jaki sposób należy reagować. Pamiętajmy, że takie wzorce kiedyś przeniesie w dorosłe życie i podświadomie będzie je powielać.
To na razie mała garść moich przemyśleń i spostrzeżeń bo jest jeszcze kilka punktów, które chciałabym poruszyć, ale o tym innym razem. Nie jestem idealna, mam swoje słabości, mam wyrzuty sumienia, wiem, że jest gro rzeczy, sytuacji, które mogłabym rozegrać lepiej i liczę na to, że jeszcze będę miała okazję. W każdym razie staram się jak mogę by zapewnić mojemu dziecku dom pełen spokoju, szacunku, zrozumienia, uwagi i miłości, ale umiem też spojrzeć krytycznie na siebie, przeanalizować swoje błędy, spróbować je poprawić. Przeżywam swoje macierzyństwo świadomie – czego i Wam życzę.