Okres wakacji to czas urlopów, magicznych wyjazdów w piękne, egzotyczne kraje, rozkosz błogiego lenistwa i beztroskiego odpoczynku. Próżno szukać tych, którzy wakacyjnych wojaży nie lubią. Jest jednak sposób na to, aby wyjazd doszczętnie zrujnować, przyprawiając się o poważne problemy i zmuszając nierzadko do ponoszenia długofalowych konsekwencji.
Dziś o tym, czego na wakacjach robić NIE WOLNO i czego należy unikać jak ognia, zyskując pewność, że urlop będzie udany i bezpieczny.
Egzotyczne tatuaże
Proceder coraz popularniejszy, ale niestety – wysoce niebezpieczny. Wielbicieli zdobienia ciała jest na świecie coraz więcej. Kurorty w egzotycznych krajach wychodzą więc naprzeciw potrzebom klientów i za każdym rogiem nadmorskich deptaków Turcji, Grecji, Tajlandii i wielu innych, pięknych miejsc – znajdziesz salony tatuażu. Tatuatorzy pewnie bywają tam nawet nienajgorsi, gorzej jednak z higieną pracy. Nie wiemy czy oferują modne wzory, wiemy jednak ponad wszelką wątpliwość, że nikt ich nie kontroluje i nikt nie narzuca norm sanitarnych, które zmuszałyby do posiadania autoklawu, dezynfekcji i dbania o sprzęt, gwarantując klientom, że nie zarażą się jakąś „przyjemną”, nieuleczalną i dramatyczną w skutkach chorobą. Wstrzymaj się lepiej do powrotu, a jeśli nie jesteś w stanie, zafunduj sobie zmywalny tatuaż henną – zejdzie wprawdzie po jakimś czasie, ale dzięki braku ingerencji w ciągłość tkanek, przynajmniej niczego nie złapiesz.
Relaks w fish-pedicure
Jakież to przyjemne! Siadasz wygodnie w fotelu, wkładasz nogi do akwarium, w którym pływają rybki, których zadaniem jest wykonanie zabiegu pedicure na twoich stopach. Rybki objadają martwy naskórek, działając jak łagodna tarka. Co do zasady – faktycznie wygładzają stopy w sposób nieziemski, a sam zabieg jest (podobno) niezwykle przyjemny. Szkopuł w tym, że i tu niestety, nie istnieją normy higieniczno-sanitarne i lista chorób, które możesz wynieść z akwarium jest powalająco długa. Począwszy od „niegroźnej” grzybicy skóry, na nieuleczalnych wirusach zapalenia wątroby czy HIV skończywszy.
Lokalne przysmaki
Poznawać kulturę egzotycznego kraju – to piękne. Na pewno świetnie jest poznawać również jego kuchnię i lokalne przysmaki. Jeśli jednak wybierzesz źle, oprócz zdobycia bezcennej wiedzy na temat tego, czy kuchnia ci smakuje i wpisuje się w twoje gusta, zdobędziesz z dużym prawdopodobieństwem również (w najlepszym wypadku) rozstrój żołądka. Jeśli będziesz miał większego pecha, obok biegunki i wymiotów, będzie to również jakaś całkiem skuteczna w powaleniu cię bakteria. Prawdopodobieństwo zrujnowania urlopu – całkiem wysokie. Wybieraj raczej duże restauracje, które mają dostęp do bieżącej wody i przestrzegają jakichkolwiek norm czystości. Unikaj małych straganików, w których ręce „kucharza” nie widziały wody od rana, a upał i słońce sparzyło już każdy z wystawionych produktów do nieprzytomności.
Woda… zdrowia doda?
Kiedy jest gorąco, doskwiera ci pragnienie, a najlepiej gasi je woda. Ponieważ mamy w Polsce całkiem przyzwoitą wodę w kranie, w wielu miastach kraju można ją śmiało pić prosto z wodociągów. Ten nawyk jednak będzie powodem sporych problemów, jeśli zdecydujesz się na to w egzotycznych krajach. W Egipcie na przykład, na 200% staniesz się ofiarą owianej złą sławą „zemsty Faraona” i kilka następnych dni spędzisz w toalecie, w wielu hotelach Turcji czy Grecji (i innych krajów również), hotele zasilają wodociągi wodą z morza, nieznacznie dbając tylko o jej odsolenie – co nie tylko zagrozi zdrowiu twoich nerek, ale w trybie natychmiastowym narazi cię na poważny rozstrój żołądka. Jeśli więc wybierasz bezpieczeństwo, zdecydowanie sięgaj do picia po wodę butelkowaną.
Podzielisz się kasą?
Portfel rzucony na ręcznik plażowy, otwarta torba przy basenie, płytka kieszeń, z której wystają pieniądze – to okazje, które czynią złodzieja. Nie demonizujemy – w wielu destynacjach wakacyjnych jest bezpieczniej, niż w Polsce. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli stworzymy okazję do łatwej i szybkiej kradzieży, na pewno z niej ktoś skorzysta. Pilnuj więc swoich pieniędzy i nie noś całego budżetu wakacyjnego przy sobie. Podziel sumę na mniejsze kwoty. Jeśli stracisz wszystko, co masz, być może zasób konta pozwoli wypłacić kolejne pieniądze z bankomatu, ale kiepski humor i poczucie straty, będą ci towarzyszyć jeszcze długo.
Kuszące rafy
Nurkujesz w odmętach pięknych mórz, woda ciepła, fale przyjemnie muskają ciało, piękne, wielobarwne rafy zachwycają bogactwem obecnego na nich życia. Magiczny obraz z ryzykiem w tle. I nie o nurkowaniu – samym w sobie – mowa. Kolorowe, przecudnej urody rafy, to żywe istnienia. Nie wolno ich dotykać nie tylko ze względu na to, że się je w ten sposób zwyczajnie niszczy, ale również dlatego, że jeśli się skaleczysz, otrzesz lub w jakikolwiek sposób uszkodzisz naskórek, bakterie żywej rafy zagwarantują ci bardzo mozolny, trudny i bolesny proces gojenia. Serio. Nawet drobne otarcia paskudzą się miesiącami i próba wyleczenia kończy się zwykle silną antybiotykoterapią. Podziwiaj rafy – ale z daleka.
Wierzę na słowo
Chcesz w dalekim kraju kupić lokalną wycieczkę, decydujesz się na wypożyczenie samochodu lub nawiązujesz jakąkolwiek inną transakcję z miejscowym sprzedawcą, pamiętaj – wszystko, co ustalasz, musi być spisane w formie umowy. I nie mamy na myśli zakupu pamiątkowych gadżetów, a poważniejsze kwestie. Jeśli kupujesz wycieczkę, upewnij się, że w umowie są spisane jej warunki – dokąd jedziesz, o której godzinie, którego dnia, kiedy powrót i co uwzględnia cena, upewnij się jakie są warunki transferu – czy ktoś przyjedzie po ciebie do hotelu czy samodzielnie musisz stawić się w wyznaczonym miejscu zbiórki. Wiele ulicznych biur podróży faktycznie oferuje fajne i tanie wycieczki lokalne, wiele z nich to jednak naciągacze, którzy tylko czekają na uśpioną czujność. Podobnie – lub jeszcze gorzej – wygląda kwestia wynajmowanych samochodów. Dowiedz się, jak wygląda kwestia benzyny przy zwrocie, ubezpieczenia w razie stłuczki, udzielenia pomocy w razie awarii, godzin wynajmu – zwłaszcza zwrotu auta na czas – prześledź umowę punkt po punkcie, bo możesz się poważnie zdziwić.
Kup pan cegłę
W największym skrócie – nie daj się zrobić w bambuko. W wielu krajach musisz się targować, w wielu sprawdzić ceny w kilku miejscach, żeby wiedzieć jaki mniej więcej jest pułap cenowy i we wszystkich musisz zachować szczególną czujność. Sprzedawcy bywają bardzo sympatyczni i mili. W wielu sklepach zostaniesz poczęstowany ciastkiem, kawą lub herbatą, zaproszony do środka na wygodną kanapę i prezentację towarów. I wszystko to jest elementem kolorytu tych miejsc. Ale pochopne, nieostrożne lub pozbawione asertywności zakupy, mogą puścić cię z przysłowiowymi torbami.
Nie na własną rękę
Są na świecie miejsca, w których wynajem samochodu i zwiedzanie na własną rękę jest fajne i bezpieczne. Są jednak takie, w których zdecydowanie lepiej postawić na wycieczki zorganizowane. Po pierwsze (ale to mniej istotne) ze względu na koszty, ale po drugie (przede wszystkim) ze względu na poziom bezpieczeństwa. W niektórych krajach – gwarantujemy – nie poradzisz sobie na drodze, bo żeby umieć tak jeździć, musiałbyś się w tej kulturze uczyć tej sztuki od lat, w innych natomiast, samodzielne zwiedzanie jest po prostu niebezpieczne. Zanim zdecydujesz się więc na podróżowanie na własną rękę, zasięgnij języka i upewnij się, że nic ci nie grozi.
Marki, ruble, dolary…
Lokalna waluta jest zwykle najkorzystniejszym przelicznikiem zakupowym. Nawet jeśli można płacić w euro lub dolarach, i tak taniej wychodzi płacenie lokalnymi środkami walutowymi. Co więcej, wielu walut nie jesteś w stanie kupić w polskich kantorach, musisz zrobić to dopiero na miejscu. Kantory są wszędzie – w miastach, miasteczkach, bankach i hotelach. I w kantorach zwykle jesteś bezpieczny – choć na pewno warto sprawdzić przelicznik i opłacalność wyboru miejsca. Absolutnie jednak nie decyduj się na kuszące i niezwykle atrakcyjne transakcje walutowe na ulicy. Chodnikowi cinkciarze nie tylko mogą wcisnąć ci podrobione banknoty, których – jako obcokrajowiec – nie jesteś w stanie rozpoznać, ale także naciągnąć, oszukać i okraść.
Źródło: https://sportroom.pl/