Odpieluchowanie, kolejny gorący temat na forach, grupach i blogach około rodzicielskich. Czemu gorący? Bo każde, nawet fajne pokazanie tematu rozpoczyna licytację. Porównywanie, któremu mówię stanowcze NIE! Odpieluchowanie to w życiu każdego dziecka jeden z kamieni milowych. A jak wszyscy wiemy, kamienie milowe maluch zdobywa we własnym tempie. I to nie powinno podlegać ocenie, ani porównywaniu.
- Koleżanki Grześ to pieluchę rzucił jak miał 9 miesięcy.
- Ojej, a moja Zuzka to już za pół roku sadzana na nocnik ładnie załatwiała swoje potrzeby.
- Ja tam swoją odpieluchowałam jak tylko siadać zaczęła.
Mnie to nie obchodzi. Serio. Chociaż uśmiecham się czasem pod nosem. Badania naukowe sugerują, że dziecko nie może świadomie kontrolować mięśni pęcherza i odbytu dopóki nie skończy półtora roku. Jeśli więc słucham/czytam tego typu opowieści dziwnej treści na temat wczesnego porzucenia pieluch spokojnie mogę je włożyć między bajki.
Odpieluchowanie czas start!
Nie ma magicznej daty, która byłaby właściwa. Jestem zwolenniczką czekania na gotowość dziecka i tak też było w przypadku starszej córki. Większość dzieci nabywa odpowiednich umiejętności fizycznych i psychicznych niezbędnych do odpieluchowania pomiędzy 18. a 24. miesiącem życia, ale niektóre nie są gotowe do trzeciego, a nawet czwartego roku życia. W naszym przypadku odpieluchowanie rozpoczęło się około 2,5 roku życia przy wsparciu personelu żłobka. Cała grupa dzieci (dodam, że była to grupa przygotowania przedszkolnego) była najpierw przygotowywana do tematu odpieluchowania, a później we współpracy z rodzicami były podejmowane próby. To był dobry czas, w ciągu trzech dni pozbyliśmy się pieluch w ciągu dnia.
Słucham i obserwuję.
Warto dać naszemu dziecku kredyt zaufania. Ono naprawdę wie, kiedy jest gotowe na pewne ważne w swoim życiu kroki. Jestem również przeciwniczką odzierania go z dzieciństwa, a jedną z cech tegoż okresu życia jest robienie w pieluchę. Pamiętajmy aby wybrać odpowiedni moment na naukę korzystania z nocnika. Na pewno nie wtedy, gdy dziecko jest zestresowane jakimś ważnym wydarzeniem w swoim życiu. Mały człowiek lubi rutynę i przewidywalność, jakiekolwiek zaburzenie codziennego planu powoduje chaos i stres. Dokładanie odpieluchowania będzie złym pomysłem.
Bo koleżanki synek już potrafi…
Wrzucamy na luz. Inne (cudze) dzieci nas nie obchodzą. Skupiamy się wyłącznie na potrzebach naszego dziecka i nie wywieramy niepotrzebnego nacisku. Jeśli maluch jest chętny i widać, że nauka sprawia mu radochę, chętnie siada na nocnik, wpadka go nie blokuje tylko zagrzewa do walki, super! Jeśli zaś dziecko ma z tym problem pozwólmy mu na stopniowe oswajanie się z tematem, niech pokonuje kolejny etap treningu samo i we własnym tempie. Możemy próbować zmotywać je delikatnym przypominaniem o siusiu czy innej potrzebie i zachęcać do skorzystania z nocnika, ale gdy się opiera, odpuszczamy.
Co za bałagan…
Mam nadzieję, że w dzisiejszych czasach nikt nie karze dziecka za wpadkę w trakcie odpieluchowania. To niezwykle ważne, by maluch czuł pełną akceptację i wsparcie w trudnych chwilach „porażki”. Nic się nie stało, następnym razem się na pewno powiedzie, wszystko w porządku. Wzmocnione przytuleniem, spokojem i ciepłem. Inaczej tego nie widzę, więc nawet nie będę pisać czego nie powinniśmy.
Nocniczku zagraj mi…
Takim wynalazkom mówiłam i mówię zdecydowane NIE! Nocnik tak jak muszla klozetowa ma swoje jasne przeznaczenie i przyznam, że byłabym zażenowana gdyby w trakcie załatwiania potrzeb coś zaczynało mi grać i świecić. No wybaczcie. Nie wiem kto to wymyślił, ale miał naprawdę specyficzne poczucie humoru. U nas sprawdził się tradycyjny nocnik, chociaż może do najwygodniejszych nie należał. Dlatego bliżej przyjrzałam się propozycji firmy Scandynavian Baby, która ma w swojej ofercie nocniki i podesty. Nocnik fotelik, który mamy wyróżnia na tle innych kilka cech takich jak:
- jest wysoki i ma wyprofilowane miejsca na nogi dzięki czemu nie cierpną dziecku nóżki co w przypadku starszej córki było dość częste i kończyło się płaczem
- ma wygodne oparcie i podłokietniki co samoczynnie wymusza wyprostowaną postawę i ułatwia maluchowi wstawanie
- wewnętrzna część jest wyjmowana, dzięki czemu można ją zgrabnie i łatwo opróżnić (nic się nie rozpryskuje, nie rozlewa)
- od spodu posiada antypoślizgi więc stoi stabilnie w miejscu i się nie przesuwa
- przednia część między nóżkami jest nieco wyższa co jest świetnym rozwiązaniem w przypadku chłopców (nic nie wydostaje się na zewnątrz w trakcie siusiania)
Kolorystyka bogata (jeśli dla kogoś to istotne), nowoczesny design. Jedynym mankamentem jest cena. 129 zł za nocnik to powiedzmy sobie szczerze koszmarnie dużo. Jednak przyjmując, że jest to porshe wśród nocników, a dziecku będzie na nim komfortowo i wygodnie przez kilka lat to można to jakoś przełknąć. Lub zapolować na promocje ;).
Pozbycie się pieluszek to ważny etap tak w życiu naszego dziecka, jak i naszym. I to nie tylko dlatego, że oznacza koniec gigantycznych wydatków na pampersy i przewijania wyrywającego się brzdąca. To ważny krok, przejście z jednego okresu dzieciństwa (tego wczesnego, związanego z niemowlęctwem) do kolejnego, bardziej „dorosłego”. Fajnie by ten czas był dla nas pozytywny, a wspomnienia o nim nie przypominały koszmaru. Przed nami odpieluchowanie drugiej córki. Nastawiam się podobnie jak w przypadku pierwszej – nadejdzie jej czas będziemy działać i ją wspierać. Chociaż mam wrażenie, że w przypadku drugiego (i kolejnego) dziecka to dorastanie przebiega jakoś szybciej i bez specjalnego zaangażowania nas dorosłych. Po prostu młodsze goni za starszym i to też jest ciekawym doświadczeniem.