Celowo nie napisałam „na wakacje” bo nie każdy na wakacje wyjeżdża i nie każda podróż to wakacje. Mija czas i nasz puszek okruszek jest coraz większy i staje się bobasem-podróżnikiem nieco bardziej wymagającym niż my dorośli, aczkolwiek potrzeby jego są do ogarnięcia. Wiadomo, że każda podróż na początku trochę przeraża, szczególnie jeśli jest pierwszą i każdy z nas ma świadomość, że braki wyjdą na miejscu ;). Pół biedy jeśli to miejsce cywilizowane i nie ma problemu z wejściem do sklepu i zakupem potrzebnych rzeczy, chociaż nie podejrzewam, że duży procent z Was zabiera niemowlęta w miejsca dalekie od cywilizacji 😉 więc na początek ogarnę temat podróży bliskich tj. krajowych. My pierwszą (250 km) mamy już za sobą, a przed nami kolejna (530 km) także co nieco o mojej małej podróżniczce już wiem. Przyznam, że trochę z włóczęgostwa ma w genach i wyssane z mlekiem Matki 😉 więc tragedii nie było, ale jest tylko (aż?) dzieckiem i czas ten piękny ma swoje prawa. Niewątpliwie ma prawo do szybkiego nudzenia się co jest zmorą podróży dalszych. Bo tak jak my dorośli się sobą zajmiemy, ba! będziemy kilka godzin bezmyślnie patrzeć na przesuwający się za oknem obraz, albo gadać o pierdołach i obgadywać kogo się da 😉 tak maluch bądź co bądź już trochę kumaty, niekoniecznie będzie widział w takich działaniach sens :D. I to ma sens, że sensu nie widzi, bo to przecież kompletnie bez sensu ;). Dlatego trzeba mu zapewnić rozrywkę, dużo rozrywki różnej, kreatywnej, rozrywki, która istotę małą zaciekawi. Opowiem o tym co sprawdziło się u nas i co planuję na kolejny wyjazd, dzięki temu być może komuś coś podpowiem czy zasugeruję, bo prawdą jest, że co dwie głowy (lub więcej) to nie jedna, a im więcej ciekawych pomysłów tym lepiej.
- tablet z piosenkami i bajeczkami (polecam mieć transfer bez dna jeśli on-line albo ściągnąć na dysk) u nas królują „Czarne Jagódki”, „Krasnoludki”, „Pieski małe dwa”, „Kaczuszki”
- kilka kolorowych książeczek i duuuużo wyobraźni 🙂
- ulubione zabawki (2-3 szt.) z których można zrobić teatrzyk kukiełkowy
- telefon komórkowy (najlepiej atrapę)
- pudełka, pudełeczka najlepiej z Maminej torebki (wcześniej to co się da myję)
- porządny zapas piosenek w głowie (o zdolności wokalne nie chodzi ;P)
- w zależności od potrzeby smoczek, picie, pieluszka do przytulenia jeśli dziecko zwykle z nią zasypia
- opowiadanie o tym co widać za oknem (i tu znów wyobraźnia)
- i wszystko to, co nam w danym momencie przyjdzie do głowy, a zainteresuje czy rozśmieszy malca.
Wiadomo, że całej podróży bez przystanku nie przejedziemy więc trzeba się nastawić na podróż dłuższą niż zwykle. Jeden przystanek co najmniej dwu godzinny planujemy, mamy już nawet miejscówkę – piękną karczmę z drewnianych bali, z wielkim kominkiem, kącikiem dla dzieciaków, cudowną atmosferą i wspaniałą obsługą. No to mamy już propozycje przetrwania podróży 😉 teraz zajmijmy się pustym miejscem w walizce i bagażniku auta. W zależności od wielkości posiadanego pojazdu 😉 możemy sobie pozwolić lub nie na zabranie tylko najpotrzebniejszych rzeczy lub również tego, co nam się wydaje, że będzie potrzebne ;). Jeśli jedziemy do rodziny to nie musimy się aż tak przejmować, że czegoś zapomnimy, gorzej jeśli jedziemy do hotelu, domku, domu wczasowego gdzie o jakieś konkretne sprzęty czasem ciężko. Dlatego warto usiąść wcześniej i zrobić sobie listy przedwyjazdowe. Ilość ciuszków dla malca to rzecz indywidualna, ja biorę pod uwagę zawsze to, że co najmniej raz w ciągu dnia się uświni i trzeba będzie przebierać (optymistyczna wersja 😉 ) także wszystko razy dwa lub trzy. Pod uwagę biorę również pogodę i temperatury, prognozą się nie sugeruję bo telewizja kłamie ;). Jeśli, tak jak w moim przypadku, małym podróżnikiem jest niemowlę zaopatruję się w odpowiednią ilość słoiczkowego jedzenia, mleko, herbatkę ekspresową czy wodę mineralną chyba, że wypad jest do Dziadków to nie biorę nic bo jadę w cywilizowane miejsce a Babcia na pewno zadba o wnusi brzuszek ;). Mam też ze sobą podgrzewać do butelek/słoiczków na sytuację braku mikrofali. Co do kosmetyków to pakuję dokładnie to, czego używam na co dzień, warto też pamiętać o witaminach, które dziecko przyjmuje. Tak jak wspomniałam wcześniej, dobrze mieć listy przedwyjazdowe i ewentualnie je poprawiać jeśli coś nam przyjdzie do głowy. Przed nami dłuższy, bo dwutygodniowy wyjazd, łóżeczko turystyczne już na małą turystkę czeka na miejscu :), muszę orzec po ostatnich doświadczeniach wyjazdowych, że w naszym przypadku jest to sprzęt niezbędny. Jedzie też z nami spacerówka (mała parasolka), podusia i pudełko ulubionych zabawek 🙂 (ze względu na gabaryty auta możemy sobie na to pozwolić 😉 ). Podsumowując przede wszystkim zabieramy ze sobą dobry humor i pozytywne nastawienie, a każda rodzinna podróż będzie udana i pełna cudownych wspomnień.