13 czerwca br. miałam okazję i przyjemność skorzystać z zaproszenia na organizowane cyklicznie spotkania dla mam pod tytułem „Śniadanie dla Mam” w Concordia Design w Poznaniu. Spotkanie miało charakter warsztatów, na których mogliśmy dowiedzieć się jak przygotować dziecko do rozstania z Mamą wracającą do pracy i kto bardziej obawia się tej zmiany – Mama czy dziecko. Prowadziła je przesympatyczna Ania Mazek- Psycholog, psychoterapeuta, trener komunikacji opartej na empatii, certyfikowany trener Familylab. Mama w nieustannym procesie rozwoju. Pracuje z dorosłymi promując idee komunikacji bez przemocy (NVC) w życiu osobistym, rodzinnym i w biznesie. Jest częścią zespołu terapeutów w Centrum Psychoterapii Integralnej i współtworzy FLOW Pracownię Relacji. Oczywiście zgodnie z nazwą samego spotkania zostaliśmy ugoszczeni przepysznym śniadaniem oraz kawą i herbatą. Co ważne Oganizator przewidział również kawałek miejsca dla dzieciaków także i one są na tych spotkaniach mile widziane. Przejdźmy jednak do meritum. Jak zapewne się domyślacie to my dorośli obawiamy się zmian i zwykle projektujemy nasze lęki na dziecko. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie czego się boję i jak sobie z tym lękiem poradzić. Każde rozstanie jest trudne, mniej lub bardziej, każde dziecko jest inne, każda relacja jest inna, dlatego nie ma jednego schematu zachowania. Są dzieci, które dość sprawnie przechodzą etap rozstania i szybko adaptują się w nowej rzeczywistości. Na pewno będzie w tym bardzo pomocna pełna wsparcia postawa nas rodziców. Bywa jednak czasem, że proces ten trwa dłużej. Warto, a nawet trzeba poświęcić czas na wspólną adaptację dziecka w nowym miejscu jakim będzie żłobek czy przedszkole. To nie tylko nowa sytuacja, zaburzenie codziennego, dotychczas znanego rytmu dnia, ale również nowe miejsce i nowe twarze oraz relacje – dziecko wkracza w grupę rówieśników. Zastanówmy się wcześniej nad wyborem placówki, nad tym, co jest dla nas ważne np. bliskość od domu, małe grupy, zajęcia dodatkowe, opinie innych rodziców etc.. i pod tym kątem dokonujmy wyborów. Po jakimś czasie sprawdźmy, czy nadal nasze kryteria wyboru są w wybranym przez nas miejscu realizowane. Poświęćmy tydzień czasu na proces adaptacji, komunikujmy jasno maluchowi, kiedy po niego wrócimy np. „przyjdę po ciebie po obiedzie” lub „wrócę jak zjesz drugie śniadanie”, dzięki temu dziecku będzie łatwiej umiejscowić w czasie nasze przybycie oraz zapewnimy tym poczucie bezpieczeństwa, że mama/tata na pewno wróci i mogę się spokojnie bawić i poznawać nowe miejsce. Przyznajmy się przed sobą do naszych lęków, powiedzmy sobie głośno czego się tak naprawdę boję? Ja osobiście nie boję się samego rozstania czy adaptacji córki w nowej rzeczywistości bo to tak naprawdę mamy już za sobą w momencie kiedy wróciłam do pracy, a córa została w domu z Babcią. Boję się natomiast, być może irracjonalnie, że stanie jej się w przedszkolu krzywda, nie ze strony opiekunów, ale ze strony innych dzieci, że może sobie nie poradzi itp. Jestem świadoma, że jest to tylko mój lęk i staram się nad nim pracować, bo niejednokrotnie sytuacje w grupie pokazały, że moja córka sobie świetnie poradzi i jedyne czego powinnam się obawiać to wezwania do przedszkola za łobuzerstwo ;). Zapewne jest tak, jak wspomniała Ania, że są to moje lęki z przeszłości, które teraz się ujawniają. Być może boję się tego, co spotkało mnie, a tego nie pamiętam? Najważniejsze jest by Mała miała moje wsparcie, bo to, że spotkają ją różne rzeczy, nie tylko przyjemne jest bardziej niż pewne. Jak już wspomniałam wcześniej nie ma jednego schematu zachowania, to że moja córka nieźle zaadaptowała się w nowej rzeczywistości kiedy wróciłam do pracy, co mogło wynikać z tego, że była po prostu bardzo malutka, nie oznacza, że szybko i łatwo wejdzie w przedszkolną rzeczywistość, dlatego zgodnie ze wskazówkami przygotowałam sobie punkty, które są dla mnie najważniejsze w wyborze miejsca, poświęcę czas na odwiedzenie kilku przedszkoli i zapoznaniu się z kadrą, skorzystam na pewno z drzwi otwartych oraz będę pozytywnym wsparciem dla Córki w tym nowym etapie nie tylko jej życia, ale życia całej naszej rodziny. A do tego czasu mam nadzieję, że poradzę sobie ze swoimi „duchami” i „upiorami” aby przedszkolne życie rozpocząć z radością, a nie paraliżującym strachem i nerwowością, która może zupełnie niepotrzebnie udzielić się dziecku.
Czego i Wam życzę :). Spotkanie oczywiście było stanowczo za krótkie, a temat tak ciekawy, że moglibyśmy rozmawiać cały dzień. Była też okazja do poznania nowych osób co też było mi niezmiernie miło uczynić. Dziękuję Blogowe Love za zaproszenie i już nie mogę się doczekać naszego spotkania w lipcu!