Dbam o rozwój DZIECKO Mój głos w sprawie Wychowanie

Rola przewodnictwa w życiu dziecka.

Zeszły weekend upłynął nam pod znakiem Targów Happy Baby, podczas których razem z czwórką innych blogerów rozmawialiśmy o tytułowej roli przewodnictwa w życiu naszych dzieci. Co mam na myśli mówiąc przewodnictwo i skąd wiem, że pełnię tę rolę właściwie? Jak ta rola wpływa na mnie jako człowieka? 

Na wstępie dodam, że nie jestem ekspertem od wychowywania dzieci. Roli rodzica – przewodnika uczę się codziennie, a każda wpadka uświadamia mi, jak niewiele jeszcze wiem. Dlatego nie będę tu prawić wam morałów i mówić, że macie czy powinniście robić tak, a nie inaczej, lub że moja prawda jest prawdą objawioną i najwłaściwszą. Opowiem wam o tym, jak ja postrzegam swoją rolę przewodnika w życiu moich córek.

Jestem człowiekiem – popełniam błędy.

Amerykańska psycholog Janet Woititz pisała – wychowanie bez błędów nie istnieje. I nie tylko nie istnieje, ale wręcz nie powinno istnieć. My – rodzice jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy i nie wiemy wszystkiego. Natomiast nie możemy uchylać się od odpowiedzialności. Odpowiedzialni rodzice nie są mitem i nasze dzieci mają do nich prawo. Jeśli czegoś nie wiemy lub popełniliśmy błąd, prawidłowym zachowaniem będzie przyznanie się do tego. Niemniej jednak powinniśmy uzupełniać to zachowanie dążeniem do naprawiania błędów oraz poszukiwania odpowiedzialności. Jeśli będziemy ukrywać przed dziećmi popełniane błędy, jest bardziej niż pewne, że w przyszłości one je powielą. 

Oczy moich córek są jak lustro, w którym przeglądam się każdego dnia.

Moja starsza córka ma 6 lat, jest mądra i spostrzegawcza, świetnie wyciąga wnioski z obserwacji i trafnie komentuje rzeczywistość. Nie ocenia jej – komentuje. Zaczęłam obserwować i skupiać się nad jej zachowaniem w stosunku do mnie przez pryzmat tego, jak ja zachowuję się wobec niej. Zaczęłam analizować formę i treść komunikatów, jakie wysyłam do obu córek i zrozumiałam, że ponad połowa z tego co mówię, jest zbędna. Wtedy też przyszła refleksja, kim jestem dla swoich córek? Sternikiem ich okrętów, próbującym nade wszystko je zdominować i niejako wymusić kurs, jakim moim zdaniem powinny płynąć? Czy latarnią, która wskazuje drogę czyli tym, czym właśnie być powinnam? Jaki otrzymuję komunikat zwrotny, czy ich uważnie słucham i słyszę, co do mnie mówią? Cóż.. jak możecie się domyśleć wnioski były smętne. Z zapałem powielałam schemat wychowawczy sprzed lat. Chciałam wychowywać w formie narzucania swojej woli, a jednocześnie oczekiwałam (o losie?!!), że moje córki wyrosną na niezależne, pewne siebie i własnego zdania, o które będą potrafiły walczyć-kobiety. Paradoks. 

Zaczęłam słuchać moich dzieci oraz siebie. Zaczęłam zwracać uwagę nie tylko na to, co do nich mówię, ale również w jaki sposób. Skróciłam komunikaty i zaczęłam rozmawiać. Każda prośba, która wcześniej była poleceniem (czasem rozkazem..), nie tylko brzmiała inaczej, ale również zaczęłam otrzymywać zupełnie inny komunikat zwrotny. Zrozumiałam, że to jest ten moment, który muszę wykorzystać na doskonalenie siebie jako matki – przewodniczki.

Obserwacja, intuicja, wybór, rozmowa – cztery filary mojego przewodnictwa.

Tak naprawdę na tych czterech filarach mogę oprzeć moje przewodnictwo w życiu córek. Sięgnęłam po teksty duńskiego terapeuty rodzinnego Jaspera Juul’a i zaczęłam patrzeć na swoje przewodnictwo przez pryzmat tego, jaka JA jestem dla swoich dzieci. Czy JA chciałabym mieć takiego przewodnika? Czy JA sama chciałabym być dla siebie autorytetem? J.Juul pisze – bądź dla dziecka przyjacielem. Nie chodzi tu o to, by samemu zachowywać się jak dziecko, ale by traktować tego małego człowieka jak przyjaciela. Zaczęłam obserwować ich zachowanie wobec siebie wzajemnie, wsłuchiwać się w rozmowy jakie prowadzą między sobą. Dałam im przestrzeń i wybór – ot chociażby zaniechałam porannych dyskusji dotyczących ubrania na siebie swetra. Zawsze była walka. Teraz spokojnie mówię – Kochanie, załóż sweterek bo rano jest zimno, to już jesień. – Nie chcę mamo, ciepło mi. – Dobrze, w takim razie wezmę go do torebki, jak będziesz chciała założysz. I na dworze dzieje się magia, moja córka po chwili zakłada z uśmiechem trzymany przeze mnie sweter i biegnie dziarsko do samochodu. Dałam również przyzwolenie na zły humor czy gorszy dzień. Nie, nie pozwalam im na wszystko. Określam granice, bo dzieci ich potrzebują, wprowadzam zasady, ale jednoczenie rozmawiam o tym, dlaczego coś jest tak, a nie inaczej. Nie naginam rzeczywistości, mówię córkom jak jest i dlaczego podejmuję taką decyzję, oczywiście w formie zrozumiałej i dostosowanej do ich wieku.

Każdego dnia uczę się roli przewodnika, a tym samym rozwijam się i wzrastam wewnętrznie.

Wciąż się dokształcam, czytam i pracuję nad sobą. Przesiewam wiedzę przez sito obserwacji własnych dzieci i wyłuskuję to, co się u nas sprawdzi. Zaprenumerowałam czasopismo Dzieci, które zawiera wiele ciekawych i zmuszających do refleksji tekstów, pokazujących rodzicielstwo z różnej perspektywy. Wiele przemyśleń wyniosłam z naszej niedzielnej dyskusji, gdzie bardzo uważnie słuchałam Pani Beaty Boruckiej, która prowadzi bloga Mądra Babcia – to kobieta absolutnie niezwykła. Miałyśmy również okazję porozmawiać za kulisami i mam nadzieję, że to nie ostatnie nasze spotkanie. Powiem szczerze, że chciałabym kiedyś stać się taką mądrą kobietą – babcią jaką jest Pani Beata dla swoich wnuków. Poza tym ma naprawdę fantastyczny charakter! 

Spojrzałam na naszą codzienność oczami moich córek, które uwielbiam i kocham nad życie. Powiem Wam szczerze, że zaczęłam czerpać niesamowitą radość z tego, że dzięki nim mogę doskonalić siebie. Mogę śmiało powiedzieć, że są one moimi przewodnikami na oceanie rodzicielstwa, a ja każdego dnia ciężko pracuję nad tym, by być dla ich statków tą latarnią oświetlającą im kurs życia.  

 

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. Justyna says:

    Prawda, najważniejsza jest równowaga, każde dziecko jest inne. Dzieci są naszymi lustrami, ale nie dajmy się zwariować i pozwólmy sobie popełniać błędy. Bo nie jest sztuką rozkladać przed dzieckiem przyslowiowy dywan i trzymać nad głową parasol

    1. Słuszna uwaga. Życia za dzieci nie przeżyjemy. Dziękuję Ci za ten głos 🙂

  2. Z przyjemnością przeczytałam tekst Agnieszki. Oczywiście grubo przesadziła z moim cudownym charakterem, ale ego zostało nakarmione. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Uwiodły mnie przemyslenia Agnieszki na temat bycia rodzicem latarnią, niż rodzicem sternikiem. A to, że my za dużo gadamy dzieciom, to prawda i dobrze to zauważyć i świadomie zmieniać, zależnie od sytuacji. Przywództwo i autorytet do duży temat w relacjach rodzicielskich. Od nas zalezy jaki styl przyjmiemy i czy zawsze musi być dyrektywny. Przykład ze sweterkiem jest tego przykładem. Pozdrawiam serdecznie autorkę. Beata Borucka, pseudonim Mądra Babcia.

  3. To bardzo ważny tekst. Powinniśmy słuchać dzieci. Sama zauważyłam wielką zmianę od kiedy rozmawiam z dziećmi, a nie im nakazuje. I jeszcze jedno bardzo ważne zdanie tu pada. O stawianiu granic. Równowaga pomiędzy przyjacielem, a rodzicem, to też ważna rzecz, żeby dziecko nie weszło na głowę, ale miało w Tobie oparcie 🙂

    1. To prawda, to my mamy być przewodnikiem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *